Skup plastiku, sklep sportowy Hantle żeliwne 2x20kg obciążenia żeliwne, sprowadzenie zwłok z zagranicy, praca w policji testy do policji testy policja, Forum policyjne Zobacz jak zostać policjantem i jakie wymagania należy spełnić, agencja modelek, Sklep "GO TO THE SHOP" Super! zniżki, Historia Aukcji USA Copart IAA, Pożyczki pod zastaw nieruchomości, import aut z usa, busy do Niemiec - przewozy do Niemiec - busy do Niemiec pomorskie - busy zachodniopomorskie, Promocje i okazje Playstation

Medal Of Honor

opisy przejścia poszczególnych misji w grze

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
michael69
-#
Posty: 1811
Rejestracja: czw 15 maja, 2008 08:47
Kontakt:

Medal Of Honor

Post autor: michael69 »

[center]Obrazek [/center]

Pod koniec roku 1944 zakończyłem szkolenie i przyszedł czas na wybranie jednostki, w której mógłbym służyć. Jako świeżo upieczony porucznik nie miałem wielu szans na lukratywną posadkę z dala od frontu, zresztą nie szukałem takiej. Dałem z siebie na kursie wszystko i zostało to docenione. W chwilę po nadaniu stopni podoficerskich, w naszej bazie pojawił się pułkownik Hargrove. Jak się okazało, dowódca elitarnej jednostki komandosów OSS. Zaproszono kilku z nas na rozmowy kwalifikacyjne i tak rozpoczęła się moja służba w armii. Zostałem przyjęty ze względu na doskonałe wyniki w szkoleniu i w koledżu. Wyruszyłem na front zaraz po lądowaniu aliantów w Normandii. Tam tez otrzymałem pierwsze zadanie.
Byłbym zapomniał.
Nazywam się Patterson.

[center]MISJA PIERWSZA
POSZUKIWANIA AGENTA G3


1.POSZUKIWANIA STRĄCONEGO SAMOLOTU
12 CZERWCA 1944
[/center]

Zrzucono mnie z samolotu na terytorium zajętym przez wroga. Jedyne wskazówki, jakie dostałem, to kilka kartek od naszego człowieka w ruchu oporu. Wiadomość brzmiała mniej więcej tak:
"Witaj. Mam na imię Manon. Pułkownik Hargrove powiedział mi, że zdecydowałeś się wstąpić do OSS. Witaj na polu walki. Będę twoim liaison (łącznikiem) z francuskim Resistance (ruch oporu) - my sami nazywamy siebie Maquis. Czas to pieniądz, więc przewracaj szybciej te kartki. Twoja pierwsza misja zaczyna się już teraz. Ostatniej nocy strącono samolot z oficerem operacyjnym G3. Właśnie wracał z tajnego spotkania z naszymi ludźmi. G3 ma rozległe informacje nie tylko o planach aliantów, ale i o ruchu oporu. Całe francuskie podziemie jest zagrożone.
Znaleźliśmy pilota dzisiaj rano. ale po oficerze nie ma śladu. Do poszukiwań włączono duże siły Wehrmachtu, ale z posiadanych przez nas danych wynika, że jeszcze go nie znaleziono. Zacznij od znalezienia wraku samolotu i sprawdź, dokąd prowadzą ślady (dziennik pokładowy pilota także zniknął, więc dobrze byłoby, gdybyś go znalazł). Jeśli chcesz użyć niemieckiego karabinu maszynowego podejdź do niego i naciśnij X. Powodzenia.
PS. W miasteczku jest kafejka prowadzona przez naszego agenta Mocnego Jastrzębia. Naprawdę nazywa się Rene Artois i jest wysokim, przystojnym mężczyzną który... Gdybyś go spotkał, przekaż mu wyrazy szacunku od ruchu oporu. I zapytaj, gdzie jest obraz Upadłej Madonny z wielkim cycem von Klompa."

Wylądowałem opodal skraju wioski na niewielkiej polanie. Ruszyłem ścieżką pomiędzy krzewami. Po kilku krokach usłyszałem, że ktoś idzie w moją stronę, przycupnąłem i wymierzyłem w nic nie spodziewającego się żołnierza. Strzał w głowę i po krzyku. Wydostałem się na podwórze jakiejś farmy. Po prawej w oddali spacerował strażnik. Przeszedłem więc na lewo. w pewnej odległości od zabudowań, żeby nie wejść na innego żołnierza. Tego też udało mi się zabić znienacka. Przeszedłem do kamiennego murku, dobrze wymierzyłem i trzeci strażnik padł. Zebrałem amunicje od zabitych i sprawdziłem wnętrze domu. Znalazłem apteczkę i pudełko naboi. Wydostałem się na drogę prowadzącą do miasteczka. Niedługo musiałem czekać. Wartownik przy spalonej chacie wypatrzył mnie i miałem niewiele czasu, by pokonać jego i drugiego, który wybiegł z krzaków po prawej. Gdy się z nimi uporałem, sprawdziłem to miejsce po prawej, znalazłem
tam granaty. Ruszyłem dalej. Przy zamkniętej bramie stal CKM (jeśli go użyjesz, pojawią się żołnierze i stoczysz z nimi walkę, przy okazji porozwalaj skrzynki, a znajdziesz kilka manierek i naboje - ale pamiętaj, ilość gwiazdek nadanych za misję zależy też od celności, więc staraj się nie pudłować). Za umocnieniami leży też apteczka.
Ruszyłem dalej, za zakrętem w krzakach po lewej siedzi żołnierz, musiałem uważać, by nie wejść mu pod lufę. Gdy minąłem drogowskaz, usłyszałem go i szybko cofnąłem się do tyłu, zmuszając go do wyjścia. Na drodze musiał zginąć. Nieco dalej znalazłem wejście na ścieżkę, z której przed chwilą mnie atakowano. Znalazłem na niej granaty. Wróciłem na drogę. Posuwając się ostrożnie do przodu zobaczyłem wartowników i jakieś pudła po lewej. Strzelając w nie spowodowałem wybuch, który wyeliminował ukrytego za krzewami żołnierza. Pozostali dwaj z tej odległości wyglądali jak cele na strzelnicy. Przyczaiłem się na chwilę i rzeczywiście, wybuch zwabił dwóch następnych żołnierzy, kryjących się w ruinach. Za mostem znajdowało się już miasteczko. Było tu podejrzanie spokojnie. Dotarłem za zakręt i przy CKM-ie zaatakował mnie samotny żołnierz (użyj karabinu, a pojawi się grupa niemiaszków), nie dałem mu szansy. Już zabierałem się, by iść dalej, gdy koło ucha przeleciał mi pocisk. Rozejrzałem się po ruinach. W wypalonym oknie na piętrze zobaczyłem poruszającą się sylwetkę. Szybka decyzja i snajper pożegnał się z życiem. Wszedłem w ruiny na końcu ulicy, tam obok schodów znalazłem apteczkę. By przejść dalej, musiałem się przeczołgać. Ale opłaciło się. znalazłem dziennik pokładowy pilota. Usłyszałem też Niemców. Rzuciłem granat do sąsiedniego pomieszczenia i przyczaiłem się z karabinem. Wypadli prosto na strzał. Dwóch ich było. Wydostałem się z ruin i ścieżką przez krzaki dotarłem do drogi. Biegł nią jakiś żołnierz, który chyba mnie widział. Zastrzeliłem go. Przechodząc przez most zauważyłem SA-mana w czarnym mundurze, zdjąłem go z daleka. Kilka metrów dalej znajdował się wrak samolotu, a przy nim dwóch strażników. Musiałem ich wyeliminować z większej odległości. Teraz powinienem udać się do miasteczka. Może znajdę kafejkę tego Rene. czy jak mu tam. Na drodze nie opodal latarni siedział znudzony żołnierz i palił papierosa. Załatwiłem go zza krzaków. Nieco dalej na lewo od CKM-u krył się drugi policjant. I jego wyeliminowałem po cichutku strzałem w głowę. Teraz tylko dopadłem drzwi i zaliczyłem misję bez jednego draśnięcia.

[center]2.PRZECZESYWANIE MIASTECZKA
12 CZERWCA 1944
[/center]

Zaraz przy bramie znalazłem następną teczkę od mojego łącznika, a w niej taki tekst:
"Tres bien, Patterson. Te bezdroża pełne były Niemców. Cieszę się. że dotarłeś tu w jednym kawałku.
Ślady G3 prowadzą do mojej rodzinne] miejscowości Dubuisson. G3 wiedział, że działa tutaj komórka Maquis, więc mam nadzieję, że dotarł bezpiecznie do kryjówki. Ale mamy gorszy problem Gestapo. To taka tajna policja nazistowskiej partii, w której aż roi się od szumowin i byłych kryminalistów, którzy za nic mają dyscyplinę zawodowych żołnierzy.
Gestapo przeszukuje domy i sklepy brutalnie traktując wszystkich, którzy tam mieszkają, bądź pracują. Wielu z nich aktywnie nam pomaga, więc proszę cię zrób coś dla nich. Jestem pewna, ze jeśli wyeliminujesz kilku ich oficerów i odbierzesz im możliwość komunikacji, uciekną jak szczury. Twoje dyrektywy to:
- zabić co najmniej ośmiu oficerów gestapo
- zniszczyć ich radiostację
- znaleźć kryjówkę Maquisu.
PS. Szefem Gestapo na ten rejon jest niejaki herr Flik. ale teraz zajęty jest umizgami do adiutantki pułkownika von Klinkerhoffena, więc nie będzie przeszkadzał. A gdyby nawet, to poznasz go bez trudu, chodzi o gestapowskiej lasce i nosi skórzany gestapowski płaszcz. Mam nadzieję, że nie dostali się do kafejki Nocnego Jastrzębia... PS 2. Ten czołg na placu przed kafejką to maszyna porucznika Grubera. Nie obawiaj się, nie ma w nim silnika, gdyż wymontowano go, by skonstruować samolot dla angielskich lotników, ale to już zupełnie inna historia."

Wyjrzałem za róg. W moją stronę szedł wartownik. Zdjąłem go strzałem w głowę z dużej odległości. Dobiegłem do następnego zakrętu. W bramie po lewej coś strasznie skrzypiało. To było radio. Dwa strzały przerwały transmisję i zaliczyłem pierwszy punkt zadania. Za rogiem czekało mnie rozwiązanie zagadki, ktoś strzela, ale go nie widać. Snajper stał na balkonie. Wyskoczyłem z podniesioną bronią i bęc wuja w czoło. Spadł. Do następnego zakrętu było spokojnie, ale tam przygotowałem broń i zdjąłem gestapowca ze schmeisserem. Pierwszy do kolekcji. Przejściem dostałem się na szeroką ulicę. Tutaj na balkonie też stał snajper. Nim musiałem zająć się w pierwszej kolejności. Potem wykryłem drugiego szwaba na werandzie domu po prawej. Wrzuciłem mu granat. Gdy chciał go wyrzucić, zastrzeliłem drania. Zaraz też zauważyłem nadchodzącego gestapowca, ten dostał z daleka.
Poczekałem chwilę i zdjąłem następnego spacerowicza. Zauważyłem przy tym apteczkę na werandzie, tam gdzie wrzuciłem granat. Przeszedłem kawałek mając szerszy widok.
Ze wzniesienia zabiłem wartownika za murem (nie można się tam dostać) i drugiego żołnierza, który słysząc strzały wypadł zza węgła. Dotarłem do mostu, na nim stało dwóch przeciwników. Oficer i żołnierz. Gadali, więc miałem chwilę, by ich namierzyć. Najpierw oficera, bo miał schmeissera, potem tego drugiego.
Przeszedłem przez most i natknąłem się na jeszcze jednego gestapowca, nie utykał jednak i nie miał płaszcza z czarnej skóry. Za załomem ściany czaił się kolejny gestapowiec. Załatwiłem go z zaskoczenia serią z automatu. Zabrałem amunicję i granaty ukryte w zaułku, potem wróciłem na most. Po lewej znalazłem drabinkę. Zszedłem na nabrzeże i usłyszałem, że ktoś skrada się pod mostem. Celny strzał w głowę załatwił żołnierza. Zajrzałem do jego kryjówki i zobaczyłem apteczkę. Ruszyłem wzdłuż rzeki i dotarłem do kładki. Pilnował jej zaspany wartownik. Zasnął na wieki trafiony z oddali. Przebiegłem na drugą stronę i poczekałem aż z tunelu wyjdzie gestapowiec. Chciał rozprostować kości i wyciągnął nogi. Przeszedłem przez kanały i wydostałem się drabinką na ulicę. Czekał tam na mnie wartownik, który coś zwąchał. Musiałem szybko wyjść i strzelić mu w głowę (pamiętaj, że stojąc na drabinie nie możesz mierzyć, więc najpierw wyjdź na powierzchnię, a dopiero potem strzelaj).
Spojrzałem w głąb ulicy, na wprost, na piętrze stał snajper. Ale ja go zauważyłem pierwszy. Wyszedłem za róg i sprzątnąłem gestapowca, który wyskoczył z bramy na końcu uliczki. Szedłem tam, gdy nagle kątem oka zauważyłem ruch na balkonie w uliczce po lewej. Snajper. Cwaniaczek zleciał jak jabłko Newtona, niedaleko od swojego balkonu. W bramie, do której zmierzałem była apteczka i granaty.
Teraz zaczęły się schody. Wyschło mi w gardle, a tu nigdzie nie ma tej kafejki. Za rogiem trudna sytuacja. Słyszę ich, ale nie widzę. Rzuciłem granat na wabia i ciach, mam gnojka z bramy, potem szybko strzał w węgło po prawej, drugi pada (można też cofnąć się na schody i likwidować ich, gdy cię ścigają). Dotarłem na koniec ulicy w pobliże magazynu. Nie mogłem zabić wszystkich żołnierzy kryjących się za skrzyniami. Dlatego zastosowałem wariant B. Dwa granaty rzucone szybko jeden po drugim z lewej strony drzwi. Chcieli je odrzucić, ale nie udało się. Droga była wolna (jeśli coś pójdzie nie tak i któryś przeżyje, wrzuć kolejny granat). Poczekałem chwilę w budynku przy jego wyjściu aż pojawił się zaalarmowany żołnierz. Wyrwałem chwasta. Potem ustawiłem się w drzwiach i strafeując na prawo powoli ustawiałem się. by zdjąć snajpera z balkonu. Gdy widziałem rąbek jego rękawa, mierzyłem w to miejsce i po trzech strzałach spadł. Sprawdzając arkady znalazłem apteczkę. Za rogiem stał kolejny gestapowiec, a podobno mieli uciekać jak szczury. Dostał kulkę w łeb z dystansu i fiknął koziołeczka. Gdy podchodziłem, by zabrać jego naboje zauważyłem na balkonie na rogu ruch. Cwaniak myślał, że mnie dostanie, gdy się schylę po magazynek. Szybkim ruchem poderwałem lufę i Jan Sebastian. Bach. Na rogu szybki rzut oka na lewo powiedział mi, że mam kłopoty. Dwóch żołnierzy. Granat albo strzały w głowę mogły rozwiązać kwestię być albo nie być. Ja byłem, oni nie. Za następnym rogiem w otwartym magazynie czatował gestapowiec. Wrzuciłem mu dwa granaty. Dał się nabrać. Znalazłem naboje i apteczki.
Zaraz za magazynem zaczynał się tunel pod nasypem kolejowym. Pokazałem się w jego wylocie, wrzuciłem granat, by zająć obrońców i cofnąłem się. Dwóch ich było gestapowiec i żołnierz. Wyskoczyli jak oparzeni prosto pod lufę. Dotarłem do wylotu tunelu i szybko cofnąłem się do wnętrza. Już pędziło na mnie dwóch bandytów. Spokojnie namierzyłem ich, gdy tylko wybiegali zza rogu. Hasta la vista, Baby.
Wyszedłem na ulicę, ale nie było spokojnie - po lewej na balkonie snajper, w głębi jeszcze jeden amator nocnych spacerów. Przewietrzyłem im głowy cofając się najpierw. W głębi ulicy pojawiło się jeszcze dwóch żołnierzy. Za zakrętem następny magazyn, w nim gestapowiec. Sztuczka z granatem wykurza go, ale wpadają następni obrońcy. Muszę działać szybko. Rzucam do środka granat tak, by go widzieć i strzelam do tego, co chce go wyrzucić. Skutkuje, ale nie do końca. Wrzucam granaty głębiej, to oczyszcza teren.
Jednakże po drugiej stronie ulicy zaczyna się jatka. W krótkim łączniku pojawia się kilku napastników, cofam się i likwiduję ich po kolei. Za zakrętem niespodzianka, widzę w oddali czołg i dwóch żołnierzy, muszę ich zdjąć z daleka. Gdy wchodzę na placyk po lewej, pojawia się jeszcze jeden gestapowiec. Nie wiem, czy nie utykał przypadkiem, bo się od razu położył. Ale nie miał płaszcza. Kafejka Nocnego Jastrzębia była zamknięta, więc pobiegłem na drugi koniec placyku, gdzie w zaułku znalazłem kryjówkę. Musiałem jedynie zejść po drabinie do piwnicy.

[center]3. POŚCIG W KANAŁACH
12 CZERWCA 1944
[/center]

Kryjówka była opuszczona, ale znalazłem pismo od łącznika:
"Opierając się na raporcie pilota możemy stwierdzić, że rany G3 są poważne, a ponieważ nie odezwał się do nas do tej pory. Obawiamy się najgorszego. Niestety nasza praca agentów OSS nie upoważnia do sentymentów. Jeśli znajdziesz go i zorientujesz się, że nie przetrzyma nocy, olej go. zabierz teczkę z dokumentami i wiej. Gdy wzejdzie słońce, nie masz szansy na powierzchni, jedyna nadzieja jest ucieczka starym systemem kanalizacyjnym, tym samym, którego Maquis używają jako kryjówki od początku wojny.
Nagonka zacieśnia się coraz bardziej. Będziesz potrzebował wsparcia, czegoś więcej niż tylko szczęście. I na szczęście Maqius ma na stanie trochę broni alianckiej, która udało się przemycić przed inwazją. Mój kontakt przekazał mi, że znajdziesz dużo amunicji za przerdzewiałą kratą znajdującą się na północnym zachodzie drugiego wielkiego tunelu.
Zabierz wszystko. Powodzenia, Patterson."

Łatwo im powiedzieć. Ale nie ma tego złego... G3 już nie żył. gdy go znalazłem, a walizka nie była taka ciężka. Przed sobą miałem tunel prowadzący na niższe poziomy kanałów. Ścisnąłem broń w dłoni i ruszyłem w dół. Gdy usłyszałem szczekanie, cofnąłem się i wpakowałem dwie kule w owczarka, który na mnie szarżował. Zaraz za nim pojawił się jego. pan. Powtórzyłem operację. Nikt już mnie niepokoił aż do samego dołu. Tutaj było gorzej (można też zastosować inną metodę, rzut granatem na chwilę przed pojawieniem się psa zza zakrętu. Bywa, że zwierzak zginie od razu ale tez czasem zanosi granat panu, a wtedy dwa w jednym - łup and go. Przed samym zakończeniem zejścia do korytarza biegnie drugi pies. Oprócz niego na dole czekało dwóch wachmajstrów. Celnie rzucony granat odwrócił ich uwagę, a gdy zajęli się jego odrzuceniem, zlikwidowałem ich kolejno. Niedaleko tego miejsca po prawej zauważyłem odnogę kanału.
Stojąc przy ścianie poczekałem aż gestapowiec chodzący na jej końcu wystawi się na strzał i zdjąłem go z daleka. Jak się okazało, w ślepym zaułku leżała apteczka i amunicja. W drugim zaułku też leżała apteczka. Na końcu korytarza natomiast znajdowała się sala pilnowana przez żołnierza z psem. Granat rzucony zza rogu trochę im przeszkodził, ja tymczasem cofnąłem się nieco, by odeprzeć ewentualny kontratak, za pomocą drugiego granatu.
Z sali wychodziły dwa korytarze. W tym po lewej znalazłem granaty i amunicję, prawy natomiast prowadził na jeszcze niższy poziom kanałów. Po zabiciu patrolującego zejście Niemca, ostrożnie zszedłem na dół. Z lewej wypadł następny bandzior, ale głośne tupanie uprzedziło mnie o tym. Po prawej zauważyłem spękaną kratę. Za nią znajdowała się skrytka z bronią ruchu oporu. Ale zanim dobrałem się do niej, musiałem zlikwidować chodzący obok patrol z psem. Granat wydawał się idealny do tego celu. Zabrałem wyposażenie i wyskoczyłem ze skrytki. Idąc dalej na prawo mogłem zebrać jeszcze trochę amunicji, ale i musiałbym pokonać kolejnego podejrzliwego szkopka. Droga do wyjścia wiodła szerokim kanałem na wprost mnie (lewo od zejścia na ten poziom). Udałem się w głąb tego śmierdzącego korytarza i posuwając się ostrożnie wzdłuż ściany sprzątnąłem niezbyt uważnego gestapowca, a nieco dalej przy końcu tunelu patrol z psem. Granacik przerobił ich na mielone, a rzuciłem go z wyprzedzeniem kryjąc się za załomem ściany. Na końcu korytarza znalazłem manierkę i naboje. Idąc przejściem miedzy rurami natrafiłem wkrótce na dwóch strzelców. Na szczęście nie mieli za dobrej broni. Wykończyłem ich i udałem się dalej, ale tu było już gorzej. Strzały zaalarmowały dwóch strażników biegających po wyższych kondygnacjach. Zaczaiłem się przy wyjściu, skierowałem broń na lewo w górę i poczekałem. Obaj weszli mi na muszkę i oddali życie za fuhrera, czy jak mu tam.
Niestety, nie byli to jedyni obrońcy tego miejsca. Jeden granatowy z pieskiem czaił się na stromym podejściu na wyższy poziom. Gdy tylko usłyszałem psa, walnąłem za róg granat. Amen.
Zabrałem apteczkę leżącą w ślepej odnodze korytarza i wszedłem na górę. Tam w kolejnym korytarzu musiałem załatwić jeszcze jednego pieska. Dotarłem potem spokojnie na wyższe piętro, gdzie na podeście pod rurą leżała apteczka i granaty. Nieco dalej drogę zablokowało mi dwóch policjantów. Z daleka nie mieli szans i czapki poleciały z ich głów. Przy nich na podeście stały dwie manierki. Teraz musiałem zejść po drabinie, ale zanim to zrobiłem, spojrzałem na dół. Oczywiście biegały tam pieski. Rzuciłem na dół granat i jeden Azorek chciał go aportować, ale nie umiał wchodzić po drabinie. W bocznej odnodze tunelu znalazłem apteczkę, potem poszedłem dalej.
Tunel prowadził w dwie strony. Po prawej stał patrolujący teren Niemiec z psem (za nim był tylko ślepy zaułek z granatami i manierką), a po lewej długi korytarz skręcający lekkim łukiem w prawo. W nim zasadziło się jeszcze dwóch fryców. Ale szedłem powoli i wyniuchałem ich pierwszy. Przy samym końcu korytarza pojawił się pies i jego pan. Ale zastosowałem sprawdzony manewr z granatem i dałem dyla. Potem wróciłem i przeczesałem pomosty wokół wody. idąc najpierw na lewo. gdzie na końcu kanału stały granaty i leżała apteczka. Trzech ich było. frajerów pilnujących wyjścia, ale skasowałem ich kolejno, posuwając się ostrożnie do przodu, z mojego niezawodnego karabinka. Schody doprowadziły mnie do końca tej cholernej misji.
Tylko Renę nie spotkałem, a podobno robił świetne Boujavez....

[center]MISJA DRUGA
ZNISZCZENIE DZIAŁA KOLEJOWEGO GRUBA GRETA


1.PENETRACJA DWORCA KOLEJOWEGO
15 CZERWCA 1944
[/center]

Jak zwykle pojawiła się kobieta z ruchu oporu i powiedziała, żebym czytał, bo nie będzie powtarzać. Zerknąłem na kartkę: "Witam ponownie poruczniku Patterson. Następna misja, będzie większym wyzwaniem. OSS zdecydowało wysłać pana ponownie do Francji, ale tym razem nieco bardziej dyskretnie. Działanie w przebraniu to jedno z największych wyzwań, przed jakimi staje agent. A do tego zadania założy pan mundur niemieckiego kapitana. A oto kilka porad, jak powinien pan się zachować. Proszę zawsze okazywać dokumenty, gdy ktoś o to poprosi. Nie może pan zostać zauważony z bronią w ręku. Aby zdobyć przepustki w wyższym stopniu dostępu, musi pan zabijać ich właścicieli. Podczas tej misji kilkakrotnie będzie pan musiał tego dokonać. Najlepiej przy pomocy pistoletu z tłumikiem i to tak, by nikt nie widział. Będzie pan też musiał przełączyć tory tak, by Greta pojechała w złym kierunku.
PS. Znajomy bagażowy, kuzyn Rene, tego z kawiarni, którego nie miał pan okazji poznać, powiedział mi w tajemnicy, że do biura prowadzi szyb wentylacyjny..."

A niech to. wylądowałem na niemieckim zapleczu w mundurku kapitana Abwehry o idiotycznym nazwisku Kloss. Zszedłem po schodach na dół i rozejrzałem się. Po lewej znalazłem drabinę prowadzącą na zamkniętą bocznicę. Pokazałem papiery niemiaszkowi, a gdy stracił zainteresowanie moją osobą, zaszedłem go od tyłu i szybko wyciągnąłem broń. Zanim się zorientował, już nie żył, a ja miałem jego niebieską przepustkę. Przełączyłem dźwignię na panelu obok zmieniając zwrotnice. Zabrałem jeszcze naboje leżące na dole na wagonie i wróciłem do miejsca, w którym wszedłem na stację. Tam znalazłem strażnika pilnującego drzwi i pokazałem mu papiery zabitego oficera. Przepuścił mnie. Przedostałem się do drugiego sektora, na schodkach prowadzących w górę znalazłem naboje. Potem zszedłem na dół do strażnika, ale nie pasowały mu moje papiery. Pogłówkowałem trochę i znalazłem szyb wentylacyjny, o którym mówił kuzyn Rene. Przecisnąłem się nim do końca i rozwaliłem blokującą drogę kratkę, a potem jakiegoś ważnego szkopa w biurze. Miał czerwoną przepustkę i trochę amunicji. Wyszedłem drzwiami jakby nigdy nic i okazałem papiery strażnikowi, teraz mnie przepuścił. Następnemu napotkanemu gościowi też pokazałem papiery, a potem przeszedłem za wagon i z ukrycia sprzątnąłem go. a potem tego drugiego. Za wagonem znalazłem też apteczkę i jeszcze trochę naboi. Obok znajdowało się wyjście, ale postanowiłem jeszcze pozbyć się świadków mojej tu obecności. Wróciłem i załatwiłem strażnika przy drzwiach strzałem w tył głowy. Teraz już spokojnie udałem się dalej.

[center]2. ODNAJDŹ UKRYTĄ PACZKĘ[/center]

"Skoro już zdał pan egzamin ze znajomości niemieckiego może pan przejść do interesów. Po pierwsze musi pan znaleźć list przewozowy przybity gdzieś do ściany. Musi pan go ukraść, bo są na nim namiary na wszystkie fabryki produkujące części do Grety. Ósma flota powietrzna aż piszczy by umieścić je na swoich listach celów. Po drugie, musi pan odnaleźć specjalną przesyłkę, jaką zostawił dla pana agent Maqisu. Znajdzie pan tam snajperkę, trochę amunicji i co najważniejsze ładunki wybuchowe do zniszczenia Grety. Na koniec proszę wysadzić rezerwową lokomotywę Grety. ta cholera opancerzona jak bunkier Hitlera już kilka razy wymknęła nam się spod noża. Ładunki proszę umieścić w czerwonych znakach, które zobaczy pan przy lokomotywie. A co do tej paczki, którą z narażeniem życia dostarczył nasz nieoceniony Nocny Jastrząb, Rene, wie pan. ten niezwykle przystojny mężczyzna o... nieważne. Nie wiemy, jak ona wygląda, bo oryginalną walizkę przejechał porucznik Gruber swoim małym czołgiem i trzeba było zorganizować na szybko coś innego. Słyszałam coś o orkiestrze marszałka Goeringa, ale nie wiem doprawdy, co to ma z tym wspólnego..."
Niezły pasztet... I co ja mam zrobić? Zszedłem po schodach i skierowałem się na lewo. Gdy żołnierz odszedł, zabrałem ze ściany list przewozowy. Potem poszedłem na prawo od wejścia. Drugi strażnik nie chciał mnie przepuścić do pomieszczenia z lokomotywą. Udałem się zatem dalej i przeszedłem za metalowe drzwi. Sprzątnąłem po cichu i z daleka wartownika i ruszyłem dalej. Wspiąłem się po drabince do innych drzwi, ale nie dały się otworzyć. Rozglądając się zobaczyłem oficera przy biurku. Bęcnąłem go z mojej parabelki i szybko tam pobiegłem. Miał przy sobie czerwoną przepustkę. Potem wyszedłem na peron, przywitałem się ze strażnikami i przeszukałem okolicę.
Po prawej od wejścia, za załomem ściany, leżał futerał na gitarę z angielski flagą. Otworzyłem go i znalazłem paczkę od ruchu oporu. Genialny schowek. Wróciłem do zamkniętych drzwi wiodących na peron z lokomotywą. Założyłem szybko ładunek i po wybuchu, ukryty za dymiącymi resztkami maszyny, poczekałem na czterech strażników. Wykończyłem ich z ukrycia, a potem zebrałem cały złom, jaki po nich został i manierkę z korytarzyka ciągnącego się wzdłuż peronu.
Wyłączyłem też alarm. Przeszedłem do drugiej części dworca i z daleka zabiłem oficera, a potem obu wartowników. Obejrzałem raz jeszcze okolice peronu i po drugiej stronie torów znalazłem jeszcze jedną manierkę. Ruszyłem wzdłuż torów, jak głosiła ostatnia instrukcja, szukając wejścia do tunelu. Na torach przy mostku zauważyłem wartownika i wypróbowałem na nim moją snajperkę. Potem za mostem dostałem się w krzyżowy ogień. Dwóch z przodu, jeden z tyłu, ale jakoś dałem sobie radę, zwłaszcza że jednemu z nich wypadła manierka. Zaraz potem wpadłem do tunelu.

[center]3. TORY KOLEJOWE W WĄWOZIE[/center]

"Nie licz na miłe przyjęcie w tym wąwozie. Niemcy dowiedzieli się już. co zrobiłeś na stacji, więc lepiej pozbądź się tego munduru. Od teraz masz być cichy i niewidzialny, a karabin snajperski Sprigfielda będzie twoim najlepszym przyjacielem. Niemcy ufortyfikowali ten rejon, więc uważaj, by nie wleźć prosto pod lufy karabinów maszynowych. Na szczęście do bunkrów prowadzą zawsze jakieś boczne drogi, a żołnierze, którzy ich strzegą, to oddziały pomocnicze Grety więc na pewno będą zmęczeni i mało uważni. Kieruj się na błyski na horyzoncie, tam znajdziesz Gretę. Zapoznaj się z nowymi rodzajami broni, takimi jak pistolet maszynowy MP-40 i granaty słusznie zwane „ketchupowcami". Użyj ich do wysadzenia składu paliwa, jaki zobaczysz na zdjęciach dołączonych do akt. Zrobił je nasz nieoceniony Rene roznosząc kanapki strudzonym żołnierzom. Ach, ten bohaterski... O czym to ja mówiłam? Znajdziesz tam też mały obóz. w którym możesz wyzwolić parę użytecznych przedmiotów."
I tyle miałem do przeczytania. Sam jak palec pośrodku armii niemieckiej. Ruszyłem po torach i zaraz spostrzegłem pierwszego przeciwnika wysoko na mostku. Sprzątnąłem drania ze snajperki, mierząc w twarz, bo od hełmu kule się odbijały niekiedy. Zaraz za mostkiem dostrzegłem ścieżkę na prawo. Na jej końcu znalazłem apteczkę i zejście do bunkra, wczołgałem się tam i z ukrycia rozwaliłem wartownika, potem popędziłem do CKM-u i wyprułem flaki z trzech niemiaszków biegających po torach. Znalazłem też w tym bunkrze granaty, jednym z nich wysadziłem drzwi i wydostałem się na zewnątrz. Kilka kroków dalej druga ścieżka odbijała od torów na lewo. Podczołgałem się do zakrętu i wyjrzałem zza skały. To ten skład paliwa ze zdjęcia Rene. Pilnujący go żołnierz palił papierosa. Palenie szkodzi. Strzeliłem ze snajperki w kanister, na którym siedział. Palił wilk razy kilka - spalili i wilka, jak mówi stare przysłowie. Na pogorzelisku znalazłem manierkę. Wracając na tory usłyszałem tupanie butów. Ostrożnie wyjrzałem zza skał, z lewej czaiło się dwóch szeregowych. Frajerzy za bardzo się wychylali, bym nie mógł ich trafić z bezpiecznej odległości. Trzecia ścieżka przy czerwonym znaku prowadziła do bunkra, ale i dalej do dolinki z obozem. Na jego środku przy ognisku siedziało dwóch śmiertelnie znużonych Niemców. Uwolniłem ich od kłopotów granatem, potem załatwiłem tego w namiocie, też granatem. Zsunąłem się na dół i pomyszkowałem pod brezentem, było tam trochę użytecznych rzeczy. Nagle moją uwagę przykuł ruch na skałach na wprost wyjścia z namiotu. Tam siedział jeszcze jeden fryc. Snajper. Chciał mnie trafie, jak Gustlika w zupę... Miałem większy zasięg i fiknął koziołka jak dostał w czapę. Zebrałem co się dało (na kontenerach leżała apteczka) i wróciłem do wejścia do bunkra.
Tu powtórzyła się sytuacja z pierwszego bunkra. Zabiłem faceta, dopadłem karabinu, skosiłem trzech następnych, rozwaliłem drzwi. Zaraz tez nadziałem się na drugi mostek i fryców, którzy biegali po nim. jakby ktoś wrzucił im granaty do gaci. Nie dość tego, nieco dalej zauważyłem umocnienia i wartownika. Zdjąłem gnojka i tych z mostu, potem sprawdziłem, co też za tymi umocnieniami było. Znalazłem apteczkę. Przed mostkiem stał jeszcze jeden wartownik, a za nim po lewej znajdował się trzeci bunkier. Niestety, nie dało się go podejść. Ruszyłem z kopyta przed siebie przebiegając przed zaskoczonym strażnikiem. Zanim się zorientował, ja już rozwalałem dwóch jego kolesi stojących w głębi wąwozu. Znalazłem wejście do bunkra - jak poprzednio - a przy nim apteczkę. Załatwiłem ostatniego strzelca i ponownie dobiłem z CKM-u tych na zewnątrz, a potem wysadziłem drzwi. Czekała mnie teraz przeprawa przez tunel. Po drugiej stronie toru rozdzielały się. Przede mną stał wagon, a za nim dwóch strażników. Zlikwidowałem ich po cichu, jak i tego za workami z piaskiem. Przedostałem się za te worki i sprzątnąłem trzeciego za głazem. Dalej nie szedłem, bo wyczułem niebezpieczeństwo (CKM za murkiem, groźna sprawa). Wybrałem się na spacerek drugim torem. Pełno tu było manierek i amunicji, ale i przeciwników. Czterech żołnierzy strzegło przejścia, a przy wagonie ustawiła się jeszcze trójka. Na dachu opuszczonego wagonu znalazłem apteczkę, potem wszedłem do tunelu, który biegł nad stanowiskiem CKM-u. Stojąc na górze posłałem parę kulek i granatów obrońcom, a potem zanurkowałem w otwór i prysnąłem w głąb tunelu ścigany przez żądne mojej śmierci kule.

[center]4. SPOTKANIE Z GRETĄ[/center]

"Właśnie dostałam informację, że kolejny statek na kanale został trafiony pociskiem z Grety. Pospiesz się, tym statkiem płynęła żona Nocnego Jastrzębia... a może nie spiesz się tak bardzo.... Pamiętaj o czerwonych znakach w miejscach, gdzie trzeba podłożyć ładunki. Musisz użyć czterech z nich, by zniszczyć Gretę. Nasz ruch oporu połączył je tak, by wybuchły synchronicznie. Uciekaj, jak tylko założysz ostatni z nich."
Nie miałem tu wiele do roboty. Ostrożnie szedłem wzdłuż torów, likwidując kolejnych wartowników aż dotarłem do bocznej ścieżki. Musiałem uważać, gdyż pilnowało jej trzech hitlerowców, ale granat w połączeniu z pistoletem maszynowym skutecznie załatwił sprawę. Idąc dalej za zakrętem natknąłem się na jeszcze dwóch żołnierzy. Za nimi znajdował się ślepy zaułek, na końcu którego dwóch wartowników pilnowało jedynych apteczek tej misji i granatów. Wróciłem na tor wiodący do Grety. Samego działa broniło trzech żołnierzy, w tym jeden oficer (jeśli za bardzo zmarudzisz, pojawią się następni). Cztery ładunki po dwa z każdej strony przerobiły działo na kupę złomu. A ja zasłużyłem na kolejny medal.

[ Dodano: Nie 16 Sie, 2009 20:55 ]
[center]Obrazek [/center]

[center]MISJA TRZECIA
SABOTAŻ ŁODZI PODWODNEJ U 4001


1. UCIECZKA Z WOLFRAMA
23 CZERWCA 1944
[/center]

Jak zwykle dostałem papiery od ruchu oporu. Tym razem w kanapce. O mało ich nie zjadłem.
"Dobra robota z tą Gretą. Mam nadzieję, że nowa misja również spodoba się panu. Zaokrętuje się pan na niemiecki transportowiec Wolfram jutro o 19:30. Tym razem będzie pan w przebraniu oficera Kriegsmarine. Zwykli marynarze będą salutować na pana widok, ale oficerowie na takim statku za dobrze się znają - musi pan uważać, bo mogą nie dać się oszukać. Proszę odpocząć podczas kilkudniowej podróży do Bremen. Po przybyciu do portu będzie pan miał wiele zajęć. A tak na marginesie, Wolfram to jeden z największych okrętów niemieckiej floty handlowej, więc miło by było, gdyby tak coś się z nim stało. Musi pan działać szybko, bo rozładunek nie potrwa długo. Nasi specjaliści w porozumieniu z amerykańskim inżynierem wymyślili sposób na sabotaż. Najlepiej jeśli uszkodzi pan wał napędowy, umieszczając w kołach zębatych jakąś rzecz. Na przykład klucz francuski podrzucony na statek przez naszego nieocenionego Nocnego Jastrzębia, podczas przyjęcia, jakie wyprawił na cześć kapitana jego kuzyn pułkownik Klinkerhoffen.
Bon voyage.''

Wylazłem ze skrzyni i zaraz natknąłem się na marynarza. Okazałem mu papiery, a gdy mnie minął, zastrzeliłem od tyłu zdobywając amunicję. Następny paradował po głównym korytarzu, ale chwilowo go zostawiłem. Skierowałem się na prawo. Tam w ładowni też był strażnik, ale szybko go załatwiłem w podobny sposób zdobywając pistolet maszynowy. Poczekałem aż marynarz patrolujący korytarz dotrze na tę stronę i zastrzeliłem go zza skrzyń. Ruszyłem w głąb statku. Drzwi do następnej sekcji pilnował jeden z marynarzy i moje papiery nie przekonały go do otwarcia przejścia. Na szczęście w jednej z kolejnych ładowni stal oficerek. Wymieniłem z nim przepustkę na dwie kulki w głowę. Przeszedłem do drugiej sekcji i w miejscu, gdzie korytarz rozdzielał się. poszedłem najpierw na lewo. W pierwszej kajucie stał oficer, dość dociekliwy, ale jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał była kulka w czoło. Zabrałem jego papiery i udałem się na prawo w kierunku mostka. W pierwszej kajucie znajdował się oficer, musiałem go szybko sprzątnąć, bo zaczynał hałasować. W drugiej kajucie znalazłem manierkę i naboje. Przeszedłem do następnej sekcji, czyli do korytarza. Wspiąłem się po drabince i wyszedłem na pokład przy działach. Sprzątnąłem wartownika, zebrałem amunicję i manierkę zza drugiego działa. Potem zająłem się wartownikiem pilnującym wejścia na mostek. Gdy padł trafiony z mojego pistoletu z tłumikiem, pojawił się oficer. Z nim postąpiłem podobnie. Potem załatwiłem drugiego strażnika stojącego w głębi. Przeszedłem na drugą stronę i przy działkach znalazłem klucz zostawiony przez Rene. Pilnujący go oficer musiał zginąć. Teraz przyszła kolej na mostek. Przy kole sterowym stał pierwszy mechanik, od niego zdobyłem papiery, które pozwalały na wejście do maszynowni. Drugi z obecnych bardzo chciał włączyć alarm, ale nie dobiegł do dźwigni (jeśli dobiegnie i włączy syreny, a ty załatwiłeś wszystkich przed mostkiem, to spokojnie wyłącz alarm i wracaj do drugiej sekcji). Korytarza do maszynowni pilnowało wielu przeciwników, ale likwidowałem ich po cichu i kolejno. Tak przedostałem się w pobliże przedziału maszynowego.
Teraz mogłem zlikwidować czterech żołnierzy pilnujących wejścia do samej maszynowni. Lepsze to było niż gdybym musiał się przez nich przebijać w drodze powrotnej. W toalecie znalazłem amunicję i apteczkę. Samej maszynowni pilnowało dwóch mechaników. Zastrzeliłem ich z odległego końca pomieszczenia (tam, gdzie stoi manierka) i włożyłem klucz w tryby. Powrót nie okazał się jednak trudny. Wyłączyłem alarm i przedostałem się do wrót ładowni. Tutaj napotkałem opór kilku kolejnych marynarzy, ale szybka orientacja pozwoliła mi załatwić sprawę .kilkoma celnymi strzałami. Najpierw zginęli ci w nowej ładowni, a potem z ukrycia rozwaliłem tych w korytarzu. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko uzupełnić energię z pozostawionych wcześniej manierek i wspiąć się na drabinę.

[center]2. NA DACHACH DACHSMAGU[/center]

"Skoro już wydostał się pan z Wolframa, musi pan koniecznie zlokalizować położenie ładunku broni, jaki przewoził ten statek. Potem znajdzie pan rozkład kursów jednostek odwiedzających port. Powinien znajdować się gdzieś w biurze kapitanatu portu. Chcemy także, by zakłócił pan jak najbardziej pracę portu. Proszę wysadzić co najmniej jedną z ciężarówek stojących w dokach. I proszę uważać na dokerów, nie mają oni tutaj zbyt dobrej reputacji. Dotkliwie poboli naszego nieocenionego super agenta Nocnego Jastrzębia, pomimo że częstował ich najlepszym winem, i serami limburskimi...,a może to przez te sery, co śmierdzą jak skarpety... Nieważne, proszę jak najczęściej rozmawiać z nimi przez muszkę swojej snajperki. A co najważniejsze, by dostać się do zakładów produkujących U-booty musi pan wykonać kilka akrobatycznych ewolucji, a nawet posiąść zdolność chodzenia po linie. Ale pan - jako były pilot - nie lęka się niczego, jak nasz bohater Rene. Nieprawdaż?"
Wszedłem na dach i od razu natknąłem się na walizkę pełną broni przeszmuglowaną tu pomiędzy winem i serami przez Rene Artois, wielkiego bohatera ruchu oporu. Wyjąłem snajperkę i zastrzeliłem wartownika na dachu. Jak się szybko zorientowałem, z tego miejsca mogłem pójść dalej w kilku kierunkach, ale wybrałem najkrótszą drogę.
Skręciłem na prawo i po skrzyniach zszedłem na placyk. Obszedłem z lewej niewielki budyneczek stojący na środku i zastrzeliłem marynarza trzymającego w nim wartę. Znalazłem tam dwie manierki i spis statków wpływających do portu. Potem szybko podbiegłem do ciężarówki i założyłem ładunek wybuchowy. Następnie obiegłem budynek, przy którym stała ciężarówka i zbierając granaty (może tu być jeszcze jeden strażnik) przedostałem się do drabiny prowadzącej na dach. na którym zacząłem tę przygodę. Przeskoczyłem na skrzynie stojące pod drabiną po prawej uprzednio zabiwszy jeszcze jednego marynarza czatującego na mnie przy wraku ciężarówki. Na sąsiednim dachu zastałem jednego strażnika. Idąc na lewo mogłem przedostać się na kolejne podwórze, ale najpierw zeskoczyłem na dach po prawej, skąd mogłem dostać się do granatów stojących na skrzyni i zabić kilku wartowników. Nie opodal miejsca, z którego skakałem znalazłem drabinę. Raz jeszcze wspiąłem się na dach i zeskoczyłem, tym razem na skrzynie dzielące plac. Musiałem dotrzeć na sam koniec rzędu, by zdjąć amunicję i apteczkę. Raz jeszcze wspiąłem się po drabinie i przeszedłem na lewo. Przyczaiłem się na skrzyniach czekając na ewentualnych obrońców. Zaraz też jeden się pojawił. Sprawdzając teren przy skrzyniach znalazłem ukryte za nimi dwie manierki. Idąc dalej natrafiłem na rozwidlenie, ale obie drogi prowadziły w to samo miejsce. Idąc do końca w lewo znalazłem amunicję i jeszcze jedną manierkę. Przejście na dach natomiast przy stanowisku dwóch strzelców w wąskim zaułku pomiędzy dwoma budynkami. Na dachach czaiło się kolejnych dwóch wartowników. Po ich wyeliminowaniu zebrałem wszystko, co po nich zostało i przeszedłem po rurze na drugą stronę podwórza. Drabiną zszedłem do zaułka. Tutaj niewiele się działo. Mogłem jedynie wysadzić drugą ciężarówkę (po tym fakcie pojawi się jeszcze kilku napastników strzelających z głębi zaułka), wejść do jednego z pomieszczeń, gdzie oprócz dwóch wartowników znalazłem apteczkę i granaty, odszukać drabinę na kolejny dach. Tym razem likwidując strażników i skacząc na kolejne budynki dotarłem prosto do otwartego włazu do fabryki. Przy ostatnim z nich znalazłem apteczkę i jeszcze jedną skrzynkę granatów.

[center]3. PIRS ŁOWCÓW[/center]

Następną wiadomość znalazłem w toalecie, trochę juz ją ktoś zużył, ale odczytałem treść.
"Fabryka łodzi podwodnych pełna jest materiałów wybuchowych, więc uważaj, w co strzelasz i gdzie się chowasz poruczniku. Masz cztery cele przed sobą:
- odnaleźć plany silników U4901
- zrobić odbitki planów kadłuba
- uszkodzić wrota śluzy, by Niemcy nie mogli wysłać pościgu
- znaleźć się na pokładzie U 4901.
U4901 to prawdziwe monstrum, skonstruowano specjalny suchy dok, by go pomieścić. Jak zapewne się domyślasz, ją - niezłomny Rene - podczas serwowania z narażeniem bohaterskiego życia posiłków oficerom, dowiedziałem się, iż łódź jest już gotowa do pierwszych prób. Musisz wejść na pokład, zanim wyruszy w dziewiczy rejs. Po drodze miniesz wiele łodzi w różnych fazach konstrukcji, ale podążaj do samego końca, aż zobaczysz największą łódź. jaką w życiu widziałeś.

By dostać się do fabryki, musiałem przeczołgać się szybem wentylacyjnym. Przestrzeliłem kratkę na jego końcu i łeb wartownika, który kilka sekund później napatoczył mi się pod lufę. Znalazłem dwa wyjścia. ale najpierw sprawdziłem to po prawej. Znajdował się tam ciąg kilku pomieszczeń i pięciu strażników. Po zlikwidowaniu obrońców znalazłem granaty, apteczkę i menażkę. Przy okazji zabrałem też broń zabitym, co poprawiło mi zapasy amunicji. Idąc drugim wyjściem znalazłem się w dużej i pustej sali, ostrożnie zbliżyłem się do metalowej konstrukcji, skąd zauważyłem czającego się za węgłem marynarza. Zastrzeliłem go i szybko wymierzyłem do drugiego, który włączył alarm. Zaraz też uciszyłem syreny.
Następne pomieszczenie to był skład torped. Załatwiłem pilnującego ich żołnierza i zajrzałem na koniec magazynu, tam leżała apteczka. Za przepierzeniem był jeszcze jeden strażnik i skrzynka granatów. Niestety, gdy dotarłem do warsztatu remontowego silników, ktoś mnie zauważył. Ruszyła na mnie cała ochrona, trzech ich było. Cofnąłem się do korytarza i rzuciłem granat. Gdy bili się o to, który go odrzuci, posłałem im serię z automatu. Wyłączyłem alarm i przeszukałem biurko. Znalazłem tam plany silników. Niedaleko leżała też apteczka. W kolejnym pomieszczeniu spoczywał rozbebeszony kadłub U-boota. Broniło go czterech żołnierzy. Ponownie zastosowałem manewr z granatem. Gdy zabierałem amunicję ukrytą za kadłubem, pojawili się trzej następni żołnierze ochrony. Przy kolejnym kadłubie znalazłem plany U 4901. Schowałem je i jak zwykle zeskoczyłem za kadłub, by zabrać ukryte tam rzeczy (w tym wypadku apteczkę). Zauważyłem jakiś ruch wewnątrz kadłuba. Jeden z Niemców uciął tam sobie drzemkę, która stała się teraz snem wiecznym.
Dalsza droga wiodła przez czerwony korytarz. Zaroiło się od obrońców. Najpierw para wypadła na korytarza, potem po prawej w przejściu do sterowni pojawili się następni dwaj. Podłożyłem ładunek wybuchowy pod mechanizm otwierania drzwi, a potem wyjrzałem przez okno. Mogłem stąd sprzątnąć przynajmniej jednego z przeciwników. Wróciłem korytarzem i przeszedłem do doku. Posuwając się ostrożnie likwidowałem kolejnych wartowników, stojących na betonowym brzegu i na łodzi, w tym kapitana na kiosku. Na końcu doku, przy ostatnim wartowniku, leżała amunicja i manierka. Na dnie doku pod łodzią też było kilka przedmiotów, ale i kolejni przeciwnicy w sile pięciu chłopa. Krótki korytarz łączył ten dok z sąsiednim, gdzie spoczywał mój cel. Zanim tam przeszedłem, załatwiłem jednego ze spacerujących marynarzy. Przy wejściu do doku znalazłem tez apteczkę Ostatni etap misji to pięciu wartowników przy łodzi. Tych stojących parami przy śródokręciu mogłem zdjąć ze snajperki, zanim się zorientowali skąd padają strzały. Podobnie było z ostatnim na końcu doku. Zanim zszedłem na pokład, sprawdziłem najdalszy kraniec doku, gdzie leżała amunicja i apteczka.

[center]4. ZANURZENIE[/center]

"W samą porę. Jesteś teraz w sterowni dokładnie nad maszynownią. Zejdź o jeden poziom niżej i udaj się na mostek. Nasz kontakt potwierdził, że w chwilę po tym, jak dostałeś się do łodzi, alianci zaatakowali fabrykę. Twoim zadaniem jest zatopienie okrętu. OSS opracowało plan, który pozwoli to zrobić, a jednocześnie zachować ci życie. Po pierwsze. Nadaj swoją pozycję do HMS Belfast, który w parę minut dotrze na miejsce i zabierze cię na pokład. Po drugie. Masz tylko kilka minut na znalezienie urządzeń sterujących płetwami steru zanurzenia. Zniszcz je. a okręt opadnie na dno.
Po trzecie. Szasuj balasty, które na moment podniosą okręt, byś mógł go bezpiecznie opuścić. Musisz opuścić jego wnętrze, zanim ocean na zawsze pochłonie tę stalową trumnę."

Zszedłem do kajuty obok kibelka. Zajętego rzecz jasna. Biedak już nie zdążył strzepnąć ostatniej kropelki. Kolejnych czterech wartowników załatwiłem parami. Najpierw granat dla odwrócenia uwagi, a potem bam, bam (dla bardziej celnych facetów polecam strzały w głowę z pistoletu). Po lewej za przewężeniem znalazłem zejście na niższy pokład. Dotarłem do maszynowni. Obaj mechanicy nie mieli szans. Za silnikami leżała apteczka i granaty. Dalej droga wiodła wąskim korytarzem, w którym czaiły się pary obrońców. Dwie lub trzy (za każdym razem inaczej). Na rogu natomiast wyskakiwał oficer. Tyle jego, że wyskoczył. Następną drabinką wspiąłem się do przedziału torpedowego. Musiałem szybko zlikwidować dwóch marynarzy stojących na podwyższeniu, a potem odwrócić się i zabić trzeciego w drzwiach. Przede mną znajdowały się cztery kabiny i czterej załoganci. W dwóch z nich ukryto apteczkę i manierki w trzeciej radio, z którego miałem wezwać pomoc. Idąc dalej trafiłem na kabinę generatora, w której za maszynerią ukrywała się kolejna czwórka przeciwników. Tam też znalazłem pokrętło sterujące płetwami. Poruszyłem nim. a następnie wysadziłem. W drugiej podobnej kajucie zlikwidowałem przeciwników i opuściłem dźwignie uwalniające balasty. Nie pozostało mi nic innego jak popędzić na zalany czerwonym światłem mostek, gdzie po drabince dopadłem włazu.
Ostatnio zmieniony ndz 16 sie, 2009 22:25 przez michael69, łącznie zmieniany 1 raz.
Ciągle zapominamy, że człowiek nieustannie musi korzystać z pomocy innych ludzi.
Dlatego poniżamy się, wyśmiewając potrzebujących pomocy.

Awatar użytkownika
michael69
-#
Posty: 1811
Rejestracja: czw 15 maja, 2008 08:47
Kontakt:

Medal Of Honor

Post autor: michael69 »

[center]MISJA CZWARTA
ATAK NA NIEDOSTĘPNY FORT SCHMERZEN


1. LAS ZIEGFRIEDA[/center]

"Sympa de te revoir, mon pote!
Jak to miło znowu cię widzieć przyjacielu. Już parę miesięcy się nie widzieliśmy. Służyłam przez ten czas pod Rene i wykonałam parę ciekawych misji. Ale jak to mówicie wy Amerykanie - business to business. Fort Schmerzen to będzie trudne zadanie. Wiem, bo pracowałam tam. Po pierwsze, fort otaczają dzikie lasy pełne zwierza i pułapek, nawet żołnierze z garnizonu rzadko opuszczają drogi i tobie radzą zachować się podobnie. Wszystkie wejścia do fortu są zabezpieczone na wypadek frontalnego ataku, zatem bądź pewien, że napotkasz zasieki i karabiny maszynowe. Na szczęście niektóre bunkry posiadają ukryte przejścia wiodące wprost do fortu. Jeden z naszych ludzi, wiesz o kim mówię, nasz nieoceniony Rene, zostawił przy jednym z takich włazów z narażeniem życia - swojej żony rzecz jasna - łom, którym uda ci się otworzyć właz.
I jeszcze jedno. Na zdjęciach tego terenu zauważono jakby sylwetkę Stukasa. Musisz to sprawdzić, aby rozwiać wątpliwości, czy to aby nie zwykła wada kliszy."

Podniosłem granaty i przesunąłem się o kilka kroków do przodu. Gdy usłyszałem, że ktoś nadchodzi ścieżką, wycelowałem w prawy brzeg przejścia i obserwowałem prześwit pod liśćmi. Gdy zauważyłem ruch, zacząłem strzelać. Było ich dwóch, więc strzelałem, dopóki nie padli obaj. Ścieżka prowadziła do polanki, gdzie było jeszcze trzech szkopciów. Nie wszedłem na nią, ale rzuciłem na środek granat i zastrzeliłem tego, który chciał go odrzucić. Potem cofnąłem się i poczekałem aż drugi ruszy do ataku i skosiłem go serią z automatu. Trzeci siedział na drzewie, jakby niczego nie zauważył. Pojedynczy strzał mógł go zdjąć z gniazda. Doszedłem do okopu i załatwiłem kolejnego drania na drzewie po lewej. Zauważyłem, że z jednej strony okopu jest ziemianka, a w niej manierka. Podobnie było w następnym okopie. Za nim po prawej znajdowała się kolejna ścieżka przez las, ja jednak poszedłem prosto.
Zastrzeliłem strażnika przy bramie z większej odległości, po czym przeszedłem na prawą stronę drogi i zatrzymałem się przy drzewie. Widziałem rzeczy rozłożone przy bramie, ale to musiała być pułapka. Ostrożnie posuwałem się do przodu aż zarysowały mi się kontury wieży strażniczej po lewej stronie bramy. Stał na niej CKM. Jedynym sposobem na wyeliminowanie niemiaszka, który z niego ostrzeliwał okolicę było strzelanie poniżej karabinu, bo tam strzelec nie miał osłony (jest też inna - ale ryzykowna - metoda, należy podczołgać się na tyle blisko by majaczyła już sylwetka faceta na wieży, ale przed zabiciem tego drugiego i strzelić mu w główkę, po czym dopiero zająć się strażnikiem na dole). Najlepiej z karabinu maszynowego. Gdy zginął, zebrałem granaty, amunicję i apteczkę oraz manierkę spod drzewa. Cofnąłem się i ostrożnie wszedłem między zarośla. Zza zakrętu wyszedł niczego się nie spodziewający wartownik. I odszedł w pokoju z kulką w głowie. Nieco dalej natknąłem się na umocnienia. Wskoczyłem za murek, gdzie leżała manierka i wtedy usłyszałem szybkie kroki. Wymierzyłem w lewy skraj przejścia, w liście i gdy tylko ktoś się za nimi pojawił, otworzyłem ogień. Załatwiłem drania i poszedłem dalej.
Przede mną znajdował się cmentarz, a na nim kolejna ekipa. Gdy mnie zauważyli, cofnąłem się do umocnień i zmieniłem broń na karabin maszynowy. Ci, którzy biegli za mną też mieli broń maszynową. Było ich dwóch. Trzeci siedział na drzewie, sprytnie ukryty za gałęziami niemal na wprost wejścia na cmentarz. Na lewo od drzewa, na którym siedział pod murem leżała apteczka. Idąc dalej ścieżką natknąłem się na jeszcze jednego szkopczaka. Wyjścia na drugą drogę broniło czterech kolejnych Niemców. Nie zbliżałem się za bardzo i wywabiłem ich rzucając granat. Zastrzeliłem tego, który po niego biegł, a potem cofnąłem się. bo sami zaczęli też rzucać granatami. Zza węgła w głębi ścieżki wykończyłem resztę (o ile sami nie pozałatwiali się granatami, bo i tak też bywało). Ruszyłem ostrożnie drogą zabrałem manierkę i przeszedłem na prawą stronę. Wkrótce zauważyłem idącego nią wehrmachtowca. Załatwiłem go strzałem w głowę, a potem przeniosłem ogień na platformę na drzewie po lewej od niego, gdzie siedział kolejny orzeł od strzelania w plecy. W następnym okopie znalazłem tunel po lewej, który prowadził na zaplecze stanowiska z CKM-em. W tunelu trzymając się prawej ściany udało mi się zaskoczyć jednego wartownika. Potem na końcu przed wspięciem się na drabinę, obok której leżała manierka zastrzeliłem operatora CKM-u. Z jego stanowiska, ale nie używając tej piekielnej, szybkostrzelnej maszyny zabiłem snajpera z drzewa naprzeciw, a potem dwóch innych niemiaszków skaczących po drodze po lewej. Wracając spotkałem jeszcze jednego wartownika w tunelu. Niemal w tym samym miejscu. Gdy wróciłem na drogę, musiałem jeszcze sprzątnąć dwóch patrolujących ją żołnierzy, zanim dotarłem przez stanowisko, które przed chwilą spacyfikowałem. Idąc dalej na wysokości tablicy z wroną, po lewej stronie drogi, zauważyłem kolejnego snajpera do zdjęcia. Po prawej w tym miejscu była ścieżka, a na końcu drogi przy bramie strażnik z manierka, którego wolałem załatwić przed wejściem w krzaki. Gdy zabierałem jego manierkę, ze ścieżki wyszedł wartownik, którego oczywiście zwolniłem od zajęć na resztę wieczności strzałem w tył głowy. Idąc ścieżką zauważyłem, że odchodzi od niej na lewo inna dróżka, ale chwilowo postanowiłem zobaczyć, co kryje się na jej końcu. Zmieniłem broń na karabin maszynowy i wskoczyłem za murek po granaty oraz apteczkę. W tym czasie za mną przybiegło trzech Niemców Rzuciłem granat i wystrzelałem ich po kolei. Wróciłem i udałem się na spacer drugą odnogą, która przez jednego wartownika prowadziła do jakiegoś tunelu. Przed nim po lewej leżała apteczka. Tunel rozdzielał się w połowie. Wybrałem jego prawą odnogę. Wydostałem się przy samolocie, zatem Nocny Jastrząb, czy jak mu tam, miał rację. To był samolot.
Poczekałem w ukryciu aż pojawi się wartownik i zastrzeliłem go zaraz jak się pokazał, by nie zaalarmować drugiego pilnującego placu po drugiej stronie samolotu. Potem przebiegłem za skrzynie widoczne w głębi po lewej. Zza tej dalszej zastrzeliłem drugiego strażnika, a potem ostrożnie wymierzyłem (wymaga to kilku prób na wieży z CKM-em). Teraz mogłem spokojnie przeszukać plac i zabrać granaty oraz apteczkę leżącą za skrzyniami po drugiej stronie placyku. Granatem rozwaliłem też samolot. Potem wszedłem na wieżę i zabiłem z niej siedzącego na drzewie snajpera. Mogłem teraz bez narażania się na strzały otworzyć bramę. Zbliżał się też trudny moment. Jeszcze tylko zebrałem manierkę leżącą przy drodze po prawej i czołgając się ruszyłem ku dwóm skrzyniom leżącym na drodze. Za nimi znajdowały się dwa CKM-y w bunkrach. Starałem się dotrzeć za skrzynie tak, by być cały czas w martwym polu. Czołganie trochę trwało, ale dawało szansę sukcesu. Tego z bunkra po lewej mogłem zabić nie wstając, ale czołgając się ostrożnie na lewo do momentu, gdy nie zamajaczyła mi jego sylwetka obok skrzyni. Ten po prawej wymagał wstania i strzelenia prosto w niego, zanim zdążył wstrzelać się w cel, w czym skutecznie przeszkadzały mu skrzynie. Znalazłem pod bunkrem po prawej klucz do otwierania włazu i apteczkę. Dalej droga zaprowadziła mnie do bocznej ścieżki, w której znalazłem granaty i odbicie na prawo, wiodące do miejsca stacjonowania Stukasa. Ale nie musiałem korzystać z tej drogi. Za to musiałem szybko zlikwidować przechadzającego się ścieżką strażnika, bo jeśli mi umykał, dostawał się do CKMu na prawo od wylotu ścieżki i wykurzenie go od tej maszynki bywało bolesne. Jeśli ginął, to dalej już było spokojnie jak na wojnie. Musiałem tylko odstrzelić kapelusz facecikowi w bunkrze, zabrać to. co leżało w okopie przy CKM-ie (w tym apteczkę a potem zdjąć dwóch snajperów z drzew nad drogą. Miałem teraz przed sobą dwóch strzelców w bunkrach za zaporami przeciw czołgowym. Mogli być groźni jeśli nie znało się na nich sposobu. A sposób by taki. Udałem się pod drzewo stojące przy pierwszym z betonowych bloków i stojąc przy nim namierzyłem pierwszego strzelca tuż przy lewym boku większego bloku. Gdy zginał, przeskoczyłem pomiędzy "betonem a drzewem i stanąłem przed drugim, niższym betonowym klockiem. Przed sobą widziałem głowę drugiego strzelca. Bam! i po kłopocie. Wczołgałem się do bunkra, zebrałem wszystko i otworzyłem właz kluczem znalezionym wcześniej pod bunkrami na sąsiednim kawałku drogi. Po drabince zszedłem do kanału, którego drugi wylot znajdował się przy innym bunkrze. Zastrzeliłem stojącego w jego wnętrzu strzelca, a potem drugiego, który wybiegł z prawej strony. Obchodząc murek przedostałem się do wejścia, pilnowanego przez wartownika widocznego przez niewielkie okienko. Ale wystarczająco duże. by go zastrzelić. W samym bunkrze, zaraz za wejściem, stał jeszcze jeden niemczyk. Zastrzeliłem go zza węgła i odkryłem zejście do fortu po prawej stronie. Ale jeszcze nie zakończyłem zadania wartego 3 gwiazdki. Wszedłem po drabinie do części z karabinami maszynowymi i zauważyłem, że od strony lasu zbliża się cała banda przeciwników. Dopadłem CKM-u i zacząłem w nich pruć. Jest jeszcze inna metoda załatwienia sprawy, gwarantująca większą celność i pewniejsze zdobycie trzeciej gwiazdki - trzeba opuścić bunkier, po ukazaniu się pierwszych przeciwników i wystrzelać ich z normalnej broni, kryjąc się za wzniesieniem obok strzelnic bunkra. Trwa to dłużej, ale gwarantuje dobry wynik. Gdy wszyscy padli, mogłem spokojnie dostać się do fortu.

[center]2. KWATERY OFICERÓW
25 LISTOPADA 1944
[/center]

"Nocny Jastrząb spędził całe dwa miesiące podając napoje dowódcy fortu, pułkownikowi Hermannowi Mullerowi z narażeniem życia. To prawdziwa świnia w ludzkiej skórze, bezwzględna i odrażająca. Fort Schmerzen to jego osobiste królestwo. Zbuntował się nawet przeciw niemieckiemu dowództwu i od tygodni nie przesyła raportów. Nasze źródła twierdzą, ze nawet Berlin nie ma pojęcia, co tam się dzieje. A z doświadczeń Rene wynika że to same złe rzeczy
W ciągu dwóch miesięcy służby w forcie nasz nieoceniony agent widział, jak wszystko jest rozbudowywane. Muller korzystając ze swoich koneksji ściągał tu wiele materiałów przeznaczonych na front, aby przeprowadzać swoje projekty. Nikomu nie udało się odkryć, co to jest. Teraz to twoje zadanie. Po pierwsze, by uniemożliwić przybycie odsieczy, musisz odnaleźć pokój radiowy i wysłać mylący meldunek, mówiący o tym, że to inny fort linii Zygfryda został zaatakowany. Potem przejmij rozkazy Mullera dla załogi w centrum dowodzenia, przeszukaj jego kwaterę, by znaleźć klucze do niższych poziomów. Wydaje mi się. że sam Muller ucieknie jak tylko usłyszy strzały, więc klucze będą schowane byle jak, tam gdzie aktualnie się znajdował."

Zaraz po zejściu usłyszałem głosy w korytarzu. Zaczaiło się tam trzech Niemców. Wyjrzałem tylko na korytarz, ale zorientowałem się. że są poukrywani za węgłami. Aby ich sprowokować, rzuciłem granat i szybko się wycofałem. Oni też rzucili swoje granaty, z dość opłakanym skutkiem dla siebie (jeśli nie rzuca, należy zastrzelić pierwszego z nich - tego po lewej - zza węgła. Potem zająć się tymi po prawej używając karabinu maszynowego. W poprzecznym korytarzu, na końcu po lewej ślepego zaułka, obok beczek leżała manierka (możesz rozwalać wszystkie pudła, niektóre wybuchną, a niektóre dadzą ci amunicję lub apteczki). Po prawej natknąłem się na wychodzącego z bocznego pomieszczenia strażnika, który mnie nie widział i na drugiego nieco dalej po lewej, który już wiedział, że nadchodzę. Gdy obu zastrzeliłem, zbadałem najpierw, co kryje się za schodami po prawej. Było tam stanowisko ogniowe z jednym tylko żołnierzem, którego spokojnie jeszcze z drabiny zastrzeliłem serią z karabinu maszynowego. Zabrałem całą amunicję, jaką tam miał i zszedłem do korytarza. Tymczasem w przejściu po lewej pojawili się następna obrońcy. Ci posuwali się nawet do rzucania granatów. Ja odpowiedziałem tym samym, a gdy się przegrupowali (na lewo), ostrzelałem ten załom serią nie pozwalając im dobrze mierzyć. Potem zbliżyłem się ostrożnie do rogu i rzuciłem następny granat w beczkę, co zabiło kolejnych obrońców z tej strony. Wyszedłem z przejścia i skręciłem na prawo, gdzie znalazłem radiostację. Nadałem fałszywy meldunek, zabrałem manierkę ze stołu, zastrzeliłem nieostrożnego szkopa, który przybiegł sprawdzić, co się dzieje i ostrożnie ruszyłem na drugą stronę korytarza. Gdy dotarłem do rogu, ostrożnie zza niego wyjrzałem i zobaczyłem kartony. Wybuchając zabiły ukrytego za załomem strzelca i odsłoniły kratkę szybu wentylacyjnego prowadzącego do zamkniętego
pomieszczenia, w którym znajdowała się apteczka, manierka, granaty i amunicja.
Wróciłem tą samą droga i wszedłem na nieco wyższy poziom, gdzie miałem po prawej strażnika i trzy przejścia. Za bocznymi drabinkami były stanowiska ogniowe z pojedynczymi obrońcami i mnóstwem amunicji oraz manierkami. Na wprost wchodząc po schodach trafiałem na działo i dwóch obrońców. Jeden stał przy dziale, drugi był ukryty za ścianą po prawej. Gdy ich wyeliminowałem i zebrałem wszystkie walające się przedmioty, znalazłem zejście na niższy poziom za kartonem po lewej od wejścia. Zeskoczyłem na dół i załatwiłem szkopa stojącego we wnęce po prawej, schodząc jednocześnie z linii strzału pozostałym obrońcom korytarza. A było ich tam jeszcze trzech. Pierwszy przybiegł zobaczyć, co się stało, pozostałych musiałem likwidować zza węgła. Na końcu korytarza ostatni właśnie odcedzał kartofelki. Za sedesem znalazłem jeszcze jedną manierkę. Zostawiłem chwilowo w spokoju beczki i przeszedłem na koniec następnego korytarza, gdzie po lewej za kartonami stał wartownik. Dobrze rzucony granat zakończył jego karierę. Przeszedłem na to miejsce zebrać amunicję, a wtedy pojawili się dwaj następni. Jeden szedł sobie korytarzem i nim zająłem się najpierw, a drugi strzelał usadowiony obok beczek. Pokazałem mu się po czym cofnąłem, a on rzucił granatem. Biedaczek. Idąc dalej miałem dwie drogi do. wyboru - drabinę i korytarz. Obie prowadziły do tego samego miejsca. Wybrałem drabinę. Rozwaliłem z daleka beczki, zabijając ukrytego obrońcę i zebrałem wszystko, co po nim zostało. Wróciłem do korytarza i nim przedostałem się w pobliże pomieszczenia łączącego oba przejścia. W wylocie korytarza po prawej krył się żołnierz, ale można go było wykurzyć granatem. Natomiast w drugim przejściu czekał tez tylko jeden obrońca, ale za to na stole znalazłem rozkazy Mullera. Gdy je podnosiłem, na korytarzu pojawił się jeszcze jeden niemiaszek. Załatwiłem go i przeszukałem pomieszczenie. W kartonach też znalazło się co nieco. Wróciłem do poprzedniego pomieszczenia. Korytarz po prawej od wejścia prowadził do nowego sektora. Gdy minąłem zakręt, zauważyłem otwarte drzwi po prawej przed kupą gruzu blokującą przejście. Za nimi stał strzelec, niewidoczny gnojek mógł mnie trafić, ale od czego są granaty. Zanim wszedłem w korytarz, sprawdziłem, co też może kryć się za kupą gruzu. Jasne, ze kupa amunicji i apteczka. Od Nocnego Jastrzębia i jeszcze słoik jego najlepszej boujavez. Fuj...
Przeszedłem przez korytarz zabijając tylko jednego strażnika. Na końcu znajdowało się piętrowe pomieszczenie. Stojąc w korytarzu widziałem jedynie nogi dwóch niemczyków na górze, ale to wystarczyło, by jedną serią skosić ich i otworzyć sobie bezpieczną drogę. Znalazłem tam też skrzynkę granatów. Jeden z nich przydał mi się po chwili, gdy za szybem wentylacyjnym musiałem zejść na dół, gdzie tupał i rzucał granatami jakiś nerwus. Poczęstowałem go jednym ze swoich granatów i od razu się uspokoił. Zeskoczyłem na dół i przeszedłem na lewo do ślepego korytarza z kartonem i manierką. Po chwili przybiegli następni obrońcy zwabieni strzałami. Wykończyłem ich zza węgła i przeszedłem przez kotłownię (jeśli nie przejdą na tamtą stronę, tutaj będą się czaić). Za nią znajdowało się zejście na niższy poziom, broniło go czterech szaleńców. Ponownie cofnąłem się nieco i poczekałem aż przytuptają na górę, po czym poczęstowałem ich granatem. Dobijałem każdego, który pojawił się w drzwiach. Wreszcie zszedłem na dół. Tutaj stosując podobne metody (pokazać się wrogowi, wycofać za węgło i wykończyć, gdy przyleci) oczyściłem dwa następne korytarze. W pudłach i zakamarkach znalazłem aż trzy apteczki i skrzynię granatów. Dotarłem w końcu do następnego korytarza. Skręcał przy plakacie z wroną w lewo. Na jego końcu zza lewego węgła wypadło trzech Niemców. Dwadzieścia naboi w serii wystarczyło, by poszli do piekła. Przede mną znajdowały się trzy możliwości. Idąc na lewo trafiałem do pomieszczenia z maską gazową i apteczkami za stołem, a także amunicją. Idąc na wprost wchodziłem do kwatery pułkownika, gdzie w kibelku po zabiciu załatwiającego swoje potrzeby fryca, zdobywałem klucz do dolnych poziomów. Na prawo prowadziła droga do koszar, gdzie w dwóch salach było w sumie trzech obrońców i dwie manierki oraz amunicja. W takiej też kolejności odwiedziłem te miejsca. Gdy zdobyłem wszystkie przedmioty, pozostało mi juz tylko znaleźć niebieskie drzwi, które minąłem na początku tej części fortu. Niestety, na drodze stanęło mi znów kilku zdesperowanych żołnierzy (pojawiają się oni w rożnych miejscach na drodze, więc dokładnej taktyki nie mogę na nich podać). Jedno było pewne, raczej należało się na nich zaczajać, niż biec do przodu, Za niebieskimi drzwiami czekało ich jeszcze dwóch, ale za nimi znalazłem drabinę na dół.

[center]3. PRODUKCJA GAZU MUSZTARDOWEGO
25 LISTOPADA 1944
[/center]

"Niewiarygodne. Nasze najgorsze obawy okazały się prawdą. Muller przekształcił Schmerzen w fabrykę gazów bojowych. Musiałeś być równie wstrząśnięty, jak my czytając jego rozkazy i pojmując do czego on zmierza.
Najniebezpieczniejsza z odmian gazu musztardowego jest tu pichcona w nadziei, że to powstrzyma zwycięstwo alianckich armii nad Niemcami. Pułkownik zawsze był zwolennikiem powrócenia do gazów użytych podczas ostatniej wojny, przez co nawet jego najbliżsi współpracownicy uważali go za lekko stukniętego. Nawet bohaterski Rene przekazywał nam, że to zły i pozbawiony zasad człowiek. Nie mieliśmy pojęcia, jak daleko mógł się posunąć w tym szaleństwie. Po to trzymał tego Stukasa, chciał nim zrzucać gaz na nasze jednostki. Twoim zadaniem jest użycie tej straszliwej broni przeciw niemu. Przedostań się na najniższy level fabryki i odkręć oba zawory. Wpompujesz do systemu wywietrzników etylen i roztwory chloru. Gdy tylko oba te składniki się zmieszają cały fort zamieni się w grobowiec."

Zaraz po wejściu do pierwszego pomieszczenia, z korytarza po lewej wyszedł żołnierz w stroju ochronnym. Załatwiłem go. gdyż niczego się nie spodzewał i przeszedłem pod drzwi prowadzące do pomieszczenia ze skrzyniami na wprost. Tam zauważyłem kryjącego się niemiaszka. Jednakże wystawała mu głowa zza skrzyń i to go zgubiło. Znalazłem na jego miejscu apteczkę, a w drugim kącie amunicję i granaty. Wracając natknąłem się na myszkującego wehrmachtowca. Musiałem wyrwać chwasta, bo nie pozwalał mi przejść. Gdy chciałem przejść przez śluzę, z której wyszedł pierwszy napotkany przeze mnie przeciwnik, okazało się, że drugiej strony broni dwóch strzelców. Schowałem się za załomem ściany po prawej i rzuciłem granat. Stara metoda z dobitką zawsze skutkuje. Ale to nie był koniec. Gdy chciałem iść dalej, okazało się. że jeszcze dwóch palantów tam siedzi. Znowu rzuciłem granat, ale tym razem po ataku wycofałem się, bo oni też rzucali granaty, na szczęście mało celnie. Na szczęście za drugą śluzą było spokojniej. Załatwiłem tylko jednego zaglądającego do korytarza przeciwnika i ukryłem się za kolumną. Za plecami miałem pomieszczenie ze skrzyniami, a w nim trochę medycyny i jednego przeciwnika za skrzyniami po prawej. Wracając natknąłem się na kolejnego ciekawskiego. Zginał jak reszta od strzału zza węgła. Ruszyłem korytarzem, ale za zakrętem znowu czekał na mnie komitet powitalny. Postanowiłem cofnąć się i poczekać. I rzeczywiście, przybiegło dwóch i zajrzeli prosto w wylot mojej lufy. Trzeci był cwańszy i czaił się za filarem, a gdy się pokazywałem, rzucał granatami. Po drugim rzucie wyszedł zobaczyć, czy trafił i trafił, prosto na kulkę. Z drugiej strony tej sali czekało ich jeszcze kilku, Ale nie byli już tak zorganizowani i wystawiali się na strzał. Jednego to chyba nawet załatwili swoi. Na początku korytarza z rurami leżała manierka. Wydawało się, że będzie to trudny fragment, ale obrońcy spanikowali, któryś rzucił granat, inny chciał go odrzucić, inny strzelił. Wystarczyło poczekać, a potem podobijać tych. co zostali. Na końcu leżała jeszcze jedna manierka. Teraz czekała mnie nieco trudniejsza przeszkoda. W podwójnej śluzie czaiło się całe stado kamikadze. Siedzieli po obu stronach, więc nie miałem szansy na otwartą walkę. Oczyściłem pierwszą część, strzelając pod kątem i poczekałem, aż przybiegną następni i powtórzyłem operację. Rzuciłem granat, potem drugi. Po chwili znowu się pojawili, więc powtórzyłem strzelanie pod kątem. Wreszcie któryś nie wytrzymał i tez zaczął rzucać granatami, co spowodowało, że jeden z obrońców uciekając przed wybuchem wypadł prosto na mnie. A to znaczyło, że koniec jest juz bliski. I rzeczywiście dobiłem tych, co jeszcze zostali, zebrałem ich amunicję i przeszedłem do drabiny prowadzącej w dół. Zanim zeskoczyłem, rzuciłem kilka granatów, nasłuchując, czy krzyki i tupot milkną. Gdy było już dość cicho, zeskoczyłem na dół i zlikwidowałem obrońców stojących po lewej za węgłem. Jeszcze z korytarza zdjąłem też tego, który chodził po pomoście. Tam musiałem się wspiąć. Nieco dalej pojawiło się jeszcze dwóch jego kolegów. Potem przyszedł moment na zejście na dół. I tutaj zaczęły się kłopoty, bo zostałem wzięty w dwa ognie. Za najwłaściwsze uznałem przebiegnięcie na lewo za kolumny, tak by mieć przed sobą wszystkich atakujących i stosownie do ich zachowania odpowiadać na ich ataki (bo robią różne rzeczy). Potem udałem się do pomieszczenia pod pomostem po amunicję, apteczkę i granaty. Długi korytarz doprowadził mnie do pierwszego pomieszczenia z zaworem, ale i tutaj obrona była silna. Wycofałem się za załom korytarza i sprowokowałem ich granatem. W końcu jeden próbował odpowiedzieć tym samym i wykończył resztę (sztuka polega na tym, ze przeciwnik rzuca granatem w twoim kierunku, jeśli jest miedzy wami ściana, granat się odbija i bum!).
Przejście do drugiego pomieszczenia podobnie było silnie strzeżone, ale i tutaj taktyka z podpuszczeniem granatem okazała się trafna. Poza tym mogłem ukryć się w bocznym korytarzu, co wywabiło obrońców zza rogu i pozwoliło na szybsze zakończenie wymiany ognia. Droga do wyjścia prowadziła właśnie tym bocznym korytarzem, który prowadził, do sali z pomostem. Spokojnie zastrzeliłem obu jej obrońców, jednego na dole. drugiego na górze. a potem po wejściu na drabinę jeszcze tego który próbował mnie gonić. Mogłem spokojnie opuścić to martwe jak diabli miejsce. Nie trzeba było gazu. sam wszystkich pozabijałem.

[center]Obrazek [/center]

[center]MISJA PIĄTA
ZNISZCZENIE ELEKTROWNI RJUKAN


1.RYCZĄCE TURBINY
1 LUTY 1944
[/center]

"Cieszę się że wreszcie opuściłeś szpital. Mój ojciec nigdy nie powrócił do pełni sił po zagazowaniu przez Niemców w 1917 -domyślam się. że będziesz czuł pieczenie w gardle jeszcze przez wiele miesięcy. Ale przejdźmy od jednej strasznej broni do następnej. Gaz musztardowy to przeszłość, przed tobą bomba atomowa. Ciekawe, co jeszcze Niemcy wymyślą. Kilka informacji o Rjukanie. Zanim dostaniesz się do ściśle strzeżonego kompleksu naukowego w głównym Dudynku Norsk Hydro, musisz przebić się przez miejsca pracy turbin. To stare i tradycyjne urządzenia do produkcji energii elektrycznej z wody. Twoim zadaniem jest powyłączanie ich.
Najpierw musisz odłączyć dopływ wody do nich, by przedostać się głównym kolektorem na teren elektrowni. Potem rozmieścisz sześć ładunków wybuchowych w newralgicznych punktach siłowni. Na końcu wyłącz zasilanie głównym przełącznikiem, co spowoduje przerwanie ich eksperymentu. I mała podpowiedź, nasz przyjaciel Rene który przypadkiem próbując wyekspediować angielskich lotników przeleciał balonem z jedwabnych majtek, na który złożył się cały ruch oporu, do Norwegii, gdzie też został bohaterem podziemia. Robiąc najlepsze posiłki dla partyzantów przedostał się do środka niosąc im drugie śniadania, gdy próbowali zdobyć ten obiekt, używając szybów remontowych."

Przedostałem się w pobliże głównego dopływu wody do hydroelektrowni. W wąskim betonowym pomieszczeniu miałem przed sobą dwóch wartowników pilnujących pokrętła. Zastrzeliłem ich z daleka i użyłem pokrętła, by odciąć dopływ wody. Na końcu hali znalazłem za filarem manierkę. Potem przeskoczyłem nad kartonami pełnymi materiałów wybuchowych i drugim pokrętłem otworzyłem przejście do głównego kolektora, w którym już pojawili się Niemcy. Ostrożnie podszedłem do krawędzi na tyle. by zobaczyć głowę strzelca biegającego na dole. Zastrzeliłem go z góry. po czym chwyciłem shotguna i zeskoczyłem na dół kierując się na lewo, gdzie w ślepym końcu rury stał kolejny. niczego nie spodziewający się żołnierz. Śrut skasował mu pamięć. Zaczaiłem się przy ścianie po lewej (patrząc w kierunku wejścia) aż przybiegnie następny i wygarnąłem do niego z zaskoczenia. Na kolejnego wziąłem karabin maszynowy. Idąc ostrożnie w głąb rury wpakowałem mu krótką serię w główkę. Niedaleko miejsca, w którym stał znalazłem przejście na drugą stronę rury do betonowej sali podobnej do tej w której zaczynałem ten etap. Na prawo od wejścia stały kartony wyładowane materiałami wybuchowymi. Zza węgła rozwaliłem je razem z zaczajonym obok nich niemiaszkiem. Odczekałem chwilę, aż drugi podbiegnie w to samo miejsce i załatwiłem go z shotguna. Podobnie postąpiłem z następnym wartownikiem chodzącym po korytarzu wyjściowym. Zaczaiłem się z prawej strony tak. by widzieć kawałek korytarza, a gdy wartownik się zbliżył, przerobiłem go na pasztet. Ostrożnie zszedłem na dół i wyjrzałem zza węgła. W końcu korytarza obok kartonów stało dwóch wartowników. Postanowiłem strzelić w kartony. Krótka seria z karabinu maszynowego posłała ich do nieba, ale przybiegli następni. Dlatego cofnąłem się i pozwoliłem, by wystawiali się kolejno na strzał przy zakręcie. Pojawiło się ich jeszcze dwóch. Gdy zrobiło się cicho, zszedłem na koniec korytarza. Po lewej miałem pokój, z manierkami i amunicją, po prawej drogę w głąb kompleksu. Przekradałem się po cichu na prawo od następnego przejścia i spokojnie czekałem na kolejnych przeciwników. Rzucali granatami, a potem przybiegli zobaczyć, co ze mnie zostało. Obaj dostali po strzale z shotguna. Teraz miałem przed sobą dwie drogi. Po prawej mogłem rozwalić kratkę na szybie wentylacyjnym, po lewej iść korytarzem. Obie drogi prowadziły do tego samego miejsca, ale lepiej było przeczołgać się szybem. Na jego końcu stał wartownik, który chciał tez się wczołgać do szybu, ale celny strzał z shotguna odradził mu takie zachowanie. W pomieszczeniu, w którym się znalazłem mieściły się dwa pierwsze panele do wysadzenia, a w kącie leżała paczka naboi Po podłożeniu ładunków (¦) przeczołgałem się ponownie przewodami wentylacyjnymi i ruszyłem drugim korytarzem. Ostrożnie wyjrzałem zza węgła i wybrałem karabin maszynowy, by jedną serią skosić obu wartowników. Potem szybko przebiegłem do pomieszczenia po lewej, gdzie oprócz kilku znalezisk (w tym dużej apteczki za kratką szybu wentylacyjnego) mogłem zza węgła przywitać kolejnych niemiaszków. A było ich jeszcze trzech (ostatni nie zawsze chce wejść, więc trzeba go specjalnie zaprosić pokazując się na moment w przejściu). Ruszyłem dalej, za następnym zakrętem stał strażnik, ale był dość daleko i mogłem go zdjąć bez większego hałasu strzałem w głowę. Za salą. którą nieszczęśnik patrolował znajdowała się drabina wiodąca do położonego wyżej pokoju. Stał tam kolejny przeciwnik, którego zabiłem strzelając z dołu, zanim zdążył mnie zauważyć. W rogu po prawej przez kratkę przedostałem się do szybu wentylacyjnego. W nim także ktoś się czołgał. Strzał w głowę z zaskoczenia (lub shotguna) załatwiał sprawę. W pierwszym łączniku znalazłem manierkę, potem znów byt szyb z niemiaszkiem i drugi łącznik. W trzecim szybie, po zabiciu pełzającego frajera, przyczaiłem się przy wyjściu i strzałem w głowę zabiłem wartownika chodzącego na pomoście. Potem przyczaiłem się przy wylocie szybu wentylacyjnego, z którego wyłaził kolejny szwab, chcąc mi strzelić w plecki. Przeszedłem na drugą stronę pomieszczenia i przedostałem się na pomost po amunicję, apteczkę i by wysadzić trzeci cel. Potem kolejnym szybem (zgadnij, kto w nim był) przeszedłem do ostatniego łącznika i króciutką już rurą wydostałem się do innego korytarza. Za załomem ściany po lewej czaił się fryc, którego uziemniłem jednym strzałem z shotguna, gdy chciał opuścić swoją kryjówkę, w której znałazłem manierkę. Udałem się korytarzem w kierunku następnego pomieszczenia, gdzie zlikwidowałem kolejnego wartownika w głębi korytarza. Jego koledzy bardzo chcieli mnie dostać, dlatego cofnąłem się na lewo za załom ściany, a oni sami powysadzali się w powietrze (jeśli tego nie zrobią, co też się zdarza, wystawia się na strzał).
Przedostałem się do kolejnego korytarza Tutaj w pierwszym pomieszczeniu znalazłem obok rury amunicję i apteczkę. W drugim natomiast po zdjęciu strażnika chodzącego po pomoście zauważyłem na dole czwarty cel. Zeskoczyłem więc na niższy poziom (tu może być jeszcze jeden fryc, ale częściej go nie ma) i rozwaliłem najpierw kartony, by mi nie przeszkadzały, a potem tablicę rozdzielczą. Potem przeszedłem do końca korytarzyka i znalazłem się u stóp schodów. Po prawej miałem dwóch zaalarmowanych szkopów. Cofając się do przejścia wciągnąłem ich w pułapkę, potem załatwiłem trzeciego nieco dalej w korytarzu. Ten pilnował wejścia do ostatniej sali z panelami do wysadzenia. Oprócz niego w pomieszczeniu tym znajdowali się dwaj inni Niemcy, jeden żołnierz i jeden naukowiec. Musiałem ich rozwalić, tego drugiego strzelając w wybuchające pudła. W tej samej chwili odwróciłem się do drzwi, w których pojawił się ciekawski strażnik. Wysadziłem, co było do wysadzenia i opuściłem dźwignię w rogu, odcinając zasilanie. Miałem przed sobą już ostatnie pomieszczenia tej części misji. Oczywiście bronione. W pierwszym z nich znajdowało się dwóch strażników, jeden po lewej, drugi po prawej od wejścia. Obaj mieli broń maszynową, musiałem więc strzelać szybko i celnie. Potem zauważyłem po przejściu kolejnego korytarzyka czyjąś głowę za rurą na wprost wejścia. Sprzątnąłem drania, a wtedy pojawili się następni dwaj, ale wciąż po tamtej stronie rury. Przesunąłem się na lewo i szybko zlikwidowałem tego pierwszego. Drugi - jeśli go chwilę potrzymać w niepewności - sam rozwali się granatem. Jeśli nie zechce pomóc, można go wyłuskać z mundurka zza lewego węgła, gdyż stoi po prawej. I to już było ostatnie pomieszczenie, ale nagle z tyłu pojawiło się dwóch kolejnych zbirów pragnących poznaczyć bliznami moje plecy. Ukryłem się za rurą, skąd załatwiłem tego. co biegał. Potem szybkim wypadem zlikwidowałem tego drugiego. Rozwaliłem wszystkie kartony i znalazłem trochę amunicji, a nawet manierkę. Potem wszedłem na drabinę.

[center]2. GENERATORY ZNISZCZENIA
1 LUTY 1944
[/center]

"Jak ci się podoba karabin maszynowy Browninga? Gdybyśmy mieli taką broń na początku wojny, Blitzkrieg miałby zupełnie inny przebieg. Będziesz miał teraz wiele do zrobienia, skoro udało ci się wejść do głównych zabudowań Rjekanu. Po pierwsze, musisz znaleźć sterownię i wyłączyć zasilanie wszystkich trzech bloków. To powinno definitywnie zakończyć produkcję tlenku Deuteru, zwanego też ciężką wodą... ale to dopiero początek.
Potem odetnij dopływ cieczy do zbiorników podgrzewczych. Stygnąca ciężka woda zablokuje kilometry rur. co powinno wyłączyć Niemców z tych zawodów na dłuższy okres czasu. Gdy załatwisz tę część zadania, odnajdz ich biura i zniszcz przy pomocy ładunków wybuchowych wszystkie dane tego projektu.
Zapytałam, czy Twoi szefowie nie chcą, byś coś stamtąd zabrał, ale powiedziano mi w centrali wywiadu, że Amerykanie mają już tę atomową - czy jak jej tam - rzecz. Oczywiście Rene w swoim bohaterskim wypadzie przemycił
w kalesonach kompletne plany tych urządzeń. Ale interesuje nas, ile też mogli wyprodukować tego materiału do tej pory, więc zabierz z sobą dane wywozu ciężkiej wody."

W pomieszczeniu z generatorem, w którym się znalazłem, po lewej miałem fryca naukowca, który tylko kombinował jak mi tu wsadzić kulkę. Zastrzeliłem drania, zanim mi prysnął i zaczaiłem się po lewej na strażnika, który skradał się do mnie za blokiem generatora. Gdy tylko zamajaczyła mi jego sylwetka, wpakowałem mu kulkę, czekałem na drugiego wartownika, ale on tradycyjnie wybrał granat. Wszedłem po drabince na wyższą kondygnację, skąd udało mi się sprzątnąć trzech obrońców drugiego generatora (jeśli nie da się ich załatwić w głębi, spokojnie zbliż się do krawędzi tak, by było widać głowy obrońców i wyeliminuj ich wszystkich kolejno). Zeskoczyłem i zebrałem amunicję. Zanim przeszedłem przez drzwi po prawej, sprawdziłem wszystkie kąty. Za skrzyniami znalazłem manierkę i amunicję do shotguna.
Przeszedłem przez drzwi i poczekałem aż z lewej wyskoczą obaj strażnicy. Shotgun z tej odległości bez problemu poradził sobie z nimi. W pomieszczeniu po prawej znalazłem wyłączniki generatorów. Użyłem ich po kolei i przeszedłem do przejścia po drugiej stronie poprzedniego pomieszczenia. Tam stanąłem po prawej od wejścia i poczekałem na trójkę obrońców, witając ich shotgunem (by ich sprowokować do wybiegnięcia, musisz się na moment pokazać). Za skrzyniami po prawej od wejścia znalazłem amunicję i manierkę. Z pomieszczenia tego wydostałem się na skręcający w lewo korytarz. Sprzątnąłem kręcącego się po nim strażnika strzałem w głowę, podobnie załatwiłem drugiego za zakrętem. Trzymając się ściany po prawej szedłem naprzód, dopóki nie zobaczyłem białego kitla przed sobą. Zatrzymałem się i zlikwidowałem naukowca, a po sekundzie żołnierza, który pojawił się po prawej od niego i jeszcze jednego doktorka. W pomieszczeniu, do którego teraz mogłem wejść znalazłem pierwszy zawór do zakręcenia i dwie manierki. Dalsza droga wiodła korytarzem po prawej. Za zakrętem był jednak ukryty karabin maszynowy. Aby go wyeliminować z akcji, musiałem przyczaić się przy ścianie po lewej, by zasłaniała mnie skrzynia. To pozwalało uzyskać moment na wycelowanie w strzelca. Gdy skrzynia rozpadła się pod ogniem już trafiałem w cel. Na prawo od stanowiska karabinu za skrzyniami znalazłem trochę amunicji i apteczkę. Po lewej można było rozwalić kratkę i przejść do następnego pomieszczenia, ale łatwiej było przeskoczyć nad karabinem. W korytarzyku znalazłem manierkę i jeszcze trochę amunicji. Zatrzymałem się jednak przy CKM-ie i przymierzyłem się do niego, ale od razu wróciłem do karabinu maszynowego.
W głębi korytarza pojawiło się dwóch szwabów, ale namierzyłem ich przy ścianie po prawej i zabiłem, zanim zdążyli dobrze się ustawić. Przy zbiornikach czaił się jeden doktorek, ale można było go zlikwidować bez większego problemu, choć gdy wyciągał broń, znajdowało się amunicję. Obok niego znajdował się drugi zawór. W kolejnym, korytarzu czekała mnie prawdziwa jatka. W sumie siedziało w nim sześciu przeciwników ukrytych parami za skrzyniami. Najlepszą metodą na nich było cofanie się, gdy mnie zauważyli, co wyciągało ich z dobrze ustawionych stanowisk strzeleckich na otwartą przestrzeń. Tak załatwiłem pierwsze dwie pary. Potem wyskoczyłem za zakręt i namierzyłem tych przy wyjściu, zanim zdążyli się ukryć i odpowiedzieć ogniem (jeśli by zdążyli, metoda z wycofaniem się jest nadal aktualna). Teraz przedostałem się do pomieszczeń archiwum. W pokoju po prawej znajdowało się dwóch przeciwników. Zająłem pozycję strzelecką na korytarzu i poczekałem aż wyjdą. Potem wszedłem do pokoju i stojąc w nim załatwiłem strzelca w głębi korytarza, by nie napakował mnie ołowiem po podłożeniu ładunków. Zdetonowałem obie szafy i zabrałem manierkę z rogu, przeszedłem mijając odbijający w prawo korytarz do sali naprzeciw, gdzie po lewej miałem strażnika, a w głębi doktorka.
Na stole leżały dokumenty wywozowe. W następnym pomieszczeniu z szafami kryło się dwóch doktorków, którzy jednak mieli zły nawyk wybiegania na korytarz, gdzie usiekłem ich jak kaczki. W pomieszczeniu, które opuścili znalazłem amunicję i manierkę. Za załomem korytarza czaiło się aż dwóch wrogów, załatwiłem ich z zaskoczenia. W ciemnej sali był sam naukowiec i kolejny cel do wysadzenia. Idąc dalej po lewej miałem odnogę korytarza wiodącą do jeszcze jednego archiwum z dwoma naukowcami, po prawej zaś trasę do wyjścia. Najpierw jednak musiałem zastrzelić strażnika w szatni, a potem jeszcze dwóch innych przy wyjściu. Byli ostrzy i reagowali, zanim mnie dostrzegli. Naukowiec, który im pomagał dostał kulkę ostatni, a ja udałem się do windy, by wykonać następną misję.

[center]3. ZDRADA W TELEMARKU
1 LUTY 1945
[/center]

"Pułkownik Hargrove starał się jak mógł, by objaśnić mi Twoją misję, ale chyba zrozumiałam więcej niż chciał mi powiedzieć. Mój ukocha... to znaczy mój dawny towarzysz broni, Nocny Jastrząb, Rene Artois zeznał wywiadowi, dlaczego Niemcy tak bardzo liczą na ten eksperyment. Otóż wiedzą oni, jak potężną broń mogą skonstruować i robią wszystko, by nadrobić zaległości na tym polu.
Na szczęście - jak Wy to mówicie Amerykanie - zostali zmuszeni do włożenia (ależ to ekspresyjne powiedzenie) wszystkich jajek do jednej czapki w miejscu, gdzie produkują ciężką wodę.
Atak na Rjukan może ich raz na zawsze pozbawić szans na ukończenie tego projektu. Oczywiście pod warunkiem, że zniszczysz ich zapasy ciężkiej wody. Posiadają oni bowiem jeszcze cztery wielkie zbiorniki pełne Tlenku Deuteru. Musisz zmienić kierunek przepływu tej cieczy i odnaleźć główny zawór, by wypuścić te zapasy do kanału burzowego.
Gdy już tam przenikniesz, postaraj się zabezpieczyć dokumentację dostaw, byśmy byli pewni, że żaden transport nie opuścił zakładu. Na koniec musisz przeprowadzić sabotaż w garażach i zniszczyć wszystkie ciężarówki tam się znajdujące.

Zszedłem do mrocznego korytarza. Zza zakrętu słyszałem okrzyki. To trzech Niemców, dwóch jajogłowych i żołnierz. Musiałem ich szybko załatwić, gdyż dysponowali dużą siłą ognia. Zebrałem amunicję i przebiegłem do szatni. Stanąłem w rogu po lewej i skosiłem obu nadbiegających żołnierzy pamiętając, że strzelają oni szybciej niż pomyślą. Zdobyłem tak kolejne naboje. Kolejny przeciwnik zdradził swoją obecność, gdy wychodziłem zza szafek. Zdjąłem go z daleka, gdy wychylał się zza załomu i przeszedłem za szafki na prawo od korytarza, w którym się czaił po manierkę. Nie wchodziłem do tego tunelu, tylko sprawdziłem drugi. Na jego końcu w magazynie odpoczywało dwóch żołnierzy. To był ich wieczny odpoczynek.
Zanim zareagowali, krótka seria z PM-u zakończyła ich służbę. Znalazłem tam amunicję do shotguna i manierkę.
Wróciłem do korytarza, w którym zastawiono na mnie zasadzkę. Zza zakrętu znów wypadło trzech niemczyków. Ale przygotowałem się na ich powitanie i nie zdążyli narobić mi dziur w mundurze. Dotarłem na koniec korytarza i sprzątnąłem docenta, który coś tam sobie notował. Potem ustawiłem się tak, by mieć na oku lewą stronę i szybko wypa dłem na placyk, gdzie jeden z obrońców rzucał właśnie granat w moją stronę. To pozwoliło mi go zabić.
Potem pobiegłem do drabiny, gdzie na górze leżała apteczka. W głębi kolejnego korytarzyka zauważyłem zawór. Pierwszy z czterech. Obok niego stał jajogłowy. Stuknąłem go z oddali i podszedłem do zbiornika. Po lewej zauważyłem nadchodzącego wartownika. Zdjąłem go, zanim mnie zauważył i przekręciłem zawór. Obszedłem zbiornik od prawej i sprzątnąłem drugiego helmuta, który przybiegł sprawdzić, co też tu się dzieje. Przy drugim zbiorniku czaiło się ich dwóch, po obu stronach korytarza. Zabiłem ich i przekręciłem drugi zawór.
Biegnąc dalej trafiłem na nieco dłuższy korytarz z drabinką prowadzącą na pomost. Zastrzeliłem naukowca pryskającego za róg. a potem żołnierza nadbiegającego po pomoście. Przeszedłem do rogu i uciszyłem jeszcze jednego giermańca. który pomykał od ściany do ściany z wyraźnym zamiarem strzelenia mi w plecy. Potem wspiąłem się na górę i po zabraniu amunicji i apteczki przekręciłem zawór spustowy. Mogłem teraz zejść i udać się pod zawór numer 3. Przekręciłem go w spokoju, a potem udałem się na spotkanie dużych sił przeciwnika do czerwonego korytarza. Problem polegał na tym. że niemiaszki kryły się za skrzyniami, więc zastosowałem starą metodę rozwalania wszystkiego i tak oczyściłem drogę do zakrętu. Zza niego niestety wyskakiwali następni obrońcy, a było ich co najmniej pięciu. Szczęśliwie dla mnie kilku poległych miało przy sobie manierki. W niektórych ze skrzyń znajdowała się też amunicja. Zastrzeliłem jeszcze tych. którzy zostali przy ostatnim zaworze i zakręciłem go.
Zauważyłem przy okazji, że na ten zbiornik da się wdrapać, co też niezwłocznie uczyniłem.
Znalazłem mnóstwo amunicji i apteczkę. Z tego miejsca musiałem zejść korytarzem transportowym na niższy poziom. Zlikwidowałem dwóch wartowników idących w moją stronę, a potem kolejnych trzech na peronie po lewej. Czając się pod ścianą zastrzeliłem czwartego, który wychodził z korytarza po prawej. Wszedłem tam i zlikwidowałem z zaskoczenia jeszcze dwóch wartowników, zanim zdążyli ukryć się za skrzyniami.
W magazynku mieli apteczkę, plan dostaw I mnóstwo amunicji. Po powrocie na peron, w rogu za skrzyniami znalazłem jeszcze jedną manierkę. Ruszyłem dalej w dół korytarza ostrożnie trzymając się lewej ściany i likwidując kolejno pięciu niemiaszków. którzy szli w moim kierunku. Potem zlikwidowałem tych, którzy pojawili się za mną w górnej części korytarza, a było ich co najmniej dwóch. Znalazłem w końcu garaż i wysadziłem stojącą w nim ciężarówkę. Dopiero gdy eksplozja wywaliła wszystkie szyby, wyszedłem na dwór.

[center]4. CIĘŻKA WODA
01 LUTY 1945
[/center]

"Ho ho.
Jak wynika z planu dostaw i dystrybucji, Niemcy przygotowali już do wysyłki dużą partię D20. Zgodnie z informacjami zawartymi w tym dokumencie, prom jest już załadowany i oczekuje jedynie na przybycie lodołamacza „Von Chmielewski"z Oslo, na którym bar prowadzi nasz nieoceniony Nocny Jastrząb. Podejrzewamy, że przybędzie na miejsce w ciągu kilku godzin.
Musisz przedostać się do doków Rjukanu, niszcząc po drodze wszystkie środki transportu, jakie zobaczysz. Podejrzewamy, że mają tam pomocnicze generatory zasilające stanowiska obrony portu. Jeśli tak jest, musisz je odnaleźć i zniszczyć.
Gdy odnajdziesz prom, wysadź go używając ostatniego z ładunków, tak by Ciężka Woda nigdy nie dotarła do Niemiec. I jeszcze jedno. Lokalny ruch oporu donosi, że Wehrmacht używa nowej broni zwanej „Panzerschreck". Nie wiem, co to może znaczyć, ale brzmi groźnie. Uważaj na siebie, mon ami.

Panzer coś tam, to panzer coś tam. a ja mam swoją robotę. Leciwie wystawiłem nos na zewnątrz, a już wartownik mnie zobaczył. Ukryłem się w rogu po lewe] od wejścia i strzeliłem w skrzynie. Wybuchły likwidując jednego z przeciwników. Drugi sam wlazł ml pod lufę. Zebrałem to. co leżało w skrzyniach I wysadziłem ciężarówkę po drugiej stronie placu. Wszedłem w wąwóz prowadzący do doków. Przed pierwszym rozwidleniem spotkałem parę wartowników. Załatwiłem ich, gdy usiłowali rzucić we mnie granatem. Potem spenetrowałem boczną odnogę po prawej.
Dzieliła się na dwie ścieżki, ale tylko ta po prawej prowadziła na polanę, gdzie trzech znudzonych życiem żołnierzy ulepiło bałwana. Wyzwoliłem ich od nudy.
Gdy pozbierałem arsenał, jaki walał się po polanie, postanowiłem rozwalić bałwana. Okazało się. że jest w nim wielka apteczka. Wróciłem na szlak, ignorując boczną ścieżkę, gdyż wiodła ona wzdłuż właściwej drogi i pozwalała ominąć kilka posterunków, a moim zadaniem była totalna likwidacja sił germańskich na tym skrawku kamienia. Tak też posuwałem się ostrożnie do przodu. Co jaki niemiaszek się wychylił, to bęc go w czoło. Pamiętałem, żeby nie lecieć od razu po pozostawione przedmioty, gdyż za rogiem ktoś może się czaić. Gdy załatwiłem czterech wartowników, dostałem się w pobliże ciężarówki. Strzał w beczkę wysadził skrzynie blokujące drogę, a ładunek pozbawił samochód mobilności.
Tam też dowiedziałem się, co to "panzerschreck". Gdy zobaczyłem żołnierza nadchodzącego zza zakrętu, pobiegłem na prawo, dzięki czemu rakieta wystrzelona przez niego trafiła w skalę tuż przed jego nosem i sam się wysłał do piachu. Idąc dalej oczyściłem z obrońców budkę wartowniczą, zdobywając kupę amunicji i manierkę. Nieco dalej żołnierz pilnował zejścia z bocznej ścieżki. Zlikwidowałem go i rozwaliłem karton, którego pilnował. Znalazłem w nim jeszcze jedną manierkę. Snajperskim strzałem zgasiłem ostatni promyk życia w strażniku pilnującym tunelu i ostrożnie posuwałem się naprzód.
Miałem rację. Dwójka broniąca drugiego końca miała kolejną rakietnicę. Jedyna szansa to szybkie trafienie przeciwnika. Nieco dalej, po zabiciu jeszcze czterech żołnierzy, trafiłem na boczną ścieżkę. Prowadziła do stanowiska CKM-u. Zlikwidowałem obu pilnujących go szkopów, a potem tych, co pałętali się po drodze. Zabrałem apteczkę i wróciłem
na szlak. Jak się okazało, pokazał się nowy wysyp niemiaszków. Ale nie mieli już tak dużego kalibru, więc spokojnie po kolei wysyłałem ich czwórkami do nieba. Trochę przesadzam, było ich pięciu.
W chwilę potem okazało się, że dotarłem już do doków. Postanowiłem więc znaleźć ten generator, o którym była mowa. W skale po lewej wykuto przejście, zajrzałem tam. Zauważyłem generator, a obok stanowisko obrony. Zrozumiałem, że kluczem do sukcesu jest szybkie sprzątnięcie tego Niemca, który obsługuje CKM. Tak też zrobiłem.
Zabicie drugiego było już prostsze. Potem rozwaliłem generator, co sprowadziło do dolinki przynajmniej tuzin szwaboszczaków w kilku turach, jak na obiad w koszarach. Bez nerwów załatwiałem kolejne grupy, czasami wabiąc je wypadem do skalnego przejścia. Potem zebrałem amunicję i przeszedłem do bramy. Za nią czekało jeszcze tylko dwóch strażników i upragniony prom do wysadzenia. Wyjście znalazłem na lewo od promu.
Ciągle zapominamy, że człowiek nieustannie musi korzystać z pomocy innych ludzi.
Dlatego poniżamy się, wyśmiewając potrzebujących pomocy.

Awatar użytkownika
michael69
-#
Posty: 1811
Rejestracja: czw 15 maja, 2008 08:47
Kontakt:

Medal Of Honor

Post autor: michael69 »

[center]MISJA SZÓSTA
ODBICIE UKRYTEGO SKARBU


1. GÓRSKA PRZEŁĘCZ
20 LUTY 1945
[/center]

"Nigdy nie przypuszczałam, że pułkownik tak podnieci się planując jakąś misję. To cecha, o jakiej istnieniu nawet nie myślałam przez tyle lat służby w wywiadzie. A to, drogi przyjacielu, oznacza, że zostaliśmy tylko my dwoje. Co z kolei znaczy, że trafisz w niezły pasztet. Bądź ostrożny. Im bardziej Niemcy przegrywają, tym bardziej stają się zacięci w swoich działaniach. Spodziewaj się gorącego powitania przy wejściu do kopalni.
A skoro oboje już wiemy, cóż to takiego „panzerschreck", postaram się, by kwatermistrzostwo skombinowalo dla ciebie podobną broń na tę misję. Staraj się nie używać jej w pomieszczeniach małych i wąskich, gdyż może być groźna również dla ciebie. Przy okazji wykonywania tej misji postaraj się rozwalić, co się da.
To odcięty od świata garnizon, który ma własne źródła zasilania. Pilnują ich dobrze, ale zapomnieli o pilnowaniu paliwa. Przynajmniej to zauważył nasz nieoceniony Nocny Jastrząb wioząc kanapki na bal SS. Wysadź je zatem dla świętego spokoju."

W wąwozie, jakim szedłem do przełęczy, strażnicy chodzili parami, starając się nie tracie siebie z oczu. Likwidowałem ich zza załomów ściany, a gdy zobaczyłem trzecią parę, zająłem się tym, co przyklękał, jednocześnie wiejąc na prawo, by jeśli zdąży odpalić pocisk, uderzył on w skałę i zlikwidował natręta. Zabrałem jego amunicję, która pasowała do egzemplarza, jakim mnie objuczono. Ale nie narzekam, bo to mocna rzecz. Wydostałem się na placyk, gdzie szybko sprzątnąłem szkopczaka stojącego na pomoście po prawej, a potem cofając się zająłem się pozostałymi dwoma pędzącymi w moją stronę. Gdy i oni poszli do piachu, ostrożnie zbliżyłem się do bramy magazynu po lewej, gdzie czaił się jeszcze jeden palant z rakietą, bynajmniej nie do tenisa. Walnąłem go w główkę celną seryjką i zabrałem rakietę oraz to, co leżało w magazynie. Ruszyłem dalej wąwozem i dotarłem nim do tunelu, po drodze raz jeszcze likwidując parę mieszaną rakietowo-pistoletową. Tunelu bronili komandosi i snajperzy umieszczeni po obu stronach na galeryjkach. Dali się zauważyć i zlikwidować z daleka. Przy okazji we wnękach znalazłem trochę amunicji, manierek, a nawet lody na patyku... znaczy się granaty. Nieco dalej czekała mnie pułapka.
Zastrzeliłem snajpera na galeryjce i przebiegłem za skrzynie, zanim obsługa CKM-u mnie namierzyła. Potem wycelowałem w nich rakietą z ukrycia i pa, pa. Piaseczek. Zabrałem zza ciężarówki manierkę i przeszedłem za stanowisko CKM-u. Już na zakręcie czekała na mnie przykra niespodzianka. Dwóch ich było, ten po lewej miał rakietę, a ten po prawej ukryty w zagłębieniu skały walił mi z karabinu maszynowego w plecy. Przynajmniej tak miało być. Idąc do zakrętu cofnąłem się, trzymając lewej ściany i poczekałem, aż idiota z rakietą sam się załatwi. Potem ostrożnie posuwałem się do przodu, aż zauważyłem nazistowskiego bubka pośród skał i mogłem go rozwalić. On też miał przy sobie pocisk do bazooki.
Ruszyłem dalej. Przed i za mostem stali wartownicy, ale musieli ich chyba ściągnąć z demobilu. Przy kolejnym zakręcie robiło się gorąco, ale szybko przebiegłem na drugą stronę i ukryty przy skale namierzałem kolejno wybiegających fryców. Trzech ich było i trzech zginęło. Zabrałem apteczkę i poszedłem w górę. Tuz przed końcem podejścia siedział po lewej szkop, który miał dać sygnał innym. Ale nie zdążył, bo mu natrętna kula główkę przewierciła. Przy wejściu do doliny zatrzymałem się. by zdjąć szarżującego dziadka z karabinem z pierwszej wojny światowej, a potem z bazooki rozwaliłem ostrzeliwującego teren fanatyka upchanego na skalnej półce, z której blokował całe przejście (mierz w miejsce. z którego padają strzały, jeśli trafisz, zobaczysz wybuch).
Znalazłem obok wlotu do dolinki skrzynkę granatów (dwa znaczy się). Dalsza droga upłynęła pod znakiem ostrego strzelania. Trzech ich było, a ostatni miał bazookę. Musiałem schodzić z linii strzału i nie dać się poszatkować. Znów taktyka ukrywania się za skałą przyniosła efekt. Na najbliższym rozstaju dróg znów na półce stał amator strzelania na oślep, ale tym razem bardziej widoczny. Zdjąłem go i zabrałem z jego legowiska granaty. Wybrałem drogę po lewej. Posuwając się ostrożnie trafiłem na zjazd dywizji. Nie wiem. ilu ich tam było, ale wyłazili i wyłazili. Niektórzy, nie mogąc się doczekać, sami załatwiali się granatami. Dość powiedzieć, że nie udało mi się pozbierać całej amunicji, jaką po sobie zostawili. Idąc dalej po lewej znalazłem magazyn z apteczką, którego bronili trzej średnio wykształceni strzelcy. Znalazłem tam tez w zakamarkach trochę amunicji. Potem dotarłem do zbiorników paliwa w większym magazynie po prawej (po lewej miałem wejście do kopalni, ale na to było jeszcze za wcześnie).
Załatwiłem trzech wartowników i wysadziłem zbiorniki. Potem zaopiekowałem się amunicją i apteczką. Wychodząc z drugiej strony musiałem rozwalić obrońców na skalnej półce (granacik) i przedostałem się na znany mi już rozstaj. Czaił się na nim fryc z bazooką, ale myślał biedak, że jestem w głębi przejścia i nie zauważył pomyłki do końca marnego żywota. Po zabraniu jego amunicji bez przeszkód udałem się do kopalni.

[center]2. GÓRNE POKŁADY KOPALNI MERKERA
20 LUTY 1945
[/center]

"Na tych pokładach kopalni zebrano nieprzebrane skarby, ale pułkownikowi Hargrove zależy tylko na jednym z nich. Znane w kręgach akademickich "Opowieści z Canterbury" Chaucera, czyli manuskrypty Dahooda, złożono w Sorbonie i tam przejęli je Niemcy, gdy wkroczyli do Paryża. Staraj się chronić obrazy i rzeźby, ale pamiętaj, by zabrać stamtąd tę książkę. A gdybyś przypadkiem znalazł Upadłą Madonnę z Wielkim Cycem von Klompa, która trafiła do tej kopalni po odebraniu jej Rene Artois, też ją schowaj.
Pułkownika bardziej interesowały skarby złożone w kopalniach, ale mnie martwią ludzie, których spotkasz na swojej drodze. Analizując parę wiadomości, jakie wpadły w nasze ręce, kopalnia pełna jest pełzającego paskudztwa, jakie miałam okazję poznać, pod postacią elitarnego oddziału niszczycieli z siódmego korpusu pancernego SS.
Kilka lat temu członkowie tego oddziału zaminowali jedną ze szkół w Paryżu licząc że, to wypłoszy z kryjówek i zmusi do
działania ludzi z Maquis. Ich plan się powiódł, ale i tak wysadzili szkołę. Mój brat Jacques oddał życie ratując dzieci. Patterson, musisz powstrzymać te potwory."

Już przy wejściu powitały mnie dwa palanty. Zastrzeliłem ich szybko i bez zbędnych
ceregieli, po czym szedłem dalej, dopóki nie zobaczyłem pierwszego z SS-manów. Celny strzał w głowę z dystansu oduczył go złych manier. Na nieszczęście za filarem pojawiło się dwóch następnych przeciwników, ten stojący dalej miał bazookę. Starałem się trzymać przez chwilę za kamiennym filarem, aż odpali rakietę, co przy okazji likwidowało problem drugiego strzelca. Na krańcach jaskini po obu stronach wyjścia znalazłem apteczkę i granaty.
Kilka metrów dalej korytarz rozdzielał się Odbicie w lewo prowadziło do jaskini, gdzie pracował drugi SS-man pilnowany przez żołnierza z bazooką. Drugi strażnik czaił się za załomem skały w drugim korytarzu i jego najpierw musiałem zdjąć, by nie strzelał mi w plecy. Potem zlikwidowałem Niemców w bocznym korytarzu, zdobywając oprócz amunicji manierkę. Długim i krętym korytarzem przedostałem się do następnej sali. Tutaj miałem mniej roboty. W przerwie pomiędzy wózkiem, a filarem widziałem trzeciego SSmana. Zdjąłem go z daleka, a potem żołnierza, który pojawił się w tym samym miejscu. Trzymając się prawej strony sali zaszedłem od tyłu drugiego sapera i bęc wuja w czoło. To już połowa roboty. Na domiar znalazłem manuskrypt Dahooda leżący pomiędzy dwoma wózkami. Okoliczności świadczyły niezbicie, do czego służył niemiaszkom. Mam nadzieję, że intensywna woń, jaką przesiąkł nie zdradzi mojej obecności następnym przeciwnikom.
Ruszyłem dalej w głąb korytarza likwidując kolejnych przeciwników, przeważnie z oddali pamiętając, że niemal co drugi ma bazookę. Dotarłem do rozwidlenia. Najpierw sprawdziłem odnogę tunelu, w której kryło się kilku Niemców i jeden esesmański saper. Na stole znalazłem klucz do windy, a w całej jaskini pełno amunicji. Wróciłem do korytarza i posuwałem się ostrożnie dalej, cały czas pilnując tyłów, aby nie zaszedł mnie jakiś bandzior z rakietą. A za każdym razem, gdy trafiałem na nieckę z saperem, pojawiali się, a jakże. Trzy niecki i trzy zespoły. Na szczęście SS-mani tak byli zajęci gmeraniem w kablach, że nie przeszkadzali mi w szybkim zajmowaniu ich kryjówek. Na zakręcie leżała apteczka i kupa amunicji, znak, że zbliżam się do końca tej części kopalni. Tak dotarłem do dużej sali, a w niej znalazłem ostatniego, nadprogramowego członka SS-mańskiego oddziału saperskiego oraz dwóch pilnujących go żołnierzy. Za skrzyniami znalazłem granaty, a przy zabitych manierkę. Czas zjechać na dół.

[center]3. JASKINIE SKARBÓW
20 LUTY 1945
[/center]

"Merci, Patterson.
Twoja akcja obroniła honor tych, którzy polegli, jak mój brat. Niestety, najgorsze dopiero przed Tobą. Saperzy zaminowali już dolne pokłady kopalni. Musisz rozbroić te ładunki. Na szczęście to nie artyści w swojej robocie. Najczęściej układają
kupę materiałów wybuchowych i podłączają je do taniego bawarskiego budzika. Naciskając przycisk akcji powyrywasz przewody z detonatorów.
Postaraj się też odzyskać spis kustosza, w którym zewidencjonowano wszystkie zrabowane i ukryte tutaj przedmioty. Być może uda się dzięki temu zwrócić je prawowitym właścicielom. Z tego, co wiemy kustosz został zmuszony do współpracy z Niemcami i nie darzy ich szacunkiem. Nie zdziw się więc, jeśli usłyszysz odgłosy jego awantur z dowodzącym akcją Sturmbandfuhrerem."

W pierwszej jaskini znajdowało się tylko dwóch przeciwników, z czego ten bardziej oddalony był niebezpieczniejszy. Miał bazookę. Sprzątnąłem ich strzałami w głowę i przeszukałem jaskinię. W tym czasie z bocznego przejścia wybiegł kolejny napastnik (nie zawsze to robi) z bazooką. Stał się łatwym łupem mojego karabinu. Ruszyłem tam. skąd przyszedł i w korytarzu załatwiłem trzech kolejnych, ale już lżej uzbrojonych mężczyzn zwanych Niemcami.
Splądrowałem mały magazyn i przy jego wejściu poczekałem na kolejnego wartownika. Jeden strzał z zaskoczenia otworzył mi drogę. Pokazałem się dwom szkopom pilnującym pokoju z aktami tej wystawy i schowałem się za róg. Załatwiłem obu. gdy wybiegli za mną, co oszczędziło zniszczenia cennych dzieł sztuki. W pokoju, który opuścili znalazłem spis. Przy okazji usłyszałem, jak kustosz zalicza kulkę od wnerwionego jego gadaniem szwaba.
Wróciłem do jaskini i krótkim korytarzem przeszedłem do następnej. Tam tradycyjnie najpierw zdjąłem tego niemiaszka stojącego dalej, potem tego. który czaił się za załomem po prawej (granacik). Znalazłem tu też pierwszą z bomb. W kolejnej dużej sali udałem się na prawo i zza filaru zaatakowałem patrol. Jak zwykle ten stojący dalej miał bazookę. Kolejność celów była więc jasna. Znalazłem tu też trzy kolejne bomby do rozbrojenia. Dalszą drogę musiałem odbyć czołgając się, gdyż brama była zamknięta i pozostał mi jedynie wąski tunelik po lewej. Przy jego wyjściu powitały mnie strzały. Leżałem więc w ukryciu, eliminując obu biegających po jaskini przeciwników. Ale to nie byli wszyscy. Na podwyższeniu czaił się jeszcze jeden szwab. Przebiegłem za filar i sprzątnąłem go. gdy się wychylił. Amen.
W dwóch kanałach za kratkami znalazłem apteczkę i granaty, ponadto po obu stronach podestu stały manierki. Byłbym zapomniał o dwóch bombach, tak pędziłem naprzód. W następnej sali czekało mnie trudne zadanie. Stojąc w głębi tunelu zastrzeliłem widocznego po prawej żołnierza i pobiegłem tam, gdzie on stał, schodząc z linii strzału innego bandziora, który stał z bazooką na końcu mostka. Z boku łatwiej mi go było zastrzelić. Na koniec zająłem się trzecim z niemiaszków, biegającym po przeciwnej stronie torów. W przejściu na środku jaskini znalazłem apteczkę i rakietę.
Przeszedłem dalej. Tutaj miałem przeciw sobie trzech przeciwników. Jeden z bazooką chodził w głębi sali. Dwóch konwencjonalnych znajdowało się w małej grocie odgrodzonej skrzyniami. Palnąłem im tam rakietkę (pal diabli ekspresjonistów), po czym zająłem się tym w głębi, od którego dzielił mnie przez kilka sekund filar. Kombinacja granat i karabin załatwiły go na amen. Pozbierałem, co po nich zostało i przeszedłem dalej. W korytarzu znajdowała się jeszcze klasyczna para wartowników, a za wózkami znalazłem dwie manierki. Przede mną była już ostatnia jaskinia z czterema bombami i trzema strażnikami, ale bez ciężkiej broni, co pozwoliło mi na spokojne zakończenie misji. Niestety, bez Upadłej Madonny, którą ktoś gdzieś zachachmęcił.

[center]Obrazek [/center]

[center]MISJA SIÓDMA
UCIECZKA Z FABRYKI V2


1. MONTAŻOWNIA LATAJĄCYCH BOMB
250 MARCA 1945
[/center]

"Tak, Patterson, oto zbliżamy się do końca naszej podróży. Pułkownik Hargrove już ponad rok temu kazał mi przygotować tę misję, ale ja sądziłam, że nigdy nie znajdziemy człowieka, który ją wykona. A teraz mam to szczęście powiedzieć, jakże się myliłam.
Ciężko było zdobyć jakiekolwiek wiadomości z Nordhausen. Waffen SS bardzo starannie dobierało pracowników, by uniknąć agentów. Na szczęście jeden z naukowców, profesor Gronek z Uniwersytetu Warszawskiego, przekazał Nocnemu Jastrzębiowi, który organizował przyjęcie urodzinowe komendanta, kilka dokumentów. Nie bardzo rozumiem jego francuski, ale chyba chciał nam przekazać, iż najlepszym sposobem na przeniknięcie do fabryki jest droga przez montownię rakiet V1. Jeśli uda Ci się odnaleźć dane techniczne tych rakiet, będziemy w stanie obliczyć, skąd są wystrzeliwane.
V1 to paskudna broń, ale łatwo się jej pozbyć, zwłaszcza gdy jest jeszcze na ziemi. Wiem, co mówię, sama brałam udział w kilku wypadach na terenie Francji. Zniszcz centrum kontrolne ładunkami wybuchowymi, by otworzyć pancerne grodzie prowadzące do V2."

W strażnicy siedziało dwóch żołnierzy. Udało mi się ich załatwić, jak uciekali w kierunku tunelu. Ruszyłem ostrożnie za nimi i załatwiłem z daleka następną parę. Podszedłem do otworu w podłodze i usłyszałem nerwową krzątaninę na dole. Zejście tam było ryzykowna, ale wymyśliłem sposób. Rzuciłem granat nad skrzyniami w miejsce, gdzie znajdował się drugi szyb, którym miałem wyjść z piwnicy i załatwiłem towarzystwo na dole (musisz rzucać, dopóki nie ucichną kroki). Zszedłem na dół i spokojnie splądrowałem pomieszczenie, zabierając amunicję i zapamiętując, ile tu apteczek.
Wyszedłem na górę i przedostałem się na koniec tunelu, gdzie spotkałem dwóch wartowników. Pierwszy wyskoczył zza ściany po prawej. Drugi natomiast siedział w ukryciu po lewej i ujawnił się dopiero, gdy pojawiłem się przy nim. W jego kryjówce znalazłem wiele amunicji i granaty. Przydały mi się do załatwienia biegających po pomoście poniżej następnych dwóch niemiaszków. Zszedłem niżej i przedostałem się na koniec pomostu.
Idąc dalej strzelałem w skrzynie, które wybuchały, oczyszczając mi drogę z większości przeciwników. Gdy dotarłem do pomieszczenia z montowaną rakietą, najpierw oczyściłem korytarz po jego przeciwnej stronie, a potem zająłem się doktorkiem stojącym przy aparaturze. Znalazłem tak manierkę.
Ruszyłem dalej. Strażnik w końcu korytarza za skrzyniami zginął także od wybuchu skrzyń. Przed zakrętem znalazłem zamknięte drzwi. Odryglowałem je i cofnąłem się rzucając do środka granat. Wykończyłem uciekających, a potem zabrałem z pokoiku amunicję i apteczkę. Podobnie postąpiłem z drugim pomieszczeniem opodal, z tym że tutaj wpakowałem serię w doktorka, który samotnie siedział w zamknięciu. Kolejne stanowisko montażowe dostarczyło mi więcej zabawy. Po pierwsze, po zlikwidowaniu obrony (częściowo przy pomocy skrzyń) przeskoczyłem na drugą stronę torów i przeszedłem pod stalowymi drzwiami do niewielkiego pomieszczenia, gdzie znalazłem trochę przydatnych przedmiotów. Potem dopiero omijając zejście na niższy poziom udałem się na dalszą penetrację korytarza.
Udało mi się otworzyć kolejne drzwi i zlikwidować dwóch żołnierzy. Nagrodą było mnóstwo amunicji ukrytej w biurku, plany i apteczka. Nieco dalej, po zejściu na dół, znalazłem dwa cele z mojej listy - pokrętło otwierające pancerne wrota i centrum sterowanie V1. W kącie leżała też apteczka, której użycie przydało się podczas bitwy na schodach, gdy wracałem. Drogę zagrodziło mi kilku przeciwników, ale przy pomocy bazooki, granatów i karabinu wytłukłem ich do szczętu. Podobne grupy blokowały mi przejście jeszcze w dwóch miejscach. Przed pokojem z dwiema parami drzwi i przy drugim stanowisku. Tam też, zanim zeskoczyłem do oświetlonego na czerwono tunelu, rzuciłem w głąb kilka granatów, które ostudziły zapał obrońców i przerzedziły ich szeregi. To było ostatnie pomieszczenie, jakie musiałem odwiedzić w tej części misji. Właz i drabina doprowadziły mnie do wyjścia.

[center]2. FABRYKA ZEMSTY
25 MARCA 1945
[/center]

"Waffen SS to najtwardsi żołnierze, jakich miała Rzesza, a teraz staniesz przeciw elicie tych jednostek. Skoro już dostałeś się na teren zakładów w Nordhausen, będziemy mogli sprawdzić trafność naszych przewidywań względem V2. Jak zapewne słyszałeś, uważamy, że rakiety te są sterowane przez żyroskopy programowane przed startem. Sporządź kopie schematów V2, a będziemy mogli sprawdzić prawdziwość naszych domniemywań.
Jeśli mamy rację, będziesz musiał pozmieniać koordynaty w żyroskopie. Czas przypomnieć sobie lata inżynierii na studiach, poruczniku. Zadanie jest proste, rakieta musi spaść na fabrykę. Trudno mi to zrozumieć, gdyż doktor Gronek nie zna dobrze francuskiego, ale chyba przeprowadzane są próby z nową głowicą trzykrotnie silniejszą od używanych ładunków. Jeśli to prawda, to znaczna część fabryki legnie w gruzach. Warto się zatem postarać o wykaz naukowców pracujących w niej. Wszyscy tu umieramy z ciekawości, kto to zmajstrował."

Znalazłem się w pomieszczeniu służącym chyba za szatnię. Przeszedłem na lewo do końca i szybkim wypadem zabiłem uciekającego strażnika. Idąc dalej na lewo znalazłem kratkę nad podłogą, którą rozwaliłem, by przedostać się do pomieszczenia pełnego amunicji i apteczek. Pilnował go tylko jeden strażnik, którego załatwiłem leżąc jeszcze w szybie wentylacyjnym.
Wróciłem w pobliże miejsca, gdzie ukatrupiłem strażnika. Nieco dalej znajdowało się przejście na niższy poziom fabryki. Czając się likwidowałem kolejnych przeciwników, którzy nadbiegali z dołu. Celnie rzucony przed nadbiegających granat działa cuda w takich sytuacjach. Gdy już wszyscy padli, zszedłem na dół. Po prawej miałem salę z wózkami. W betonowych przejściach na lewo od nich kryło się dwóch wartowników. Gdy się zbliżyłem, wyskoczyli, ale ja się cofnąłem i z odległości poczęstowałem ich serią. Przeszedłem dalej, sprawdzając wnęki w poszukiwaniu apteczek, co mi się udało. Gdy trafiłem do długiego korytarza, pojawiły się kłopoty. Musiałem zlikwidować trzech kolejnych żołnierzy. Na szczęście miałem chwilę wyprzedzenia i dobrze wymierzona rakieta załatwiła sprawę.
Przeszedłem do sali z dwoma Niemcami stojącymi za skrzyniami po lewej. Gdy ich załatwiłem, strzelając w przerwę pomiędzy ścianą a skrzyniami, zawróciłem do pomieszczeń z wózkami. Tam przyplątał się jeszcze jeden szkopik. Do kompletu by mi go brakowało. Raz jeszcze przeszedłem do miejsca ostatniej strzelaniny, gdzie na stole leżała apteczka i dwie manierki.
Następny korytarz prowadził w dwa miejsca: do małego pokoju dla naukowców, gdzie po wrzuceniu granatu i oddaniu serii do usiłującego go wyrzucić doktorka znalazłem wykaz pracujących tu ludzi i do kolejnej części torów. Z prawej zza zakrętu wyskoczyło trzech żołnierzy, ale byłem gotowy. Potem, sprawdziwszy ich zakątek, znalazłem apteczkę na podwyższeniu za torami. W labiryncie korytarzyków znalazłem jeszcze jedno pomieszczenie, a w nim naukowca i manierkę. Nie pozostało mi nic, jak iść dalej.
Zauważyłem skrzynie na torach. Gdy pojawili się przeciwnicy, strzelałem w nie. Najpierw te z tyłu. a gdy przybiegli kolejni, te bliższe. Na końcu po prawej było przejście dość silnie bronione, ale granat wypłoszył na chwilę walecznych niemiaszków, co pozwoliło mi względnie bezpiecznie dostać się do szatni. Tutaj czaiło się pewne niebezpieczeństwo. Po prawej stronie miałem część pomieszczenia, do którego wejścia nie było widać, a czaił się w nim uzbrojony i niebezpieczny fryc. Znów użyłem granatu jako przynęty. Znalazłem kilka manierek, co poprawiło mi humor. Kolejne przejście prowadziło do sektora z niemal gotowymi rakietami. Zlikwidowałem dwóch strażników w obu przejściach, po czym przebiegłem do tego dalszego, gdzie pojawiła się jeszcze para. Potem przyszła kolej na docenta przy rakiecie i oficera w dalszej części torów.
Idąc ostrożnie po wewnętrznej stronie zakręcającego tunelu dotarłem do następnego stanowiska montażowego, gdzie docent pilnował planów. Byty moje. tylko moje. Jeden strzał wystarczył. Na nieszczęście zaalarmowało to dwóch szkopczaków drzemiących na pomoście. Jeden nawet zeskoczył, ale dałem sobie z nimi radę. Musiałem wspiąć się na górę, gdzie przy okazji znalazłem kilka manierek na końcu galeryjki. Zszedłem do długiego tunelu. Na jego końcu po prawej miałem docenta, po lewej ukryte pomieszczenie z wartownikiem. Od tego drugiego zacząłem - granacik i odskok. Potem dwóch docentów, jak się okazało, gdy już leżeli. Na wprost zobaczyłem zamknięte drzwi. Wszedłem przez nie do sali. gdzie kolejny szwabski myśliciel ustawiał żyroskop. To mu pomogłem. Potem ostrzeliwując się przed zaczajonymi w zakamarkach przeciwnikami przeszedłem do tunelu przypominającego ten na początku. I tutaj zastosowałem podobną taktykę, kasując trzech niemiłych gości po cofnięciu się za róg. Po zejściu na dół rzuciłem granat na lewo. potem wykończyłem obu pałętających się wartowników. Droga zakręcającym tunelem była jedynym wyjściem z tej sytuacji. Ale nie było to proste zadanie. Po pierwsze, z lewej we wnękach czaili się przeciwnicy. Tutaj okazała swoją przydatność bazooka, zwłaszcza ze we wnękach stały butle gazowe. Powoli przedarłem się do ostatniej sali, gdzie znalazłem wyjście po zabiciu czterech wartowników.

[center]3. GOTTERDAMMERUNG
25 MARCA 1945
[/center]

"W zamieszaniu, jakie wywołałeś swoim działaniem, Niemcy zamontowali uszkodzony żyroskop w rakiecie przeznaczonej do natychmiastowego startu. Doktor Gronek wie o Twoim przybyciu, więc cicho się ewakuował z jakimś facetem nazwiskiem Wernher von Braun. Przed ucieczką doktor wyświadczył Ci wielką przysługę przecinając kable telefoniczne łączące centrum dowodzenia z polem startowym.
Nie wątpię jednak, że miejsce to jest silnie strzeżone, ale musisz się tam dostać. To jedyne miejsce, z którego można odpalić ręcznie rakietę. Znajdziesz tam pomocnicze pomieszczenie, z którego uda Ci się to zrobić, a przy braku komunikacji nie przerwą odliczania. Jeśli dobrze wykonałeś przeprogramowanie żyroskopu, rakieta spadnie po kilkunastu sekundach.
Zostań w pomieszczeniu, z którego odpaliłeś rakietę, zostało ono zbudowane z myślą o przetrwaniu eksplozji podobnych do tej. Gdy rakieta spadnie na Nordhausen, będzie to jedyne bezpieczne miejsce.
Bonne chance, przyjacielu. Powodzenia."


O tak, w tej misji potrzebne jest powodzenie. Przede wszystkim, aby otrzymać trzy gwiazdki, musiałem wykończyć dużą ilość przeciwników, a to było możliwe dopiero wtedy, gdy utrzymałem się przy życiu wystarczająco długo. A wróg nie bardzo chciał na to pozwolić. Co drugi z atakujących mnie niemiaszków miał bazookę, do tego nawalali granatami. Zrobiłem jednak tak. Ponieważ CKM nie wydawał się zbyt rozsądny w tej sytuacji (nie obejmował polem rażenia całego terenu) po krótkiej strzelaninie przedostałem się prawą stroną za pociąg, skąd wypadami załatwiłem część atakujących. Do dyspozycji miałem trochę apteczek i wiadra amunicji ułożone za umocnieniami. Gdy skończyło się piekło, porozwalałem skrzynie w przejściu i przeszedłem na pole startowe. Tam miałem przeciw sobie jeszcze dwóch szwabów, w tym jednego z bazooką, ale kilka granatów szybko go uciszyło. Drugi czający się w tunelu też długo nie pociągnął. Przebiegłem do bunkra, w którym szala) jeden z docentów i przez otwór w dachu rzuciłem mu wiąchę. Granatów rzecz jasna. Gdy dym się rozwiał, zeskoczyłem do środka i nacisnąłem wajchę. Pozostało patrzeć w niebo.
Opis który Wam zaprezentowałem pozwala - przy odrobinie dobrej woli - na zaliczenie wszystkich misji na trzy gwiazdki, a to z kolei da Wam aż dziewięć medali. A tak na marginesie, każdy medal to dodatkowe kody. jakie możecie znaleźć w opcjach. A z nimi jest niezła zabawa...
[center](OPIS ZNALEZIONY W SIECI)[/center]

[center]Obrazek [/center]


[center]NA BARDZO DOKŁADNĄ SOLUCJĘ METAL GEAR SOLID ZAPRASZAM DO STREFY :arrow: VIP [/center]


[center] :ok:
michael69
Obrazek[/center]
Ciągle zapominamy, że człowiek nieustannie musi korzystać z pomocy innych ludzi.
Dlatego poniżamy się, wyśmiewając potrzebujących pomocy.

ODPOWIEDZ