[center][/center]
Sol Divide – recenzja
Zwykle podejmowałem się pracy ze znaczącymi grami, w wyniku tego oceny plasowały się bardzo wysoko. Niestety także psx ma swoje słabe strony – po jednej znajdują się Gran Turismo, Parasite Eve, drugą natomiast zasilają twory pokroju Sol Divide.
Bardzo starałem się zacząć od walorów, jednak produkcja nie daje mi tej możliwości. Trudno głosić niewidzialne zalety – przejdźmy zatem do konkretów, na początek tryb rozgrywki. Gracz ma możliwość poruszania się w 4 strony, jednakże dysponując możliwością ataku wyłącznie wprzód. Akcja wędruje do przodu – w tym przypadku bardzo dosłownie. Wędrujemy po ekranie jak po zwoju papirusu, a życie „umilają” nam wymyślne bestie. W rogu widnieje wskaźnik życia a tuż obok niego coś na kształt many. Gdy uzbieramy wystarczającą ilość energii, wówczas możemy zastosować specjalny atak.
Grafika stoi na niskim poziomie. Wychodzę z założenia, iż jeśli gra jest dwuwymiarowa, to grafika ma urzekać przepychem, tym razem tak nie jest. Dźwięk to odgłosy podobne do tych z konsol poprzedniej generacji. Właściwie w ten sposób możemy porównać Sol Divide – jako grę dawnej generacji. Niewielki plusik za oldschool oraz masa dużych minusów za każdy z elementów z których składa się poważna rozgrywka.
Zalety:
- oldschool
Wady:
- brak fabuły
- poziom gier z Nintendo Nes
- szeroko pojęta nieprzydatność do użycia
Ocena: 2
Grafika: 2
Dźwięk: 3
Grywalność: 1
Sol Divide
Moderator: Moderatorzy