Strona 1 z 2

Sport to zdrowie :D - Czyli nasze przygody, dobre i złe

: śr 27 kwie, 2011 17:41
autor: Quake96
Siema!

Jako, że moja konsola padła, postanowiłem się nawrócić i wziąść się za sport :P
Mam nadzieję, że i wy macie jakieś ciekawe zajęcia, poza forum :) i się nimi podzielicie. Możecie tutaj napisać, jaki był wasz największy wyczyn sportowy i co potraficie najlepiej :)
Zacznę od siebie :P

Jedyne co tak naprawdę uwielbiam, to jeżdżenie na rowerze ;) , więc postanowiłem wziąść mojego gruchota i pojechać z kumplami do myślęcinka (las wypoczynkowy z karuzelami, grillem i górkami oddalony od mojej chaty jakieś 5km) Niby nic w tym nadzwyczajnego, ale po drodze padły mi hamulce (pękła linka, więc nie było mowy o naprawie). No nic jedziemy dalej w głąb na górę myślęcińską (taka średnich rozmiarów górka, poszukajcie sobie w google :P ) z której mimo braku hamulców chciałem zjechać. Oczywiście zachciało nam się pić, a picia brak i na dodatek w kieszeni pusto. No nic pojechaliśmy więc do źródełka za górą myślęcińską i tam trochę się napiliśmy. Wracając, tuż przy samej górce odpadł mi prawy pedał (bez skojarzeń :P ) i kumple myśleli, że nici z planów. Jednak ja słynę z porąbanych pomysłów, i poradziłem sobie bez tegoż to pedału/pedała (nie kojarzyć) i jechałem dalej :D z górki zjechałem, ale innej, nieco mniejszej i też tylko z połowy, jednak omało nie wpakowałem się do stawu. Dobrze że kierownica była cała. Była bo po tym incydencie skrzywiła się w linii poziomej (nie na bok tylko góra-dół). Jednak co to dla mnie ;) I tak oto dojechałem do domu (około 5km) w około 30 minut i wcale nie zostawałem w tyle :P Uważam to za wyczyn, bo z jednym pedałem to nikt by nie ujechał nawet 10 metrów a ja zjechałem bez niego z górki i jeszcze do domu wróciłem :P
Zamieszczam też zdjęcia mojego "roweru" po tej całej wycieczce :D

Obrazek Obrazek Obrazek


Powiecie zapewne, że rower nadaje się na złom. Sam chciałem po drodze utopić go w rzece, ale z sentymentu postanowiłem nim dojechać i niebawem wziąść się za naprawę :)
Kolejna misja niemożliwa, przede mną, bo rower na pewno naprawię :P

Czekam na wasze opowieści i liczę na miłe przyjęcie tego tematu :)
W końcu jak to mówią - SPORT TO ZDROWIE!

: śr 27 kwie, 2011 18:20
autor: Ostry96
Co ty wdychasz gdy robisz te tematy? :D widać - brak PSX = dobrze dla Ciebie :]

Mój rowerek - Jaguar 1998 - tak to rocznik :D... dostałem po bracie :D
inni mają jakieś wykoksione rowery które psują się po roku czy dwóch
a mój DO DZIŚ hula! :D

A przygoda to że pojechałęm se do sklepu po bułki :D śmiesznie brzmi ale...
w sklepie #1 nie było bułek -,-
Podjeżdżam do sklepu #2... też nie ma O.o... *klątwa?"
Tak tak tak...
Dopiero sklep chyba #9 miałgłupie bułki - okazywszy sie że przyjechałem 1,5 km :shock:

Dosyć to dziwne... nie? (PS: ze 5 sklepów to mięsne :D)

: śr 27 kwie, 2011 19:48
autor: Quake96
Stare rowery są nie do zajechania :P Ten rower który widać na moich zdjęciach, to ROMET SAFARI :P Kumpel kupił go kiedyś na złomie za 30zł a potem sprzedał mi :D Przemalowałem go bo za przeproszeniem "pedalsko" wyglądał :D Ale i tak czeka go gruntowny remont. Do wymiany/naprawy jest:

- Kierownica do wyprostowania
- Potrzebna nowa linka do hamulca
- Nowe pedały razem z przekładnią przednią i przednimi zębatkami (mam, tylko trzeba wymienić)
- Kupić nową tylną przerzutkę (stara jest krzywa jak polskie drogi)
- Wymienić oponę z tyłu (ta jest łysa jak łeb Paździocha)
- Wymienić felgę z tyłu (ósema że strach się bać :shock: )
- Pomalować go (znowu :/ Rany, ile to syfu i roboty, no ale ma robić wrażenie)

Także jak widać "niewiele" do naprawy :P

: śr 27 kwie, 2011 20:35
autor: Witold
Pierwszy dzień wiosny rozpocząłem na dzikim zlocie pojazdów na Bagiczu (palenie gumy i car audio) i wziąłem udział w ,,drifcie'' jako pasażer. Przeżycie niesamowite.

Do ,,hardkorowych'' czynów zaliczę przedwczorajszy dzień, gdy mój kuzyn przywlókł starą hulajnogę elektryczną, którą miałem naprawić. Po wymianie połączeń kabli, dodaniu nowego bezpiecznika itp poszliśmy z moim pomocnikiem (znanym z poradników mojego autorstwa) wytestować na dość dużą górkę. Pomijając fakt, że i tak tego nie uruchomiliśmy (za słaby akumulator) postanowiliśmy wypróbować amortyzatory i poskakać z wysokich krawężników. Padła kolej na mnie. Wsiadłem na piekielną machinę z rozwalonym siodełkiem (i jak dalej się okazało nie tylko) i rozpędziłem się nogami. Przy dość dużej prędkości udało mi się odpalić na chwilę silniczek, który dodał mi jeszcze więcej setek kilometrów do licznika rowerowego. Przy prędkości 32km/h (tak jak wskazywały zegary :D) odkryłem nową usterkę. Odpadła część kierownicy (lewa rączka) i trzymałem się tylko jedną ręką, dzięki czemu bardzo szybko straciłem równowagę, ponieważ stało się to nagle. Zaliczyłem glebę, w machinie połamała się osłonka. Dodatkowo zaliczyłem jeszcze parę bączków sunąc dżinsami po chodniku z piaskiem (Spodnie z H&M są badziewne, te jednak wytrzymały). Dzięki kurtce na motor (bluzie z długim rękawem) udało mi się uszkodzić dłoń oraz mieć lekko przetartą nogawkę w dżinsach :D

: śr 27 kwie, 2011 20:55
autor: Quake96
No to widzę, że jesteś ekstremalnym testerem :D 32km/h na hulajnodze to jak 200km/h w maluchu :P No jeszcze do tego rączka wysuwająca się przy tej prędkości, niczym spoiler w porsche (przy chyba 200km/h wysuwa się automatycznie). Sam takich przeżyć mam wiele na koncie, ale niewiele pamiętam. Pamiętam natomiast, jak mój kumpel wraz ze mną popylał na hulajnodze (zwykłej, ja na swojej, on na swojej) i pędząc niczym diabeł tasmański zgubił tylne kółko na asfalcie. Widok iskier i sunącej jak rakieta, jednokołowej hulajnogi, bezcenne :) Oczywiście kumplowi nic się nie stało :P

: czw 28 kwie, 2011 11:12
autor: glukkon7
Sportowe wyczyny mówicie...
Ja miałem jeden kiedy leciałem sprintem wyczynowym do Żabki 3 minuty przed zamknięciem po piwo ;)

: czw 28 kwie, 2011 12:05
autor: Quake96
Znaczy się Usain Bolt, to był przy tobie żółw :P

: pt 29 kwie, 2011 21:39
autor: glukkon7
Heh...a jak potem piwko smakowało (kasztelan) :)

: pt 29 kwie, 2011 21:53
autor: Quake96
Z pewnością smakowało :P Po takim wyczynie zawsze chce się pić :P

: śr 04 maja, 2011 15:16
autor: Ostry96
Obrazek

really :D

: śr 04 maja, 2011 16:46
autor: Quake96
Wnosisz tym postem coś do tematu? :D

: śr 04 maja, 2011 17:52
autor: Zohan
to dział offtopic

Moje rowery rdzewieją już kilka lat...
Wziąłem się za piłkę nożną i grzech by był, jakby mi paznokcie z palca nie zeszły w tym roku... Nie wiem co jest (z czuba nie kopie), ale chyba mi jakoś za bardzo do góry odstają. 3 maja w ten śnieg mieliśmy mecz. Super sie grało. Całą pierwszą połowę padało, na drugą już taki leciutki deszczyk, więc druga połowa to można powiedzieć była gorąca. O włos byłem od strzelenia pierwszej bramki - chybiłem o centymetry. Teraz mi się to śni ;(

: pt 06 maja, 2011 13:06
autor: glukkon7
Łłłłłeee :znudzony: Tylko nie zamieszczaj zdjęć tych paznokci albo raczej ich braku :rotfl:

: pt 11 lis, 2011 18:16
autor: Damianero1993
Taa...SPORT TO ZDROWIE...aha...
Jestem aktywny sportowo,prawdę mówiąc więcej przebywam na boisku niż przy PSX,ale podczas gry w kosza źle stanąłem po wyskoku lekko przekręciłem kolano i nadwyrężyłem więzadła w kolanie :-( tylko te nadwyrężenie daje się w znaki od pół roku.Poza tym gram w piłkę,koszykówkę,siatkówkę,biegam troche przełaje i skacze w dal (5.85) a najlepszy wyczyn to 5 miejsce w powiatowych zawodach ponadgimnazjalnych w skoku w dal :-D

: pt 11 lis, 2011 21:49
autor: LISTI
a ja jak pewnie wiecie, gram w nogę w drużynie MKS Lewart Lubartów. Jestem dopiero w juniorach ale mam nadzieję, że przebiję się do seniorów, co nie będzie łatwe...
Tak na prawdę, to dopiero w tym sezonie złapałem formę i gram myślę dosyć dobrze. staram się biegać w dniach wolnych od treningów, albo idę gdzieś na boisko postrzelać na bramkę, aby utrzymać jako taki poziom. Czy zagram w seniorach? Nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy ;).