![Obrazek](http://img199.imageshack.us/img199/1980/mohekl.jpg)
Pod koniec roku 1944 zakończyłem szkolenie i przyszedł czas na wybranie jednostki, w której mógłbym służyć. Jako świeżo upieczony porucznik nie miałem wielu szans na lukratywną posadkę z dala od frontu, zresztą nie szukałem takiej. Dałem z siebie na kursie wszystko i zostało to docenione. W chwilę po nadaniu stopni podoficerskich, w naszej bazie pojawił się pułkownik Hargrove. Jak się okazało, dowódca elitarnej jednostki komandosów OSS. Zaproszono kilku z nas na rozmowy kwalifikacyjne i tak rozpoczęła się moja służba w armii. Zostałem przyjęty ze względu na doskonałe wyniki w szkoleniu i w koledżu. Wyruszyłem na front zaraz po lądowaniu aliantów w Normandii. Tam tez otrzymałem pierwsze zadanie.
Byłbym zapomniał.
Nazywam się Patterson.
[center]MISJA PIERWSZA
POSZUKIWANIA AGENTA G3
1.POSZUKIWANIA STRĄCONEGO SAMOLOTU
12 CZERWCA 1944[/center]
Zrzucono mnie z samolotu na terytorium zajętym przez wroga. Jedyne wskazówki, jakie dostałem, to kilka kartek od naszego człowieka w ruchu oporu. Wiadomość brzmiała mniej więcej tak:
"Witaj. Mam na imię Manon. Pułkownik Hargrove powiedział mi, że zdecydowałeś się wstąpić do OSS. Witaj na polu walki. Będę twoim liaison (łącznikiem) z francuskim Resistance (ruch oporu) - my sami nazywamy siebie Maquis. Czas to pieniądz, więc przewracaj szybciej te kartki. Twoja pierwsza misja zaczyna się już teraz. Ostatniej nocy strącono samolot z oficerem operacyjnym G3. Właśnie wracał z tajnego spotkania z naszymi ludźmi. G3 ma rozległe informacje nie tylko o planach aliantów, ale i o ruchu oporu. Całe francuskie podziemie jest zagrożone.
Znaleźliśmy pilota dzisiaj rano. ale po oficerze nie ma śladu. Do poszukiwań włączono duże siły Wehrmachtu, ale z posiadanych przez nas danych wynika, że jeszcze go nie znaleziono. Zacznij od znalezienia wraku samolotu i sprawdź, dokąd prowadzą ślady (dziennik pokładowy pilota także zniknął, więc dobrze byłoby, gdybyś go znalazł). Jeśli chcesz użyć niemieckiego karabinu maszynowego podejdź do niego i naciśnij X. Powodzenia.
PS. W miasteczku jest kafejka prowadzona przez naszego agenta Mocnego Jastrzębia. Naprawdę nazywa się Rene Artois i jest wysokim, przystojnym mężczyzną który... Gdybyś go spotkał, przekaż mu wyrazy szacunku od ruchu oporu. I zapytaj, gdzie jest obraz Upadłej Madonny z wielkim cycem von Klompa."
Wylądowałem opodal skraju wioski na niewielkiej polanie. Ruszyłem ścieżką pomiędzy krzewami. Po kilku krokach usłyszałem, że ktoś idzie w moją stronę, przycupnąłem i wymierzyłem w nic nie spodziewającego się żołnierza. Strzał w głowę i po krzyku. Wydostałem się na podwórze jakiejś farmy. Po prawej w oddali spacerował strażnik. Przeszedłem więc na lewo. w pewnej odległości od zabudowań, żeby nie wejść na innego żołnierza. Tego też udało mi się zabić znienacka. Przeszedłem do kamiennego murku, dobrze wymierzyłem i trzeci strażnik padł. Zebrałem amunicje od zabitych i sprawdziłem wnętrze domu. Znalazłem apteczkę i pudełko naboi. Wydostałem się na drogę prowadzącą do miasteczka. Niedługo musiałem czekać. Wartownik przy spalonej chacie wypatrzył mnie i miałem niewiele czasu, by pokonać jego i drugiego, który wybiegł z krzaków po prawej. Gdy się z nimi uporałem, sprawdziłem to miejsce po prawej, znalazłem
tam granaty. Ruszyłem dalej. Przy zamkniętej bramie stal CKM (jeśli go użyjesz, pojawią się żołnierze i stoczysz z nimi walkę, przy okazji porozwalaj skrzynki, a znajdziesz kilka manierek i naboje - ale pamiętaj, ilość gwiazdek nadanych za misję zależy też od celności, więc staraj się nie pudłować). Za umocnieniami leży też apteczka.
Ruszyłem dalej, za zakrętem w krzakach po lewej siedzi żołnierz, musiałem uważać, by nie wejść mu pod lufę. Gdy minąłem drogowskaz, usłyszałem go i szybko cofnąłem się do tyłu, zmuszając go do wyjścia. Na drodze musiał zginąć. Nieco dalej znalazłem wejście na ścieżkę, z której przed chwilą mnie atakowano. Znalazłem na niej granaty. Wróciłem na drogę. Posuwając się ostrożnie do przodu zobaczyłem wartowników i jakieś pudła po lewej. Strzelając w nie spowodowałem wybuch, który wyeliminował ukrytego za krzewami żołnierza. Pozostali dwaj z tej odległości wyglądali jak cele na strzelnicy. Przyczaiłem się na chwilę i rzeczywiście, wybuch zwabił dwóch następnych żołnierzy, kryjących się w ruinach. Za mostem znajdowało się już miasteczko. Było tu podejrzanie spokojnie. Dotarłem za zakręt i przy CKM-ie zaatakował mnie samotny żołnierz (użyj karabinu, a pojawi się grupa niemiaszków), nie dałem mu szansy. Już zabierałem się, by iść dalej, gdy koło ucha przeleciał mi pocisk. Rozejrzałem się po ruinach. W wypalonym oknie na piętrze zobaczyłem poruszającą się sylwetkę. Szybka decyzja i snajper pożegnał się z życiem. Wszedłem w ruiny na końcu ulicy, tam obok schodów znalazłem apteczkę. By przejść dalej, musiałem się przeczołgać. Ale opłaciło się. znalazłem dziennik pokładowy pilota. Usłyszałem też Niemców. Rzuciłem granat do sąsiedniego pomieszczenia i przyczaiłem się z karabinem. Wypadli prosto na strzał. Dwóch ich było. Wydostałem się z ruin i ścieżką przez krzaki dotarłem do drogi. Biegł nią jakiś żołnierz, który chyba mnie widział. Zastrzeliłem go. Przechodząc przez most zauważyłem SA-mana w czarnym mundurze, zdjąłem go z daleka. Kilka metrów dalej znajdował się wrak samolotu, a przy nim dwóch strażników. Musiałem ich wyeliminować z większej odległości. Teraz powinienem udać się do miasteczka. Może znajdę kafejkę tego Rene. czy jak mu tam. Na drodze nie opodal latarni siedział znudzony żołnierz i palił papierosa. Załatwiłem go zza krzaków. Nieco dalej na lewo od CKM-u krył się drugi policjant. I jego wyeliminowałem po cichutku strzałem w głowę. Teraz tylko dopadłem drzwi i zaliczyłem misję bez jednego draśnięcia.
[center]2.PRZECZESYWANIE MIASTECZKA
12 CZERWCA 1944[/center]
Zaraz przy bramie znalazłem następną teczkę od mojego łącznika, a w niej taki tekst:
"Tres bien, Patterson. Te bezdroża pełne były Niemców. Cieszę się. że dotarłeś tu w jednym kawałku.
Ślady G3 prowadzą do mojej rodzinne] miejscowości Dubuisson. G3 wiedział, że działa tutaj komórka Maquis, więc mam nadzieję, że dotarł bezpiecznie do kryjówki. Ale mamy gorszy problem Gestapo. To taka tajna policja nazistowskiej partii, w której aż roi się od szumowin i byłych kryminalistów, którzy za nic mają dyscyplinę zawodowych żołnierzy.
Gestapo przeszukuje domy i sklepy brutalnie traktując wszystkich, którzy tam mieszkają, bądź pracują. Wielu z nich aktywnie nam pomaga, więc proszę cię zrób coś dla nich. Jestem pewna, ze jeśli wyeliminujesz kilku ich oficerów i odbierzesz im możliwość komunikacji, uciekną jak szczury. Twoje dyrektywy to:
- zabić co najmniej ośmiu oficerów gestapo
- zniszczyć ich radiostację
- znaleźć kryjówkę Maquisu.
PS. Szefem Gestapo na ten rejon jest niejaki herr Flik. ale teraz zajęty jest umizgami do adiutantki pułkownika von Klinkerhoffena, więc nie będzie przeszkadzał. A gdyby nawet, to poznasz go bez trudu, chodzi o gestapowskiej lasce i nosi skórzany gestapowski płaszcz. Mam nadzieję, że nie dostali się do kafejki Nocnego Jastrzębia... PS 2. Ten czołg na placu przed kafejką to maszyna porucznika Grubera. Nie obawiaj się, nie ma w nim silnika, gdyż wymontowano go, by skonstruować samolot dla angielskich lotników, ale to już zupełnie inna historia."
Wyjrzałem za róg. W moją stronę szedł wartownik. Zdjąłem go strzałem w głowę z dużej odległości. Dobiegłem do następnego zakrętu. W bramie po lewej coś strasznie skrzypiało. To było radio. Dwa strzały przerwały transmisję i zaliczyłem pierwszy punkt zadania. Za rogiem czekało mnie rozwiązanie zagadki, ktoś strzela, ale go nie widać. Snajper stał na balkonie. Wyskoczyłem z podniesioną bronią i bęc wuja w czoło. Spadł. Do następnego zakrętu było spokojnie, ale tam przygotowałem broń i zdjąłem gestapowca ze schmeisserem. Pierwszy do kolekcji. Przejściem dostałem się na szeroką ulicę. Tutaj na balkonie też stał snajper. Nim musiałem zająć się w pierwszej kolejności. Potem wykryłem drugiego szwaba na werandzie domu po prawej. Wrzuciłem mu granat. Gdy chciał go wyrzucić, zastrzeliłem drania. Zaraz też zauważyłem nadchodzącego gestapowca, ten dostał z daleka.
Poczekałem chwilę i zdjąłem następnego spacerowicza. Zauważyłem przy tym apteczkę na werandzie, tam gdzie wrzuciłem granat. Przeszedłem kawałek mając szerszy widok.
Ze wzniesienia zabiłem wartownika za murem (nie można się tam dostać) i drugiego żołnierza, który słysząc strzały wypadł zza węgła. Dotarłem do mostu, na nim stało dwóch przeciwników. Oficer i żołnierz. Gadali, więc miałem chwilę, by ich namierzyć. Najpierw oficera, bo miał schmeissera, potem tego drugiego.
Przeszedłem przez most i natknąłem się na jeszcze jednego gestapowca, nie utykał jednak i nie miał płaszcza z czarnej skóry. Za załomem ściany czaił się kolejny gestapowiec. Załatwiłem go z zaskoczenia serią z automatu. Zabrałem amunicję i granaty ukryte w zaułku, potem wróciłem na most. Po lewej znalazłem drabinkę. Zszedłem na nabrzeże i usłyszałem, że ktoś skrada się pod mostem. Celny strzał w głowę załatwił żołnierza. Zajrzałem do jego kryjówki i zobaczyłem apteczkę. Ruszyłem wzdłuż rzeki i dotarłem do kładki. Pilnował jej zaspany wartownik. Zasnął na wieki trafiony z oddali. Przebiegłem na drugą stronę i poczekałem aż z tunelu wyjdzie gestapowiec. Chciał rozprostować kości i wyciągnął nogi. Przeszedłem przez kanały i wydostałem się drabinką na ulicę. Czekał tam na mnie wartownik, który coś zwąchał. Musiałem szybko wyjść i strzelić mu w głowę (pamiętaj, że stojąc na drabinie nie możesz mierzyć, więc najpierw wyjdź na powierzchnię, a dopiero potem strzelaj).
Spojrzałem w głąb ulicy, na wprost, na piętrze stał snajper. Ale ja go zauważyłem pierwszy. Wyszedłem za róg i sprzątnąłem gestapowca, który wyskoczył z bramy na końcu uliczki. Szedłem tam, gdy nagle kątem oka zauważyłem ruch na balkonie w uliczce po lewej. Snajper. Cwaniaczek zleciał jak jabłko Newtona, niedaleko od swojego balkonu. W bramie, do której zmierzałem była apteczka i granaty.
Teraz zaczęły się schody. Wyschło mi w gardle, a tu nigdzie nie ma tej kafejki. Za rogiem trudna sytuacja. Słyszę ich, ale nie widzę. Rzuciłem granat na wabia i ciach, mam gnojka z bramy, potem szybko strzał w węgło po prawej, drugi pada (można też cofnąć się na schody i likwidować ich, gdy cię ścigają). Dotarłem na koniec ulicy w pobliże magazynu. Nie mogłem zabić wszystkich żołnierzy kryjących się za skrzyniami. Dlatego zastosowałem wariant B. Dwa granaty rzucone szybko jeden po drugim z lewej strony drzwi. Chcieli je odrzucić, ale nie udało się. Droga była wolna (jeśli coś pójdzie nie tak i któryś przeżyje, wrzuć kolejny granat). Poczekałem chwilę w budynku przy jego wyjściu aż pojawił się zaalarmowany żołnierz. Wyrwałem chwasta. Potem ustawiłem się w drzwiach i strafeując na prawo powoli ustawiałem się. by zdjąć snajpera z balkonu. Gdy widziałem rąbek jego rękawa, mierzyłem w to miejsce i po trzech strzałach spadł. Sprawdzając arkady znalazłem apteczkę. Za rogiem stał kolejny gestapowiec, a podobno mieli uciekać jak szczury. Dostał kulkę w łeb z dystansu i fiknął koziołeczka. Gdy podchodziłem, by zabrać jego naboje zauważyłem na balkonie na rogu ruch. Cwaniak myślał, że mnie dostanie, gdy się schylę po magazynek. Szybkim ruchem poderwałem lufę i Jan Sebastian. Bach. Na rogu szybki rzut oka na lewo powiedział mi, że mam kłopoty. Dwóch żołnierzy. Granat albo strzały w głowę mogły rozwiązać kwestię być albo nie być. Ja byłem, oni nie. Za następnym rogiem w otwartym magazynie czatował gestapowiec. Wrzuciłem mu dwa granaty. Dał się nabrać. Znalazłem naboje i apteczki.
Zaraz za magazynem zaczynał się tunel pod nasypem kolejowym. Pokazałem się w jego wylocie, wrzuciłem granat, by zająć obrońców i cofnąłem się. Dwóch ich było gestapowiec i żołnierz. Wyskoczyli jak oparzeni prosto pod lufę. Dotarłem do wylotu tunelu i szybko cofnąłem się do wnętrza. Już pędziło na mnie dwóch bandytów. Spokojnie namierzyłem ich, gdy tylko wybiegali zza rogu. Hasta la vista, Baby.
Wyszedłem na ulicę, ale nie było spokojnie - po lewej na balkonie snajper, w głębi jeszcze jeden amator nocnych spacerów. Przewietrzyłem im głowy cofając się najpierw. W głębi ulicy pojawiło się jeszcze dwóch żołnierzy. Za zakrętem następny magazyn, w nim gestapowiec. Sztuczka z granatem wykurza go, ale wpadają następni obrońcy. Muszę działać szybko. Rzucam do środka granat tak, by go widzieć i strzelam do tego, co chce go wyrzucić. Skutkuje, ale nie do końca. Wrzucam granaty głębiej, to oczyszcza teren.
Jednakże po drugiej stronie ulicy zaczyna się jatka. W krótkim łączniku pojawia się kilku napastników, cofam się i likwiduję ich po kolei. Za zakrętem niespodzianka, widzę w oddali czołg i dwóch żołnierzy, muszę ich zdjąć z daleka. Gdy wchodzę na placyk po lewej, pojawia się jeszcze jeden gestapowiec. Nie wiem, czy nie utykał przypadkiem, bo się od razu położył. Ale nie miał płaszcza. Kafejka Nocnego Jastrzębia była zamknięta, więc pobiegłem na drugi koniec placyku, gdzie w zaułku znalazłem kryjówkę. Musiałem jedynie zejść po drabinie do piwnicy.
[center]3. POŚCIG W KANAŁACH
12 CZERWCA 1944[/center]
Kryjówka była opuszczona, ale znalazłem pismo od łącznika:
"Opierając się na raporcie pilota możemy stwierdzić, że rany G3 są poważne, a ponieważ nie odezwał się do nas do tej pory. Obawiamy się najgorszego. Niestety nasza praca agentów OSS nie upoważnia do sentymentów. Jeśli znajdziesz go i zorientujesz się, że nie przetrzyma nocy, olej go. zabierz teczkę z dokumentami i wiej. Gdy wzejdzie słońce, nie masz szansy na powierzchni, jedyna nadzieja jest ucieczka starym systemem kanalizacyjnym, tym samym, którego Maquis używają jako kryjówki od początku wojny.
Nagonka zacieśnia się coraz bardziej. Będziesz potrzebował wsparcia, czegoś więcej niż tylko szczęście. I na szczęście Maqius ma na stanie trochę broni alianckiej, która udało się przemycić przed inwazją. Mój kontakt przekazał mi, że znajdziesz dużo amunicji za przerdzewiałą kratą znajdującą się na północnym zachodzie drugiego wielkiego tunelu.
Zabierz wszystko. Powodzenia, Patterson."
Łatwo im powiedzieć. Ale nie ma tego złego... G3 już nie żył. gdy go znalazłem, a walizka nie była taka ciężka. Przed sobą miałem tunel prowadzący na niższe poziomy kanałów. Ścisnąłem broń w dłoni i ruszyłem w dół. Gdy usłyszałem szczekanie, cofnąłem się i wpakowałem dwie kule w owczarka, który na mnie szarżował. Zaraz za nim pojawił się jego. pan. Powtórzyłem operację. Nikt już mnie niepokoił aż do samego dołu. Tutaj było gorzej (można też zastosować inną metodę, rzut granatem na chwilę przed pojawieniem się psa zza zakrętu. Bywa, że zwierzak zginie od razu ale tez czasem zanosi granat panu, a wtedy dwa w jednym - łup and go. Przed samym zakończeniem zejścia do korytarza biegnie drugi pies. Oprócz niego na dole czekało dwóch wachmajstrów. Celnie rzucony granat odwrócił ich uwagę, a gdy zajęli się jego odrzuceniem, zlikwidowałem ich kolejno. Niedaleko tego miejsca po prawej zauważyłem odnogę kanału.
Stojąc przy ścianie poczekałem aż gestapowiec chodzący na jej końcu wystawi się na strzał i zdjąłem go z daleka. Jak się okazało, w ślepym zaułku leżała apteczka i amunicja. W drugim zaułku też leżała apteczka. Na końcu korytarza natomiast znajdowała się sala pilnowana przez żołnierza z psem. Granat rzucony zza rogu trochę im przeszkodził, ja tymczasem cofnąłem się nieco, by odeprzeć ewentualny kontratak, za pomocą drugiego granatu.
Z sali wychodziły dwa korytarze. W tym po lewej znalazłem granaty i amunicję, prawy natomiast prowadził na jeszcze niższy poziom kanałów. Po zabiciu patrolującego zejście Niemca, ostrożnie zszedłem na dół. Z lewej wypadł następny bandzior, ale głośne tupanie uprzedziło mnie o tym. Po prawej zauważyłem spękaną kratę. Za nią znajdowała się skrytka z bronią ruchu oporu. Ale zanim dobrałem się do niej, musiałem zlikwidować chodzący obok patrol z psem. Granat wydawał się idealny do tego celu. Zabrałem wyposażenie i wyskoczyłem ze skrytki. Idąc dalej na prawo mogłem zebrać jeszcze trochę amunicji, ale i musiałbym pokonać kolejnego podejrzliwego szkopka. Droga do wyjścia wiodła szerokim kanałem na wprost mnie (lewo od zejścia na ten poziom). Udałem się w głąb tego śmierdzącego korytarza i posuwając się ostrożnie wzdłuż ściany sprzątnąłem niezbyt uważnego gestapowca, a nieco dalej przy końcu tunelu patrol z psem. Granacik przerobił ich na mielone, a rzuciłem go z wyprzedzeniem kryjąc się za załomem ściany. Na końcu korytarza znalazłem manierkę i naboje. Idąc przejściem miedzy rurami natrafiłem wkrótce na dwóch strzelców. Na szczęście nie mieli za dobrej broni. Wykończyłem ich i udałem się dalej, ale tu było już gorzej. Strzały zaalarmowały dwóch strażników biegających po wyższych kondygnacjach. Zaczaiłem się przy wyjściu, skierowałem broń na lewo w górę i poczekałem. Obaj weszli mi na muszkę i oddali życie za fuhrera, czy jak mu tam.
Niestety, nie byli to jedyni obrońcy tego miejsca. Jeden granatowy z pieskiem czaił się na stromym podejściu na wyższy poziom. Gdy tylko usłyszałem psa, walnąłem za róg granat. Amen.
Zabrałem apteczkę leżącą w ślepej odnodze korytarza i wszedłem na górę. Tam w kolejnym korytarzu musiałem załatwić jeszcze jednego pieska. Dotarłem potem spokojnie na wyższe piętro, gdzie na podeście pod rurą leżała apteczka i granaty. Nieco dalej drogę zablokowało mi dwóch policjantów. Z daleka nie mieli szans i czapki poleciały z ich głów. Przy nich na podeście stały dwie manierki. Teraz musiałem zejść po drabinie, ale zanim to zrobiłem, spojrzałem na dół. Oczywiście biegały tam pieski. Rzuciłem na dół granat i jeden Azorek chciał go aportować, ale nie umiał wchodzić po drabinie. W bocznej odnodze tunelu znalazłem apteczkę, potem poszedłem dalej.
Tunel prowadził w dwie strony. Po prawej stał patrolujący teren Niemiec z psem (za nim był tylko ślepy zaułek z granatami i manierką), a po lewej długi korytarz skręcający lekkim łukiem w prawo. W nim zasadziło się jeszcze dwóch fryców. Ale szedłem powoli i wyniuchałem ich pierwszy. Przy samym końcu korytarza pojawił się pies i jego pan. Ale zastosowałem sprawdzony manewr z granatem i dałem dyla. Potem wróciłem i przeczesałem pomosty wokół wody. idąc najpierw na lewo. gdzie na końcu kanału stały granaty i leżała apteczka. Trzech ich było. frajerów pilnujących wyjścia, ale skasowałem ich kolejno, posuwając się ostrożnie do przodu, z mojego niezawodnego karabinka. Schody doprowadziły mnie do końca tej cholernej misji.
Tylko Renę nie spotkałem, a podobno robił świetne Boujavez....
[center]MISJA DRUGA
ZNISZCZENIE DZIAŁA KOLEJOWEGO GRUBA GRETA
1.PENETRACJA DWORCA KOLEJOWEGO
15 CZERWCA 1944[/center]
Jak zwykle pojawiła się kobieta z ruchu oporu i powiedziała, żebym czytał, bo nie będzie powtarzać. Zerknąłem na kartkę: "Witam ponownie poruczniku Patterson. Następna misja, będzie większym wyzwaniem. OSS zdecydowało wysłać pana ponownie do Francji, ale tym razem nieco bardziej dyskretnie. Działanie w przebraniu to jedno z największych wyzwań, przed jakimi staje agent. A do tego zadania założy pan mundur niemieckiego kapitana. A oto kilka porad, jak powinien pan się zachować. Proszę zawsze okazywać dokumenty, gdy ktoś o to poprosi. Nie może pan zostać zauważony z bronią w ręku. Aby zdobyć przepustki w wyższym stopniu dostępu, musi pan zabijać ich właścicieli. Podczas tej misji kilkakrotnie będzie pan musiał tego dokonać. Najlepiej przy pomocy pistoletu z tłumikiem i to tak, by nikt nie widział. Będzie pan też musiał przełączyć tory tak, by Greta pojechała w złym kierunku.
PS. Znajomy bagażowy, kuzyn Rene, tego z kawiarni, którego nie miał pan okazji poznać, powiedział mi w tajemnicy, że do biura prowadzi szyb wentylacyjny..."
A niech to. wylądowałem na niemieckim zapleczu w mundurku kapitana Abwehry o idiotycznym nazwisku Kloss. Zszedłem po schodach na dół i rozejrzałem się. Po lewej znalazłem drabinę prowadzącą na zamkniętą bocznicę. Pokazałem papiery niemiaszkowi, a gdy stracił zainteresowanie moją osobą, zaszedłem go od tyłu i szybko wyciągnąłem broń. Zanim się zorientował, już nie żył, a ja miałem jego niebieską przepustkę. Przełączyłem dźwignię na panelu obok zmieniając zwrotnice. Zabrałem jeszcze naboje leżące na dole na wagonie i wróciłem do miejsca, w którym wszedłem na stację. Tam znalazłem strażnika pilnującego drzwi i pokazałem mu papiery zabitego oficera. Przepuścił mnie. Przedostałem się do drugiego sektora, na schodkach prowadzących w górę znalazłem naboje. Potem zszedłem na dół do strażnika, ale nie pasowały mu moje papiery. Pogłówkowałem trochę i znalazłem szyb wentylacyjny, o którym mówił kuzyn Rene. Przecisnąłem się nim do końca i rozwaliłem blokującą drogę kratkę, a potem jakiegoś ważnego szkopa w biurze. Miał czerwoną przepustkę i trochę amunicji. Wyszedłem drzwiami jakby nigdy nic i okazałem papiery strażnikowi, teraz mnie przepuścił. Następnemu napotkanemu gościowi też pokazałem papiery, a potem przeszedłem za wagon i z ukrycia sprzątnąłem go. a potem tego drugiego. Za wagonem znalazłem też apteczkę i jeszcze trochę naboi. Obok znajdowało się wyjście, ale postanowiłem jeszcze pozbyć się świadków mojej tu obecności. Wróciłem i załatwiłem strażnika przy drzwiach strzałem w tył głowy. Teraz już spokojnie udałem się dalej.
[center]2. ODNAJDŹ UKRYTĄ PACZKĘ[/center]
"Skoro już zdał pan egzamin ze znajomości niemieckiego może pan przejść do interesów. Po pierwsze musi pan znaleźć list przewozowy przybity gdzieś do ściany. Musi pan go ukraść, bo są na nim namiary na wszystkie fabryki produkujące części do Grety. Ósma flota powietrzna aż piszczy by umieścić je na swoich listach celów. Po drugie, musi pan odnaleźć specjalną przesyłkę, jaką zostawił dla pana agent Maqisu. Znajdzie pan tam snajperkę, trochę amunicji i co najważniejsze ładunki wybuchowe do zniszczenia Grety. Na koniec proszę wysadzić rezerwową lokomotywę Grety. ta cholera opancerzona jak bunkier Hitlera już kilka razy wymknęła nam się spod noża. Ładunki proszę umieścić w czerwonych znakach, które zobaczy pan przy lokomotywie. A co do tej paczki, którą z narażeniem życia dostarczył nasz nieoceniony Nocny Jastrząb, Rene, wie pan. ten niezwykle przystojny mężczyzna o... nieważne. Nie wiemy, jak ona wygląda, bo oryginalną walizkę przejechał porucznik Gruber swoim małym czołgiem i trzeba było zorganizować na szybko coś innego. Słyszałam coś o orkiestrze marszałka Goeringa, ale nie wiem doprawdy, co to ma z tym wspólnego..."
Niezły pasztet... I co ja mam zrobić? Zszedłem po schodach i skierowałem się na lewo. Gdy żołnierz odszedł, zabrałem ze ściany list przewozowy. Potem poszedłem na prawo od wejścia. Drugi strażnik nie chciał mnie przepuścić do pomieszczenia z lokomotywą. Udałem się zatem dalej i przeszedłem za metalowe drzwi. Sprzątnąłem po cichu i z daleka wartownika i ruszyłem dalej. Wspiąłem się po drabince do innych drzwi, ale nie dały się otworzyć. Rozglądając się zobaczyłem oficera przy biurku. Bęcnąłem go z mojej parabelki i szybko tam pobiegłem. Miał przy sobie czerwoną przepustkę. Potem wyszedłem na peron, przywitałem się ze strażnikami i przeszukałem okolicę.
Po prawej od wejścia, za załomem ściany, leżał futerał na gitarę z angielski flagą. Otworzyłem go i znalazłem paczkę od ruchu oporu. Genialny schowek. Wróciłem do zamkniętych drzwi wiodących na peron z lokomotywą. Założyłem szybko ładunek i po wybuchu, ukryty za dymiącymi resztkami maszyny, poczekałem na czterech strażników. Wykończyłem ich z ukrycia, a potem zebrałem cały złom, jaki po nich został i manierkę z korytarzyka ciągnącego się wzdłuż peronu.
Wyłączyłem też alarm. Przeszedłem do drugiej części dworca i z daleka zabiłem oficera, a potem obu wartowników. Obejrzałem raz jeszcze okolice peronu i po drugiej stronie torów znalazłem jeszcze jedną manierkę. Ruszyłem wzdłuż torów, jak głosiła ostatnia instrukcja, szukając wejścia do tunelu. Na torach przy mostku zauważyłem wartownika i wypróbowałem na nim moją snajperkę. Potem za mostem dostałem się w krzyżowy ogień. Dwóch z przodu, jeden z tyłu, ale jakoś dałem sobie radę, zwłaszcza że jednemu z nich wypadła manierka. Zaraz potem wpadłem do tunelu.
[center]3. TORY KOLEJOWE W WĄWOZIE[/center]
"Nie licz na miłe przyjęcie w tym wąwozie. Niemcy dowiedzieli się już. co zrobiłeś na stacji, więc lepiej pozbądź się tego munduru. Od teraz masz być cichy i niewidzialny, a karabin snajperski Sprigfielda będzie twoim najlepszym przyjacielem. Niemcy ufortyfikowali ten rejon, więc uważaj, by nie wleźć prosto pod lufy karabinów maszynowych. Na szczęście do bunkrów prowadzą zawsze jakieś boczne drogi, a żołnierze, którzy ich strzegą, to oddziały pomocnicze Grety więc na pewno będą zmęczeni i mało uważni. Kieruj się na błyski na horyzoncie, tam znajdziesz Gretę. Zapoznaj się z nowymi rodzajami broni, takimi jak pistolet maszynowy MP-40 i granaty słusznie zwane „ketchupowcami". Użyj ich do wysadzenia składu paliwa, jaki zobaczysz na zdjęciach dołączonych do akt. Zrobił je nasz nieoceniony Rene roznosząc kanapki strudzonym żołnierzom. Ach, ten bohaterski... O czym to ja mówiłam? Znajdziesz tam też mały obóz. w którym możesz wyzwolić parę użytecznych przedmiotów."
I tyle miałem do przeczytania. Sam jak palec pośrodku armii niemieckiej. Ruszyłem po torach i zaraz spostrzegłem pierwszego przeciwnika wysoko na mostku. Sprzątnąłem drania ze snajperki, mierząc w twarz, bo od hełmu kule się odbijały niekiedy. Zaraz za mostkiem dostrzegłem ścieżkę na prawo. Na jej końcu znalazłem apteczkę i zejście do bunkra, wczołgałem się tam i z ukrycia rozwaliłem wartownika, potem popędziłem do CKM-u i wyprułem flaki z trzech niemiaszków biegających po torach. Znalazłem też w tym bunkrze granaty, jednym z nich wysadziłem drzwi i wydostałem się na zewnątrz. Kilka kroków dalej druga ścieżka odbijała od torów na lewo. Podczołgałem się do zakrętu i wyjrzałem zza skały. To ten skład paliwa ze zdjęcia Rene. Pilnujący go żołnierz palił papierosa. Palenie szkodzi. Strzeliłem ze snajperki w kanister, na którym siedział. Palił wilk razy kilka - spalili i wilka, jak mówi stare przysłowie. Na pogorzelisku znalazłem manierkę. Wracając na tory usłyszałem tupanie butów. Ostrożnie wyjrzałem zza skał, z lewej czaiło się dwóch szeregowych. Frajerzy za bardzo się wychylali, bym nie mógł ich trafić z bezpiecznej odległości. Trzecia ścieżka przy czerwonym znaku prowadziła do bunkra, ale i dalej do dolinki z obozem. Na jego środku przy ognisku siedziało dwóch śmiertelnie znużonych Niemców. Uwolniłem ich od kłopotów granatem, potem załatwiłem tego w namiocie, też granatem. Zsunąłem się na dół i pomyszkowałem pod brezentem, było tam trochę użytecznych rzeczy. Nagle moją uwagę przykuł ruch na skałach na wprost wyjścia z namiotu. Tam siedział jeszcze jeden fryc. Snajper. Chciał mnie trafie, jak Gustlika w zupę... Miałem większy zasięg i fiknął koziołka jak dostał w czapę. Zebrałem co się dało (na kontenerach leżała apteczka) i wróciłem do wejścia do bunkra.
Tu powtórzyła się sytuacja z pierwszego bunkra. Zabiłem faceta, dopadłem karabinu, skosiłem trzech następnych, rozwaliłem drzwi. Zaraz tez nadziałem się na drugi mostek i fryców, którzy biegali po nim. jakby ktoś wrzucił im granaty do gaci. Nie dość tego, nieco dalej zauważyłem umocnienia i wartownika. Zdjąłem gnojka i tych z mostu, potem sprawdziłem, co też za tymi umocnieniami było. Znalazłem apteczkę. Przed mostkiem stał jeszcze jeden wartownik, a za nim po lewej znajdował się trzeci bunkier. Niestety, nie dało się go podejść. Ruszyłem z kopyta przed siebie przebiegając przed zaskoczonym strażnikiem. Zanim się zorientował, ja już rozwalałem dwóch jego kolesi stojących w głębi wąwozu. Znalazłem wejście do bunkra - jak poprzednio - a przy nim apteczkę. Załatwiłem ostatniego strzelca i ponownie dobiłem z CKM-u tych na zewnątrz, a potem wysadziłem drzwi. Czekała mnie teraz przeprawa przez tunel. Po drugiej stronie toru rozdzielały się. Przede mną stał wagon, a za nim dwóch strażników. Zlikwidowałem ich po cichu, jak i tego za workami z piaskiem. Przedostałem się za te worki i sprzątnąłem trzeciego za głazem. Dalej nie szedłem, bo wyczułem niebezpieczeństwo (CKM za murkiem, groźna sprawa). Wybrałem się na spacerek drugim torem. Pełno tu było manierek i amunicji, ale i przeciwników. Czterech żołnierzy strzegło przejścia, a przy wagonie ustawiła się jeszcze trójka. Na dachu opuszczonego wagonu znalazłem apteczkę, potem wszedłem do tunelu, który biegł nad stanowiskiem CKM-u. Stojąc na górze posłałem parę kulek i granatów obrońcom, a potem zanurkowałem w otwór i prysnąłem w głąb tunelu ścigany przez żądne mojej śmierci kule.
[center]4. SPOTKANIE Z GRETĄ[/center]
"Właśnie dostałam informację, że kolejny statek na kanale został trafiony pociskiem z Grety. Pospiesz się, tym statkiem płynęła żona Nocnego Jastrzębia... a może nie spiesz się tak bardzo.... Pamiętaj o czerwonych znakach w miejscach, gdzie trzeba podłożyć ładunki. Musisz użyć czterech z nich, by zniszczyć Gretę. Nasz ruch oporu połączył je tak, by wybuchły synchronicznie. Uciekaj, jak tylko założysz ostatni z nich."
Nie miałem tu wiele do roboty. Ostrożnie szedłem wzdłuż torów, likwidując kolejnych wartowników aż dotarłem do bocznej ścieżki. Musiałem uważać, gdyż pilnowało jej trzech hitlerowców, ale granat w połączeniu z pistoletem maszynowym skutecznie załatwił sprawę. Idąc dalej za zakrętem natknąłem się na jeszcze dwóch żołnierzy. Za nimi znajdował się ślepy zaułek, na końcu którego dwóch wartowników pilnowało jedynych apteczek tej misji i granatów. Wróciłem na tor wiodący do Grety. Samego działa broniło trzech żołnierzy, w tym jeden oficer (jeśli za bardzo zmarudzisz, pojawią się następni). Cztery ładunki po dwa z każdej strony przerobiły działo na kupę złomu. A ja zasłużyłem na kolejny medal.
[ Dodano: Nie 16 Sie, 2009 20:55 ]
[center]
![Obrazek](http://img37.imageshack.us/img37/9381/mohc.jpg)
[center]MISJA TRZECIA
SABOTAŻ ŁODZI PODWODNEJ U 4001
1. UCIECZKA Z WOLFRAMA
23 CZERWCA 1944[/center]
Jak zwykle dostałem papiery od ruchu oporu. Tym razem w kanapce. O mało ich nie zjadłem.
"Dobra robota z tą Gretą. Mam nadzieję, że nowa misja również spodoba się panu. Zaokrętuje się pan na niemiecki transportowiec Wolfram jutro o 19:30. Tym razem będzie pan w przebraniu oficera Kriegsmarine. Zwykli marynarze będą salutować na pana widok, ale oficerowie na takim statku za dobrze się znają - musi pan uważać, bo mogą nie dać się oszukać. Proszę odpocząć podczas kilkudniowej podróży do Bremen. Po przybyciu do portu będzie pan miał wiele zajęć. A tak na marginesie, Wolfram to jeden z największych okrętów niemieckiej floty handlowej, więc miło by było, gdyby tak coś się z nim stało. Musi pan działać szybko, bo rozładunek nie potrwa długo. Nasi specjaliści w porozumieniu z amerykańskim inżynierem wymyślili sposób na sabotaż. Najlepiej jeśli uszkodzi pan wał napędowy, umieszczając w kołach zębatych jakąś rzecz. Na przykład klucz francuski podrzucony na statek przez naszego nieocenionego Nocnego Jastrzębia, podczas przyjęcia, jakie wyprawił na cześć kapitana jego kuzyn pułkownik Klinkerhoffen.
Bon voyage.''
Wylazłem ze skrzyni i zaraz natknąłem się na marynarza. Okazałem mu papiery, a gdy mnie minął, zastrzeliłem od tyłu zdobywając amunicję. Następny paradował po głównym korytarzu, ale chwilowo go zostawiłem. Skierowałem się na prawo. Tam w ładowni też był strażnik, ale szybko go załatwiłem w podobny sposób zdobywając pistolet maszynowy. Poczekałem aż marynarz patrolujący korytarz dotrze na tę stronę i zastrzeliłem go zza skrzyń. Ruszyłem w głąb statku. Drzwi do następnej sekcji pilnował jeden z marynarzy i moje papiery nie przekonały go do otwarcia przejścia. Na szczęście w jednej z kolejnych ładowni stal oficerek. Wymieniłem z nim przepustkę na dwie kulki w głowę. Przeszedłem do drugiej sekcji i w miejscu, gdzie korytarz rozdzielał się. poszedłem najpierw na lewo. W pierwszej kajucie stał oficer, dość dociekliwy, ale jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał była kulka w czoło. Zabrałem jego papiery i udałem się na prawo w kierunku mostka. W pierwszej kajucie znajdował się oficer, musiałem go szybko sprzątnąć, bo zaczynał hałasować. W drugiej kajucie znalazłem manierkę i naboje. Przeszedłem do następnej sekcji, czyli do korytarza. Wspiąłem się po drabince i wyszedłem na pokład przy działach. Sprzątnąłem wartownika, zebrałem amunicję i manierkę zza drugiego działa. Potem zająłem się wartownikiem pilnującym wejścia na mostek. Gdy padł trafiony z mojego pistoletu z tłumikiem, pojawił się oficer. Z nim postąpiłem podobnie. Potem załatwiłem drugiego strażnika stojącego w głębi. Przeszedłem na drugą stronę i przy działkach znalazłem klucz zostawiony przez Rene. Pilnujący go oficer musiał zginąć. Teraz przyszła kolej na mostek. Przy kole sterowym stał pierwszy mechanik, od niego zdobyłem papiery, które pozwalały na wejście do maszynowni. Drugi z obecnych bardzo chciał włączyć alarm, ale nie dobiegł do dźwigni (jeśli dobiegnie i włączy syreny, a ty załatwiłeś wszystkich przed mostkiem, to spokojnie wyłącz alarm i wracaj do drugiej sekcji). Korytarza do maszynowni pilnowało wielu przeciwników, ale likwidowałem ich po cichu i kolejno. Tak przedostałem się w pobliże przedziału maszynowego.
Teraz mogłem zlikwidować czterech żołnierzy pilnujących wejścia do samej maszynowni. Lepsze to było niż gdybym musiał się przez nich przebijać w drodze powrotnej. W toalecie znalazłem amunicję i apteczkę. Samej maszynowni pilnowało dwóch mechaników. Zastrzeliłem ich z odległego końca pomieszczenia (tam, gdzie stoi manierka) i włożyłem klucz w tryby. Powrót nie okazał się jednak trudny. Wyłączyłem alarm i przedostałem się do wrót ładowni. Tutaj napotkałem opór kilku kolejnych marynarzy, ale szybka orientacja pozwoliła mi załatwić sprawę .kilkoma celnymi strzałami. Najpierw zginęli ci w nowej ładowni, a potem z ukrycia rozwaliłem tych w korytarzu. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko uzupełnić energię z pozostawionych wcześniej manierek i wspiąć się na drabinę.
[center]2. NA DACHACH DACHSMAGU[/center]
"Skoro już wydostał się pan z Wolframa, musi pan koniecznie zlokalizować położenie ładunku broni, jaki przewoził ten statek. Potem znajdzie pan rozkład kursów jednostek odwiedzających port. Powinien znajdować się gdzieś w biurze kapitanatu portu. Chcemy także, by zakłócił pan jak najbardziej pracę portu. Proszę wysadzić co najmniej jedną z ciężarówek stojących w dokach. I proszę uważać na dokerów, nie mają oni tutaj zbyt dobrej reputacji. Dotkliwie poboli naszego nieocenionego super agenta Nocnego Jastrzębia, pomimo że częstował ich najlepszym winem, i serami limburskimi...,a może to przez te sery, co śmierdzą jak skarpety... Nieważne, proszę jak najczęściej rozmawiać z nimi przez muszkę swojej snajperki. A co najważniejsze, by dostać się do zakładów produkujących U-booty musi pan wykonać kilka akrobatycznych ewolucji, a nawet posiąść zdolność chodzenia po linie. Ale pan - jako były pilot - nie lęka się niczego, jak nasz bohater Rene. Nieprawdaż?"
Wszedłem na dach i od razu natknąłem się na walizkę pełną broni przeszmuglowaną tu pomiędzy winem i serami przez Rene Artois, wielkiego bohatera ruchu oporu. Wyjąłem snajperkę i zastrzeliłem wartownika na dachu. Jak się szybko zorientowałem, z tego miejsca mogłem pójść dalej w kilku kierunkach, ale wybrałem najkrótszą drogę.
Skręciłem na prawo i po skrzyniach zszedłem na placyk. Obszedłem z lewej niewielki budyneczek stojący na środku i zastrzeliłem marynarza trzymającego w nim wartę. Znalazłem tam dwie manierki i spis statków wpływających do portu. Potem szybko podbiegłem do ciężarówki i założyłem ładunek wybuchowy. Następnie obiegłem budynek, przy którym stała ciężarówka i zbierając granaty (może tu być jeszcze jeden strażnik) przedostałem się do drabiny prowadzącej na dach. na którym zacząłem tę przygodę. Przeskoczyłem na skrzynie stojące pod drabiną po prawej uprzednio zabiwszy jeszcze jednego marynarza czatującego na mnie przy wraku ciężarówki. Na sąsiednim dachu zastałem jednego strażnika. Idąc na lewo mogłem przedostać się na kolejne podwórze, ale najpierw zeskoczyłem na dach po prawej, skąd mogłem dostać się do granatów stojących na skrzyni i zabić kilku wartowników. Nie opodal miejsca, z którego skakałem znalazłem drabinę. Raz jeszcze wspiąłem się na dach i zeskoczyłem, tym razem na skrzynie dzielące plac. Musiałem dotrzeć na sam koniec rzędu, by zdjąć amunicję i apteczkę. Raz jeszcze wspiąłem się po drabinie i przeszedłem na lewo. Przyczaiłem się na skrzyniach czekając na ewentualnych obrońców. Zaraz też jeden się pojawił. Sprawdzając teren przy skrzyniach znalazłem ukryte za nimi dwie manierki. Idąc dalej natrafiłem na rozwidlenie, ale obie drogi prowadziły w to samo miejsce. Idąc do końca w lewo znalazłem amunicję i jeszcze jedną manierkę. Przejście na dach natomiast przy stanowisku dwóch strzelców w wąskim zaułku pomiędzy dwoma budynkami. Na dachach czaiło się kolejnych dwóch wartowników. Po ich wyeliminowaniu zebrałem wszystko, co po nich zostało i przeszedłem po rurze na drugą stronę podwórza. Drabiną zszedłem do zaułka. Tutaj niewiele się działo. Mogłem jedynie wysadzić drugą ciężarówkę (po tym fakcie pojawi się jeszcze kilku napastników strzelających z głębi zaułka), wejść do jednego z pomieszczeń, gdzie oprócz dwóch wartowników znalazłem apteczkę i granaty, odszukać drabinę na kolejny dach. Tym razem likwidując strażników i skacząc na kolejne budynki dotarłem prosto do otwartego włazu do fabryki. Przy ostatnim z nich znalazłem apteczkę i jeszcze jedną skrzynkę granatów.
[center]3. PIRS ŁOWCÓW[/center]
Następną wiadomość znalazłem w toalecie, trochę juz ją ktoś zużył, ale odczytałem treść.
"Fabryka łodzi podwodnych pełna jest materiałów wybuchowych, więc uważaj, w co strzelasz i gdzie się chowasz poruczniku. Masz cztery cele przed sobą:
- odnaleźć plany silników U4901
- zrobić odbitki planów kadłuba
- uszkodzić wrota śluzy, by Niemcy nie mogli wysłać pościgu
- znaleźć się na pokładzie U 4901.
U4901 to prawdziwe monstrum, skonstruowano specjalny suchy dok, by go pomieścić. Jak zapewne się domyślasz, ją - niezłomny Rene - podczas serwowania z narażeniem bohaterskiego życia posiłków oficerom, dowiedziałem się, iż łódź jest już gotowa do pierwszych prób. Musisz wejść na pokład, zanim wyruszy w dziewiczy rejs. Po drodze miniesz wiele łodzi w różnych fazach konstrukcji, ale podążaj do samego końca, aż zobaczysz największą łódź. jaką w życiu widziałeś.
By dostać się do fabryki, musiałem przeczołgać się szybem wentylacyjnym. Przestrzeliłem kratkę na jego końcu i łeb wartownika, który kilka sekund później napatoczył mi się pod lufę. Znalazłem dwa wyjścia. ale najpierw sprawdziłem to po prawej. Znajdował się tam ciąg kilku pomieszczeń i pięciu strażników. Po zlikwidowaniu obrońców znalazłem granaty, apteczkę i menażkę. Przy okazji zabrałem też broń zabitym, co poprawiło mi zapasy amunicji. Idąc drugim wyjściem znalazłem się w dużej i pustej sali, ostrożnie zbliżyłem się do metalowej konstrukcji, skąd zauważyłem czającego się za węgłem marynarza. Zastrzeliłem go i szybko wymierzyłem do drugiego, który włączył alarm. Zaraz też uciszyłem syreny.
Następne pomieszczenie to był skład torped. Załatwiłem pilnującego ich żołnierza i zajrzałem na koniec magazynu, tam leżała apteczka. Za przepierzeniem był jeszcze jeden strażnik i skrzynka granatów. Niestety, gdy dotarłem do warsztatu remontowego silników, ktoś mnie zauważył. Ruszyła na mnie cała ochrona, trzech ich było. Cofnąłem się do korytarza i rzuciłem granat. Gdy bili się o to, który go odrzuci, posłałem im serię z automatu. Wyłączyłem alarm i przeszukałem biurko. Znalazłem tam plany silników. Niedaleko leżała też apteczka. W kolejnym pomieszczeniu spoczywał rozbebeszony kadłub U-boota. Broniło go czterech żołnierzy. Ponownie zastosowałem manewr z granatem. Gdy zabierałem amunicję ukrytą za kadłubem, pojawili się trzej następni żołnierze ochrony. Przy kolejnym kadłubie znalazłem plany U 4901. Schowałem je i jak zwykle zeskoczyłem za kadłub, by zabrać ukryte tam rzeczy (w tym wypadku apteczkę). Zauważyłem jakiś ruch wewnątrz kadłuba. Jeden z Niemców uciął tam sobie drzemkę, która stała się teraz snem wiecznym.
Dalsza droga wiodła przez czerwony korytarz. Zaroiło się od obrońców. Najpierw para wypadła na korytarza, potem po prawej w przejściu do sterowni pojawili się następni dwaj. Podłożyłem ładunek wybuchowy pod mechanizm otwierania drzwi, a potem wyjrzałem przez okno. Mogłem stąd sprzątnąć przynajmniej jednego z przeciwników. Wróciłem korytarzem i przeszedłem do doku. Posuwając się ostrożnie likwidowałem kolejnych wartowników, stojących na betonowym brzegu i na łodzi, w tym kapitana na kiosku. Na końcu doku, przy ostatnim wartowniku, leżała amunicja i manierka. Na dnie doku pod łodzią też było kilka przedmiotów, ale i kolejni przeciwnicy w sile pięciu chłopa. Krótki korytarz łączył ten dok z sąsiednim, gdzie spoczywał mój cel. Zanim tam przeszedłem, załatwiłem jednego ze spacerujących marynarzy. Przy wejściu do doku znalazłem tez apteczkę Ostatni etap misji to pięciu wartowników przy łodzi. Tych stojących parami przy śródokręciu mogłem zdjąć ze snajperki, zanim się zorientowali skąd padają strzały. Podobnie było z ostatnim na końcu doku. Zanim zszedłem na pokład, sprawdziłem najdalszy kraniec doku, gdzie leżała amunicja i apteczka.
[center]4. ZANURZENIE[/center]
"W samą porę. Jesteś teraz w sterowni dokładnie nad maszynownią. Zejdź o jeden poziom niżej i udaj się na mostek. Nasz kontakt potwierdził, że w chwilę po tym, jak dostałeś się do łodzi, alianci zaatakowali fabrykę. Twoim zadaniem jest zatopienie okrętu. OSS opracowało plan, który pozwoli to zrobić, a jednocześnie zachować ci życie. Po pierwsze. Nadaj swoją pozycję do HMS Belfast, który w parę minut dotrze na miejsce i zabierze cię na pokład. Po drugie. Masz tylko kilka minut na znalezienie urządzeń sterujących płetwami steru zanurzenia. Zniszcz je. a okręt opadnie na dno.
Po trzecie. Szasuj balasty, które na moment podniosą okręt, byś mógł go bezpiecznie opuścić. Musisz opuścić jego wnętrze, zanim ocean na zawsze pochłonie tę stalową trumnę."
Zszedłem do kajuty obok kibelka. Zajętego rzecz jasna. Biedak już nie zdążył strzepnąć ostatniej kropelki. Kolejnych czterech wartowników załatwiłem parami. Najpierw granat dla odwrócenia uwagi, a potem bam, bam (dla bardziej celnych facetów polecam strzały w głowę z pistoletu). Po lewej za przewężeniem znalazłem zejście na niższy pokład. Dotarłem do maszynowni. Obaj mechanicy nie mieli szans. Za silnikami leżała apteczka i granaty. Dalej droga wiodła wąskim korytarzem, w którym czaiły się pary obrońców. Dwie lub trzy (za każdym razem inaczej). Na rogu natomiast wyskakiwał oficer. Tyle jego, że wyskoczył. Następną drabinką wspiąłem się do przedziału torpedowego. Musiałem szybko zlikwidować dwóch marynarzy stojących na podwyższeniu, a potem odwrócić się i zabić trzeciego w drzwiach. Przede mną znajdowały się cztery kabiny i czterej załoganci. W dwóch z nich ukryto apteczkę i manierki w trzeciej radio, z którego miałem wezwać pomoc. Idąc dalej trafiłem na kabinę generatora, w której za maszynerią ukrywała się kolejna czwórka przeciwników. Tam też znalazłem pokrętło sterujące płetwami. Poruszyłem nim. a następnie wysadziłem. W drugiej podobnej kajucie zlikwidowałem przeciwników i opuściłem dźwignie uwalniające balasty. Nie pozostało mi nic innego jak popędzić na zalany czerwonym światłem mostek, gdzie po drabince dopadłem włazu.