
[center]Rosco McQueen - recenzja[/center]
Większość gier polega na eliminacji przeciwników, na mordowaniu, mordowaniu i jeszcze raz mordowaniu. Tym razem stajemy przed czymś zupełnie odwrotnym. Gra Rosco McQueen: Firefighter Extreme pozwoli nam wcielić się w postać strażaka ratującego bezbronnych ludzi.
Palący się wieżowiec – robota dla całej brygady strażaków, a tymczasem jedynie my jesteśmy wezwani na tą misję. Nasze wyposażenie to szlauch oraz siekierka przeciwpożarowa, czasem jeśli dobrze poszperamy to do naszych rąk trafi butle z CO2 – czego chcieć więcej. Woda rzecz jasna posłuży nam za standardowy materiał gaśniczy, siekierka umożliwi roztrzaskanie drzwi oraz szafek z których wypadną cenne przedmioty – żarcie uzupełniające życie oraz butle z wodą.
Nasi przeciwnicy to złośliwe roboty czerpiące przyjemność z podpalania. W zależności od stopnia poziomu siekierki zadajemy im mniej lub więcej uderzeń. Rywale nie są raczej zaawansowani.
Gra jest po prostu średnia – niby daje możliwość bycia strażakiem, lecz tak naprawdę niczym nie zachwyca. Grafika jest przeciętna, nie można jej nic zarzucić, jednak nie wymaga pochwały. Twórcy zapewne zamierzali trafić w gusta najmłodszych graczy – bezkrwawa walka, mechaniczni wrogowie, ratowanie ofiar oraz sama postać strażaka. Chyba każdy kiedyś marzył o zostaniu firefighterem, więc jeśli jeszcze z tego nie wyrośliście, zapraszam do konsoli.